Oskarek, nie wiem...
Rozprzestrzeniło się na całe plecki u góry...
Ale tak właściwie to on je sobie dokładnie wylizuje.
Jest czyściochem i myje się teraz bez przerwy, bo mu śmierdzi i już.
Jak zakładam kubraczek , to w kubraczku robią się dziury od jego lizania,
założyłam mu więc kołnierz.
Wczoraj po raz pierwszy Imaverolem go wysmarowałam.
Strach ,że by nie wylizał, więc kołnierz.
On nie lubi tego kołnierza, chociaż się nie stresuje
tylko siedzi taki smutny aż serce się kraje.
I tak systematycznie go ubieram i rozbieram,
pilnuję, smaruję, tabletki itd itp.
Nie mam czasu na nic...
Na szczęście Mały dotknięty pięknie, przepięknie mruczy,
nie stresuje się tą sytuacją na szczęście, tylko cieprliwe to znosi
i ma minę: " no kiedy to się skończy, nuuuuuudne to wszystko..."
Je , na szczęście je oby się nie przytruł i oby wątroba to wszystko i nerki wytrzymały...
