jozefina1970 pisze:Nie napisałam Wam już wczoraj jaki numer wycięła mi Mru(albo moja głupota)
Wieczór, późny. Oglądam, no, rzecz jasna horror. Na głośniku więc słabo słyszę co się w mieszkaniu dzieje. W przedpokoju zapalone światło, w dużym pokoju komp i lampa stojąca, reszta mieszkania ciemna. Oglądam, oglądam, słyszę jakieś podejrzane odgłosy, myślę, no pięknie - chyba Mrusia wymiotuje, lecę, wypadam do przedpokoju, rozglądam się, zapuszczam żurawia do kuchni a tam na środku (światło tylko w przedpokoju) leży wyciągnięta Mru, na boku, z wyprężonymi łapami jakby... Jezu, normalnie nogi mi odjęło, zrobiłam się miękka w sobie a ta maupa bawiła się piłeczką i akurat zastygła sobie w takiej pozie... Kuźwa, przebiła wszystko...
dżizas
bym umarła w pionie
kochana kocinka - chciała się dopasować zachowaniem do nastroju chwili


Dlatego nie oglądam horrorów- bałabym się własnego cienia 



witaj Mru z Dużą