Jak zwykle dawno tu nic nie pisałam. A wieści się nazbierało, rewolucyjnych
Duzi pojechali sobie za ocean. Na 2 tygodnie...
Za oceanem kilka dni mieszkaliśmy u znajomych. Znajomi niedawno zakoceni, najpierw jednym kotem, który pewnego dnia przyszedł i już został, potem drugim kotem, którego zwabili podstępnie metodą dokarmiania, żeby pierwszy miał towarzystwo
O, takich dwóch chłopaków teraz mają:
Fajni, nie? I tacy się tam po ulicach szwędają
Potem zwiedzaliśmy sobie ten "zaoceaniczny kraj" jeszcze trochę. I oczywiście przywieźliśmy spowrotem mnóstwo prezentów i pamiątek.
Zwłaszcza jeden prezent i jedna pamiątka zasługują na wyróżnienie z racji swej niecodzienności...
W ramach prezentu dla mojej Mamy, a raczej jej kotów, przywiozłam szczotkę do czesania kotów. Dla siebie na wszelki wypadek nabyłam identyczną.
Wczoraj Mama wpadła nas odwiedzić. Prezent dostała i postanowiła od razu wypróbować go na kotach.
Jakoś nie za dobrze ten prezent działał na Filipie i Kreciku, wysunęłam supozycję, że może ten konkretny egzemplarz przeznaczony jest raczej dla kotów długowłosych. Postanowiłam wypróbować na jedynm dostępnym mi obiekcie testowym, czyli Amidze.
Podeszłam, zaczęłam czasać...
Amiga zaczęła mruczeć. Przy czesaniu.
Zbieraliśmy dłuugo szczęki z podłogi...
Wyjaśnienie dla osób nie w temacie: Amiga jest kotkiem, który czesania wyjątkowo nie lubi, delikatnie mówiąc i zwykle spokojny i wszystko znoszący kotek potrafi zareagować agresją zębowo-pazurową. W najlepszym przypadku tylko warczy.
Przywieźliśmy też pamiątkę.
Pamiątka wygląda tak:
Ładna, nie?
