
Udało mi się w końcu złapać na sterylkę mamusię Normana

Piszę „w końcu”, gdyż pierwsze podejście zostało spalone w styczniu.
Mamusia, dokarmiana co wieczór pod płotem, była już w transporterze, ale wyrwała jego drzwiczki i poooooszła w siną dal...
A potem mogłam sobie przy okazji karmienia łagodnie perswadować, po dobroci namawiać, nastawiać klatkę łapkę z pachnącym tuńczykiem

Mamusia miała mnie głęboko pod ogonem

Kiedy trzy tygodnie temu zaprezentowała się w kwitnącej rui z dwoma kawalerami u boku, wiedziałam, że w tym momencie żarty się skończyły.
Pomyślałam, że przerwę codzienne dokarmianie i wezmę ją głodem


Kiedy w ubiegłą środę pojawiła się bardzo głodna, Michał wprawnym ruchem zgarnął ją do transportera i tym razem nie dał uciec

Norma jest już po zabiegu sterylizacji aborcyjnej. Siedzi w klatce w drukarni i mruczy jak najęta

Nawet nie mogę jej zrobić ładnych fotek do ogłoszeń adopcyjnych, bo nie bardzo chce z tego swojego azylu wyłazić

Czuje się tam bezpieczna, syta i zaopiekowana, jak pewnie nigdy w życiu


Szukamy domu

Dowiozę ją w każde miejsce





