Afrykańskie koty: Maluch i Baja

Dziekuję za kciuki również w imieniu Cesara. :1luvu:

Pisz o swoich koteczkach,
bo ja czytuję Twój wątek,
chociaż nie zawsze pisałam.

Jestem ranna... "Słodka" Bajusia zmasakrowała mi palec :evil:

Zamieniła się w dzika przy drugiej dawce szczepionki p.grzybicy, no i wyżyła się na moim palcu... A ja chciałam te szczepionki sama kotom podawać, naiwna ze mnie istota :oops:

TŻ też padł ofiarą... jak ja już się wykrwawiałam, on przejął pałeczkę i Baja wrzeszczała mu prosto do ucha, więc został zbombardowany decybelami. Wetka już po wszystkim przyznała, że sama wystraszyła się tych wrzasków :strach:

No a teraz Bajusia spokojnie śpi. A mi palec pulsuje pod opatrunkiem :evil:

Maluch swój strach przeżywa bardzo wewnętrznie, więc zamyka się w sobie, co sprzyja robieniu zastrzyków. Takie rodzeństwo ekstra/introwertyczne :wink:

Grunt, że szczepionki podane. W międzyczasie tylko raz wyłączyli na dłużej prąd, ale nie na tyle długo, żeby temperatura w lodówce niebezpiecznie się podniosła i zagroziła szczepionkom. Niniejszym dziękuję miejscowej centrali elektrycznej za wyrozumiałość

o matko...! - czyli krew się polała...

dobrze widziałam, czego się boję przy robieniu zastrzyków...

niech Ci się to szybciutko zagoi Beatko - a kociaki niech zdrowieją, żeby nie było konieczności kolejnych krwawych zabiegów...... :ok:

dziękujemy za wsparcie :1luvu:

kotki, pomijając świerzbowiec uszny, zdrowe. jesteśmy na etapie profilaktyki. no chyba że Baja podłapała gdzieś wściekliznę i właśnie mnie ją poczęstowała :evil:

, bo ważność ostatniej szczepionki teoretycznie wygasła 9 czerwca :twisted:

spokojnie, szczepionka działa zawsze dłużej, a koty już od dawna nie wychodzą z domu

Ogień i lód pod względem charakteru

Dobrze, że pomimo przelewu krwi szczepienia zakończyły się sukcesem

a te kocie ataki są zaskakująco bolesne :evil:

wierzymy że się nie wściekniesz bekos, ale postaramy się cię nie denerwować :twisted:

No ładnie...

to może i Ty przy okazji też się zaszczepiłaś

jeśli pożyjemy, to zobaczymy, na co się uodporniliśmy :wink:

uffff... przebrnęłam przez 3 lata kocich historii

zaznaczam i będę kibicować
myziaki dla afrykańczyków :wink:

Joanna KA, witaj na wątku

algiersko-polski duecik przesyła pozdrowienia :kotek:

bekos pisze:jeśli pożyjemy, to zobaczymy, na co się uodporniliśmy

Zajrzałam na początek wątku.
Obie przyszłyśmy na forum w 2007 roku.
Ty w kwietniu ja w czerwcu.
jak ten czas leci...

Prawda, leci piorunem! Tylko że miałam dłuższą przerwę w życiorysie na forum :lol:

, bo jak koty podrosły i wszystko było OK, to jakoś tak nie było o czym pisać.
A potem proszę: świerzbowiec uszny, tymczaska z grzybicą, testy, kolejna tymczaska. Jak się coś dzieje, to od razu człowiek "odżywa" :wink:

Ale tak na serio, to mam nadzieję jednak wyjść na prostą i donosić o samych optymistycznych wydarzeniach :ok:

bekos pisze:Joanna KA, witaj na wątku algiersko-polski duecik przesyła pozdrowienia

miło Cię poznać Bekos. dziękujemy za pozdrowienia

Afrykańskie koty: Maluch i Baja

Kto przegląda forum