Jamniczka Sonia znalazła domek!
Dziś odebrałam takiego maila:
„Witam Panią,
Dzisiaj rano (a w zasadzie to wczoraj rano, bo jest już po północy

)
wyadoptowalismy Sonię!!! Suczka zamieszkała u rodziny na Woli.
Serdecznie dziekuję za Pani zaangazowanie i pomoc przy szukaniu domu dla
suczki

)
gosia”
A ja dziękuję Wam Wszystkim za pomoc w poszukiwaniach domku!
Dziś opiszę wydarzenia z ostatnich dni w telegraficznym skrócie:
W poniedziałek mąż zaaferowany rozmową ze swoją szwagierką na temat organizacji dowiezienia matki na pogrzeb wszedł z małą prosto pod samochody jadące pod prąd naszą ulicą – nic im się nie stało, kierowcy na szczęście zdążyli zahamować bo już wiedzą że tutaj co chwilę są stłuczki albo ktoś im wchodzi pod samochód...
Wczoraj pożegnaliśmy Agnieszkę – było ciepło, sucho – przyszły Ją odprowadzić tlłumy ludzi z kraju i zagranicy. Była znana w środowisku kwiaciarsko-ogrodniczym, publikowała swoje prace, miała jakiś czas temu swój program w telewizji.
Odebrałam z naprawy swój aparat fotograficzny – już skończyła się gwarancja i zupełnie nie wiadomo co w nim zrobiono i w jakim jest stanie, nawet dwie ostatnie naprawy nie były podbite w karcie gwarancji.
Program Youtube dalej wygrywa i nie daję rady wstawić żadnego filmu!
Suczka dziś w nocy znowu kilka razy kichnęła wstecznie, nie jest to jeszcze etap pilnej wizyty u weterynarza bo nie ma co powiedzieć co jej jest ale obserwujemy...
Z wiosennych diagnoz zostały nam te:
2. osłuchowa duszność wdechowa Rhinitis,
6. leczenie środkami uspokajającymi,
7. kaszel wsteczny i kichanie wsteczne. .
Pozostałe diagnozy słyszeliśmy na zasadzie gdybania co by to mogło być, gdy objawy ustępowały mieliśmy ją obserwować.
Osy ukąsiły małą jesienią podczas spaceru z Wojtkiem – gdyby widział, że dzieję się coś niepokojącego natychmiast wylądowaliby u weterynarza. – chwilę się drapała.
Alergia lub astma? – był wszechobecny pył unoszący się w budynku i wnikający też z zewnątrz, zapachy chemikaliów, lakierów podczas rozbijania naszego dachu, kucia i używania w każdym mieszkaniu, na korytarzu (wymiana kanalizacji i częściowo kabli elektrycznych) i na ulicy młotów pneumatycznych, zrzucania gruzu windą z transporterem niby szczelną ale pył usuwaliśmy bardzo długo.
Dziś oswajałyśmy część spychacza – pojawiła się nagle na trawniku na naszej trasie spacerku i panowie z budowy patrzyli na mnie trochę dziwnie gdy najpierw pies się rzucał, za chwilę podeszłam do „potwora” i pogłaskałam spychacz a suka zaczęła go obchodzić i już całkiem spokojnie to obwąchiwać.