Balbin się ma dobrze jak na kota z zapalonym uchem na antybiotyku

nawet już nie trzepie tak często głową i rzadziej drapie się, jedynie ucho ma brudne - jutro na kontrolę. Muszę przyznać, że tata bardzo dobrze się kotami zajmował na czas mojej nieobecności, nawet antybiotyk Balbince podawał co trudno mi jest sobie wyobrazić

Jak wróciłam, oba koty mało co mnie nie zamiziały na śmierć w przedpokoju (Sezam dopiero jak sama zaczęłam go głaskać - choć zauważyłam że bardziej odważny się stał i już tak nie ucieka

). Balbinka podobno strasznie tęskniła za mną - wchodziła do pokoju i jak zauważyła że mnie nie ma, to dość długo miauczała.
A wyjazd całkiem udany, jedyne co nie dopisało to pogoda

Teraz miałam jechać na Woodstock, ale ekipa mi się posypała totalnie i w związku z tym nie mam gdzie spać (namiotu nie posiadam więc liczyłam na to że ktoś będzie miał wolne miejsce

)... może za rok się uda...