Alienor pisze:No u Koibito był blady i pojawił się dopiero pod koniec, ale lekarka stwierdziła, że to i tak pewne. Test był u niej (i u reszty prócz Fuksa) tylko płytkowy. Zrobię jutro jeszcze moim bo ta niepewność mnie dobija i pomyślę co dalej. Na razie się miotam między histerią a deprechą, więc nie jest jeszcze najgorzej. Do końca tygodnia jakoś się ogarnę i wyjdę na prostą - o ile nie oszaleję od przebieranek (żeby nic nie przenieść) i od miaukolenia Fuksa, który nie znosi zamknięcia.
Wirusa białaczki nie przeniesiesz na ubraniu. On bardzo szybko ginie w temperaturze pokojowej. Wystarczy umyć ręce. Nie zadręczaj się dodatkowo tym przebieraniem. Współczuję i kciuki za koty.