Mnniam, na kolację znów dała mi Duża wołowinki. Pycha! Nie zostawilam nawet odrobiny. Teraz sobie siedzę w pobliżu. Ta Duża ma mało czasu, bo ciągle coś robi w domu i przy biurku, ale jak na mnie spojrzy, to zawsze mnie pogłaszcze. Czasami udaję, ze tego nie lubię i niby chcę ugryżć, ale jeszcze nigdy nie ugryzłam.
Duży też tu siedzi. On mnie goni ze swojego biurka takim czymś białym i szeleszczącym. Nie lubię tego dźwięku, więc odchodzę. I tak można się w tych wszystkich kablach zaplątać.
Fajnie jest, jak są wszyscy w domu, tj. 2 Duże i Duży, ale oni gdzieś potrafią zniknąć i siedzę tylko z tymi dwoma czworonogami szczekającymi. Ale ich sie nie boję. Jak prychnę, to mam spokój, a Duża zawsze przychodzi zanim się zacznę na serio nudzić...