Jestem, bardzo dziękuję za trzymanie kciuków za kastrację Marcelka i za to,że o nim myślałyście ciepło, kochane Ciocie

Marcelek bardzo szybko usnął, kastracja przebiegła bezproblemowo i naprawdę szybko - nie wiedziałam, że ten zabieg tak krótko trwa. Po wybudzeniu posiedzieliśmy jeszcze chwilkę w gabinecie. Ranę miał spryskaną srebrem, dostał też zastrzyk przeciwbólowy. Nasza wetka mówiła, że Marcelek przez około 1,5 h będzie miał problemy z normalnym poruszaniem się, że będzie "pijany". Faktycznie - tak też było, naprawdę nie fajny widok, ale wiedziałam, że kastracja, to nic złego przecież, no i że ten stan wiecznie trwać nie będzie. Marcelek dużo spał, dwa razy zwymiotował, nie pił jeszcze wody. Jutro będzie czuł się już lepiej, prawda?. Marcelek waży 3.700 - duży kocurek, prawda?.
Chciałam jeszcze napisać o zachowaniu Tosi. Otóż gdy przywieźliśmy Marcelka do domu i ten wyszedł z transportera, to obwąchała go i zaczęła buczeć, prychać i syczeć - dodatkową atrakcją było mega nastroszenie się, normalnie wyglądała jak kosmitka. Czy ona zachowuje się tak dlatego, że Marcel pachnie inaczej teraz?. Czy mając dwa koty, w sytuacji gdy jeden jest kastrowany/sterylizowany,to ten drugi później tak się zachowuje na początku?. Czy to jest normalne zachowanie?. No i najważniejsze : to minie, prawda?. Tosia burczy, tzn. ona właściwie warczy na Marcelka. On przed chwilą się obudził, zeskoczył z kanapy i usiadł, chodzi już lepiej, nie chwieje się tak bardzo jak na początku, Tośka do niego podeszła i pyszczek w pyszczek powąchali się, ale mała po chwili syknęła, nastroszyła się i zwiała. Krótko mówiąc : Tosia omija obecnie Marcela szerokim łukiem.
Marcelek śpi na swoim ulubionym kocyku

