Cztery niebieskookie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 04, 2006 11:56

Fraszka pisze:
ariel pisze:Piękny ziew :D

i krzywy zgryz Saruni :mrgreen:


czepiasz się i tyle :lol:
ja tam krzywego zgryzu nie widziałam :mrgreen:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18770
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt sie 04, 2006 12:04

A moje w deszcz śpia i w upal też spia- susly czy co? :wink:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pon sie 07, 2006 0:30

Ja już po urlopie, ale widzę, że wczasy u Fraszki też już są tylko wspomnieniem...jak zwykle pięknościowe koty i foty...a zrobienie kociego ziewu - uważam, za szczyt zręczności fotografa...gratulacje...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw sie 10, 2006 12:42

A tu co tak cicho? :twisted:
Forum dziś już dobrze działa :)
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30736
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Czw sie 10, 2006 16:15

U mnie nadal się ślimaczy, ale jak już weszłam to napiszę, co się u nas działo. 8)
No i bach, przy próbie wysyłki wyskoczył Critical Error :cry: - dobrze, że wyrobiłam w sobie nawyk kopiowania postu przed wysyłką. :wink:

Filip jest po zabiegu czyszczenia ząbków. Miał spory kamień i mocno już zaczerwienione dziąsła. Zauważyłam to niedawno z boku pod wargą, bo od wewnątrz jak ziewał nic niepokojącego nie było widać, chociaż zapaszek z pyszczka był wyczuwalny jakis czas, a ostatnio nawet znacznie mniej jadł, pewnie z bólu. Umówiliśmy się z wetem, ze usunie mu kamień, jak się ochłodzi. No i w poniedziałek pojechał w tym celu z wetem aż do Torunia, ponieważ wet z koleżanką otworzyli swoją przychodnię w Toruniu i chociaż w Bydgoszczy jeszcze pracuje, to tam na razie mniej ludzi, więc spokojniej i porządniej mogli się Filipem zająć.
Byłam bardzo podenerwowana, pojechał z wetem ok. 16-tej (sam wszedł do transporterka nie przypuszczając, co się świeci :wink: ) i wrócił po 21-szej. Wet chwalił go, ze był grzeczny... pewnie ze stresu. Po powrocie wyszedł chwiejnym krokiem z transporterka i rozdarł się na mnie okrutnie. Od tej chwili nie odstępował mnie na krok, tylko przysiadywał przy mnie, opierajac się przednimi łapkami na moich kolanach. Jak tylko wstawałam, on chwiejąc się podążał za mną. Koty przywitały się z Filipem, a Inka o dziwo długo myła mu główkę. Położyliśmy się wcześniej, a Filip tak twardo przy mnie zasnął, że nie mogłam wyczuć czy oddycha, wciągnełam go wyżej na poduszne, ani drgnął, musiałam go obudzić, bo już byłam w strachu. :roll:
Ząbki ma Filip teraz ładne, bialutkie, stan zapalny dziąseł na tyle się zmniejszył (przez 4 dni dostaje antybiotyk), że nie widać nawet zaczerwienienia. Żałuję tylko, że nie poprosiłam o pobranie krwi z profilem nerkowym... postaram się pamiętać przy następnej okazji.

Parę dni wcześniej, wieczorem zrobiło sie bardzo zimno i zamknęłam balkon, nie zauważywszy, że została na nim Sara. Nie zauważyłam jej braku, bo czesto poleguje sobie gdzieś w miejscu nie rzucajacym się w oczy. Siedziała tam ze cztery godziny, dopiero przed położeniam się do łóżka weszłam po coś tam do pokoju z balkonem, włączyłam światło, po czym wracając zgasiłam i w tym momencie usłyszałam cieniutki i żałosny głos Saruni. Od razu się zorientowałam, otworzyłam natychmiast drzwi balkonowe, a Sara weszła pośpiesznym krokiem, z ogonem tak wysoko podniesionym jak nigdy dotąd, a czułościom nie było końca. :love:
Z niebezpieczeństwa, jakie jej groziło zdałam sobie sprawę następnego dnia. Na zewnętrznym parapecie okna rozsypana ziemia z doniczek, Sara musiała kombinować jak wejść przez uchylone okno. W mieszkaniu uchylone okna nie są niebezpieczne, przylegają do ściany, kot się nie wciśnie, ale z balkonu, mogłaby się zaklinować - przypomniał mi się wypadek opisywany kiedyś na forum i włosy mi dęba stanęły. :strach:

Takie nas dwa przypadki (godne odnotowania) ostatnio spotkały. Poza tym spokój, nawet świeżo posiana trawka na balkonie, nie niepokojona już wzeszła. :lol:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw sie 10, 2006 21:31

Chyba ta poprawa, to tylko w kwestii ikonek, bo u mnie też się ślimaczy, niestety nadal... :( Te koty, co chodzą włąsnymi drogami, a nie trzymają sie nogi (jak otis) to właśnie tak mają, że je czasami gdzieś przymkniemy...dziś siedzimy w kuchni i słyszymy popiskiwanie Soni...zaczęliśmy poszukiwania, była za drzwiami do piwnicy :oops:
Otis - po pierwsze - nie dał by się zamknąć, po drugie - on wyje a nie popiskuje, więc łątwiej go zlokalizować, a po trzecie - on sygnalizuje fakt zamknięcia drzwi od razu, prawie natychmiast...no chyba, że jest to garderoba z zapasem suchej karmy, ale o tym już kiedyś pisałam :wink:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt sie 11, 2006 12:44

Podziałało wczoraj chwilę, a potem Critical Error :evil:
Ja się przymierzam do zębów Kitki i się boję, bo ona ma już prawie 11 lat :?
Przygody balkonowej nie zazdroszczę. Ja kiedyś szukałam Cyryla, który schował się do uchylonej szafki, którą odruchowo potem zamknęłam. On poszedł spać, a ja mało nie osiwiałam, jak go szukałam. Teraz zawsze sprawdzam stan futer przed wyjściem czy zamknięciem jakiegoś pomieszczenia.
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30736
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Pt sie 11, 2006 13:00

No u nas czeka czyszczenie zębali u Mosia i Ptysia i zrobimy to jednoczesnie u obu we wrzesniu - teraz mamy na glowie problem z Arnim ale to w wątku o nim :? Z tymi zamknieciami to unas najczęsciej dotycza szafy . Mos sobie ja poprostu otwiera i sie tam laduje. Dlatego jak widzimy uchylone dzwi od szafy to wiadomo ze sie nie zamyka jej dopuki lokator nie wyjdzie. Mos niestety z drugiej strony jej nie otworzy ale jak sie przez przypadek przymknie to drapie w dzwi.
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pt sie 11, 2006 13:27

Czytam wątek o Arnim i jego przypadłości :( dronusię nawet odesłalam do Twojego wątku, ponieważ Tiktak ma prawdopodobnie równiez dysplazję stawów biodrowych, wskazują na to jego charakterystyczne ruchy i zarzucanie zadka... a do tego to bardzo duży kot. Mój wet był akurat u Filipa w tym czasie i powiedział, ze jeśli kot sobie dobrze radzi, to nie należy sie spieszyć z operacją. Nie jest to prosta operacja i dobrze byłoby, aby zrobił go dobry specjalista.
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt sie 11, 2006 14:54

Kicorek pisze:Podziałało wczoraj chwilę, a potem Critical Error :evil:
Ja się przymierzam do zębów Kitki i się boję, bo ona ma już prawie 11 lat :?
Przygody balkonowej nie zazdroszczę. Ja kiedyś szukałam Cyryla, który schował się do uchylonej szafki, którą odruchowo potem zamknęłam. On poszedł spać, a ja mało nie osiwiałam, jak go szukałam. Teraz zawsze sprawdzam stan futer przed wyjściem czy zamknięciem jakiegoś pomieszczenia.


A jak Kitka reaguje ogólnie na weta? Bo wiesz, nasza wetkqa zdjęła kamień Otisowi bez narkozy, po prostu pojechaliśy tam razem z TŻ-tem, a Otis wcale nie walczył, wiadomo, że jak śpi to łatwiej i dokłądniej, ale jak w grę wchodzi wiek...sama nie wiem, ty lepiej ją znasz...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt sie 11, 2006 15:04

Nie znam weta, który by ściągał kamień bez narkozy.
Kitka to panikara, ale u weta, jak się ją przytrzyma, to bardzo się nie broni, chyba ją strach paraliżuje.
Ze względu na jej wiek się boję, ale za kilka lat będzie jeszcze gorzej, bo bedzie jeszcze starsza...
Jak już będę gotowa psychicznie :wink: , to chyba dam w swoim wątku apel o pomoc w wyborze weta i ewentualnej narkozy. W Warszawie dojadę wszędzie.
Edit: dopiero po napisaniu posta skojarzyłam, że mieszkasz w okolicach Wawki. Czy ta wetka jest u was na miejscu? Moze tam bym spróbowała...
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30736
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Pt sie 11, 2006 15:10

Z tym kamieniem nazębnym to wcale nie taki mały problem, zwłaszcza przy skłonnościach do jego osadzania (Filip ma dopiero 3 lata) trzeba coś robić profilaktycznie. Mój wet wspomniał o przecieraniu zębów gazikiem namoczonym w kwasku cytrynowym, ale nie mam do tego przekonania. Muszę się zainteresować preparatami do czyszczenia zębów, chociaż sobie nie bardzo wyobrażam czyszczenia zębów Filipowi. :?

Kicorek pisze:Przygody balkonowej nie zazdroszczę. Ja kiedyś szukałam Cyryla, który schował się do uchylonej szafki, którą odruchowo potem zamknęłam. On poszedł spać, a ja mało nie osiwiałam, jak go szukałam. Teraz zawsze sprawdzam stan futer przed wyjściem czy zamknięciem jakiegoś pomieszczenia.
Dawno, dawno temu zamknełam Zuzię (moja pierwsza kotę) w szafie i poszłam do pracy. :roll: Po powrocie, zwykle mnie witała już od progu, a tu nic... obszukałam wszystkie katy i zanim się odezwała odchodziłam od zmysłów.
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt sie 11, 2006 16:34

Kicorek pisze:Jak już będę gotowa psychicznie :wink: , to chyba dam w swoim wątku apel o pomoc w wyborze weta i ewentualnej narkozy. W Warszawie dojadę wszędzie.


Kicorku, w tym roku na wiosnę ściągałam swojemu 13-letniemu Gwoździowi kamień.
Narkozę miał specjalnie dobraną i zniósł ją bardzo dobrze.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18770
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt sie 11, 2006 18:48

Fraszka pisze:Czytam wątek o Arnim i jego przypadłości :( dronusię nawet odesłalam do Twojego wątku, ponieważ Tiktak ma prawdopodobnie równiez dysplazję stawów biodrowych, wskazują na to jego charakterystyczne ruchy i zarzucanie zadka... a do tego to bardzo duży kot. Mój wet był akurat u Filipa w tym czasie i powiedział, ze jeśli kot sobie dobrze radzi, to nie należy sie spieszyć z operacją. Nie jest to prosta operacja i dobrze byłoby, aby zrobił go dobry specjalista.
Arni sobie radzi tak sobie bo obciąza staw kolanowy i stąd zwichniecia rzepki - dlatego sadze ze operacja musi byc jak najszybciej, lewa strona jest katarsrofalnie zbudowana, prawa tez nie idealnie siedzi ale sie trzyma.Usuniecie stawu naturalnego bo na tym to bedzie polegalo jest tu chyba koniecznościa , nie moze byc caly czas na lekach. Juz nie zasmiecam i bede pisac w swoim watku.
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Nie paź 15, 2006 14:47

Fraszko ;)
Co u Twojego czteropaka? Tak dawno nie pisałaś... może fotki nowe jakieś? :D Pozdrawiamy cieplutko, Ola & leniwce Tiki & Rudek :)
Obrazek

dronusia

 
Posty: 2169
Od: Sob mar 26, 2005 13:32
Lokalizacja: Toruń / Holandia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bajera, Lifter i 129 gości