
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Blodka pisze:Mijają mijają, ale czy spokojnie to nie wiem. Dziś miałam stan przedzawałowy, a dlaczego, wyjaśni poniższy thriller pt.
"LOST- czyli o co chodzi, gdzie jestem?"
Jak już kiedyś pisałam, wynajmuję mieszkanie na parterze w domu zlokalizowanym przy ulicy. Dla zobrazowania sytuacji nakreślę, że główne wejście od ulicy znajduje się jak łatwo zgadnąć, po jednej stronie, drugim wyjściem wychodzimy sobie czasami na ogródeczek posiedzieć na ławce, odpocząć w cieniu drzewek. To wejście prowadzi przez ogromną piwnicę z mnóstwem zakamarków.
Lamar słodko spał, zobaczyłam sąsiada-właściciela domu siedzącego na ławeczce , obok bawił się ich pies-sznaucerek. Beztroska, luz, nie myśląc wiele zrobiłam dwie kawy i poszłam do niego na ławkę.
W międzyczasie mój syn ryknął mi przez okno, że wychodzi na rower. Ok, odpowiedziałam i piję dalej kawę.
Po piętnastu minutach zachciało mi się przeokropnie sikać, tak więc pędzona pierwotnym instynktem pognałam do domu do wucetu.
Przeszłam przez piwnicę, wchodzę po schodach, patrzę , a moje mieszkanie o zgrozo otwarte na oścież!!!!!
Drzwi wejściowe zamknięte, ale pierwsze co to GDZIE KOT?????
Biegam po mieszkaniu, krzyczę, NIE MA!!!!!!!
Telefon, do dziecka, najpierw spokojnie kazałam mu się zatrzymać a potem zaczęłam się drzeć że drzwi nie zamknąl i nie ma kota.
On, że zamknął, no ale wtedy gdy zamykał, to raz pewnie mu się dupa paliła bo kolega już czekał z rowerem, dwa-nie domknął dobrze bo wycieraczka wlazła pomiędzy drzwi i efekt był taki że nie ma kota.
Latarka, do piwnicy i szukam Lamara- K&*^^%A nie ma!!!!
Spłakana poleciałam na strych.
A moje Kochanie siedziało grzecznie pod drzwiami na pierwszym piętrze bo słyszało tam głosy sąsiadki, na wycieraczce, trząsł się cały , na mój widok zamiauczał, wzięłam go na ręce i zaniosła do domu, 10 minut tuliłam i uspokajałam siebie i jego.
Paździoch sobie po prostu wyszedł, zaczął łazikować, zgubił się i poszedł tam gdzie słyszał ludzi.
Bogu dzięki że:
1.Nie wyleciał za młodym na chodnik
2.Nie poszedł do piwnicy i nie najadł się trutek na myszy
3.Nie wyszedł na ogródek bo tam biegał sznaucer
4. Znalazłam go w miarę szybko
Młody po moim telefonie ze łzami w oczach za 5 minut był w domu i oberwał ścierą w łeb za to że nie sprawdził czy drzwi dobrze zamknął.
Może jutro wydawać się to będzie śmieszne ale ja nie potrafię się do teraz uspokoić.
Chryste Panie, nie wiem co bym zrobiła jakby się coś stało.
Blodka pisze:Że niby niedobre takie?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Hana, Lifter, Majestic-12 [Bot], Myszorek i 12 gości