Aga, dopiero wróciłam, nie było mnie przez dwa dni

Ale kicie zniosły to dzielnie

Zorrcia-Mori właśnie szaleje z myszą na wędce
Podczas powitania wydawało mi się, że kocianny tri się upodobniły się siebie (tzn. wychowały młodą), bo cała trójeczka powitała mnie drapaniem... drapaka, naturalnie
Potem, kiedy się rozpakowałam, nastąpiło zdobywanie i okupywanie torby podróżnej, podczas którego poleciały syki i takie tam

Ale chyba nie wygląda to najgorzej, mimo wszystko. Miłości nie ma, ale nie ma też przeganiania z kąta w kąt.
A Mori potrafi chodzić za człowiekiem jak psiak
Postaram się zaraz zrzucić ostatnie fotki i umieścić w wątku
