
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Anna_33 pisze:Obrazony za konsultacje lekarzaz zaluje, ze mnie tam z Toba nie bylo... nic dodac...
Leb bym mu przy samej .......urwala.
bechet pisze:Wróciliśmy.
Kaszmir dostał kroplówkę, wet zrobił mu badania (zaraz wklepię).
Tak jak przypuszczałam był obrażony i moje tłumaczenia nie bardzo do niego trafiły.
Jose Arcadio Buendia pisze:Bechet, ja dobrze rozumiem, o co Ci chodzi - rozumiem Twój lęk o Kaszmira.
Jestem jednak przeciwnikiem leczenia kotów w taki sposób. Nie cierpię dignozowania korespondencyjnego i korespondencyjnego leczenia.
Moim zdaniem powinnaś się zdecydować, gdzie leczysz kota. Konsultacje to jedno, drugie to wdrażanie leczenia według diagnoz dwóch wetów równolegle. Jeśli myślisz, że wet dobierając leki sprawdza tylko ich interakcję to się mylisz. Na Boga, nie mówimy o konowale, ale o doktorze weterynarii, który ma spore doświadczenie i na dodatek specjalizuje się w tematyce, z którą do niego trafiłaś. Trochę zaufania...
Anna_33 pisze:Napastliwy, zeby nie napisac niegrzeczny ton jest tu jak najbardziej nie na miejscu.
Podstawą dobrego leczenia jest współpraca pacjenta z lekarzem.
Jeśli z jakichś przyczyn taka współpraca jest niemożliwa, bo pacjentem jest małe dziecko czy właśnie zwierzę - bardzo ważna jest rola opiekuna.
Tylko że opiekun nie ma być lekarzem.
Ma pozostać opiekunem i z jednej strony stosować się do zaleceń lekarzy, a z drugiej - łagodzić ewentualne uciążliwości terapii swoim podejściem do podopiecznego.
Relacja lekarz - opiekun musi być zbudowana na zaufaniu.
Wzajemnym.
To znaczy: opiekun ufa lekarzowi że ten robi wszystko co jest możliwe, żeby pomóc (a pomoc nie zawsze oznacza wyleczenie) zaś lekarz ufa opiekunowi że ten będzie się stosował do jego zaleceń a w razie wątpliwości czy problemów nie będzie sam ich modyfikował, tylko skontaktuje się w celu konsultacji.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 73 gości