KREWETA i NOKAUT kocio-psia walka o tron.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 12, 2017 12:24 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

boniedydy pisze:(...) A w przypadku tego wątku domek byłby jak sądzę jednomyślnie zdyskwalifikowany za wyzierającą z każdej wypowiedzi pogardę dla wszystkich innych kotów niż persy (m.in. nazywanie innych kotów "byle którymi"), co dobrze o domu adopcyjnym nie świadczy i zwiastuje dalsze kłopoty:
a.m pisze: Widzę jednak, że w tym przypadku chyba chodzi jednak o to by więcej i szybciej byle jak, byle komu, byle którego kota.
(...)


8O 8O 8O 8O 8O
Czytałam wątek, i nigdzie nie wyczytałam pogardy dla innych niż persy kotów.
Postawa a.m. zwiatuje dla wyadoptowanego kota kłopoty? 8O 8O 8O 8O 8O

No jakoś nie mogę uwierzyć, że za tą decyzją stoją merytoryczne przesłanki.

megan72

 
Posty: 3501
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Nie mar 12, 2017 12:44 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

boniedydy pisze: A w przypadku tego wątku domek byłby jak sądzę jednomyślnie zdyskwalifikowany za wyzierającą z każdej wypowiedzi pogardę dla wszystkich innych kotów niż persy (m.in. nazywanie innych kotów "byle którymi"), co dobrze o domu adopcyjnym nie świadczy i zwiastuje dalsze kłopoty:
a.m pisze: Widzę jednak, że w tym przypadku chyba chodzi jednak o to by więcej i szybciej byle jak, byle komu, byle którego kota.


Manipulujesz. To o Twoim postępowaniu w tym wątku, boniedydy.


a.m., jesteście dobrze rokującymi przyszłymi opiekunami kota, Ty i Twój partner, a nie żadnym bytem pt. "dom". Zasługujecie na to swoim podejściem do zwierząt, żeby rozmawiać z Wami normalnie, zarejestrowałaś się na miau po to żeby dowiedzieć się więcej o kotach, poznać je lepiej i skorzystać z rad ludzi, którzy opiekują się kotami. Mało jest takich osób.
Mam nadzieję, że spełnisz swoje marzenie i zamieszka z Wami pers, nie zniechęcaj się, masz prawo i to Cię nie dyskwalifikuje, nie czyni potencjalnie złym opiekunem, że pragniesz plaskacza, że po niedawnej śmierci swojego psa marzysz o tym żeby w stopniu w jakim możesz mieć na to wpływ, chciałabyś kota, który nie jest kocim staruszkiem i nie jest schorowany. Nie daj sobie wmówić, że jesteś potencjalnie złym domem który może sprawiać kłopoty i źle wróży na przyszłość.
Kciuki wielkie za Wasze decyzje odnośnie kociego przyjaciela. :)
Po 8 latach pobłażliwego ignorowania ZŁA z życzeniami:

Obrazek

Feebee

Avatar użytkownika
 
Posty: 27640
Od: Pon paź 05, 2015 13:22

Post » Nie mar 12, 2017 14:54 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

boniedydy pisze:
mimbla64 pisze:Koteczka poszła tutaj:
viewtopic.php?f=46&t=168430&p=11699693&hilit=Tamburyn#p11698916
Bo opiekunka miała już plaskatego kota, ale jego pierwszego wzięła ze schroniska.
Więc może w schronisku szukajcie?

Tylko że to był wyjątkowo fajny dom, albowiem dostał kota w typie rasy z ogłoszenia z naszego schroniska (jeśli dobrze identyfikuję Tamburyna), a my akurat szukamy domu najlepszego z najlepszych, a nie domu, który twierdzi, że marzy o kotku w typie rasy i olewa wszystkie pozostałe koty, ewentualnie także, że już ma doświadczenie z kotami danej rasy, co go dożywotnio predestynuje do opieki wyłącznie nad kotami w typie tej rasy (lub, co częstsze, w typie dowolnej rasy z wyjątkiem europejskiego domowego).

A w przypadku tego wątku domek byłby jak sądzę jednomyślnie zdyskwalifikowany za wyzierającą z każdej wypowiedzi pogardę dla wszystkich innych kotów niż persy (m.in. nazywanie innych kotów "byle którymi"), co dobrze o domu adopcyjnym nie świadczy i zwiastuje dalsze kłopoty:
a.m pisze: Widzę jednak, że w tym przypadku chyba chodzi jednak o to by więcej i szybciej byle jak, byle komu, byle którego kota.


MImblo, i w schronisku na koty w typie rasy - jeśli już takie się w ogóle pojawią - są dziesiątki chętnych. Więc nie wysyłaj pani do schroniska po persa. Tym bardziej, że raczej się nie spodziewam, aby pani - w odróżnieniu od pani Tamburyna - była gotowa na pokonywanie realnych problemów z kotem (które zawsze się mogą pojawić), a zwrot kota do schroniska może się skończyć tragicznie.

Na szczęście dla wątkodawczyni (i na nieszczęście dla kotów) w okolicznym schronisku/schroniskach, fundacjach jest zatrzęsienie spokojnych, idealnie dopasowanych temperamentem do zapotrzebowania a.m. kotów w wieku +-8 lat, każdy z nich jest prostszy w obsłudze niż pers i każdego można uratować, za co będzie dozgonnie wdzięczny.


Byłam pewna, że się tu pojawisz dziś. Nie wtedy kiedy mieliśmy dać kotu dom i szczęście. Tylko wtedy kiedy wydarzy się coś negatywnego. Ba, jestem pewna, że gdybym po kilku latach od adopcji straciła ukochanego kota to pojawiłabyś sie tutaj aby głosić swoje schizofreniczne tyrady. Jesteś dla mnie smutnym przypadkiem boleśnie doświadczonego przez życie człowieka. Nie wiem dlaczego i co się wydarzyło ale czyhanie na ludzkie potknięcia, wymyślanie sobie alternatywnej rzeczywistości (nie znasz nasz ale zakładasz, że oddałabym kota zamiast z nim pracować)świadczą dla mnie o silnym zaburzeniu psychicznym, przypadku klinicznym albo ogromnej frustracji. Ponownie powtarzam, że nie jesteś dla mnie warta dalszych postów bo jedyna pogarda jaką w tym wątku widzę to Twoja wobec mnie. A ja sobie na to nie pozwolę. Od dziś ignoruję Twoją osobę bo nie jest moją ambicją zmagać się z osobami o dużych problemach natury psychicznej i nie chce mi się czytać Twoich wypocin.

megan72 pisze:8O 8O 8O 8O 8O
Czytałam wątek, i nigdzie nie wyczytałam pogardy dla innych niż persy kotów.
Postawa a.m. zwiatuje dla wyadoptowanego kota kłopoty? 8O 8O 8O 8O 8O

No jakoś nie mogę uwierzyć, że za tą decyzją stoją merytoryczne przesłanki.

Dziękuję. To prawda, DT ani raz nie podważył naszej odpowiedzialności czy tego czy sobie poradzimy. Dziewczyny wiedziały, że jesteśmy gotowi pracować z małą aby w pełni nam zaufała.

Feebee pisze:Manipulujesz. To o Twoim postępowaniu w tym wątku, boniedydy.


a.m., jesteście dobrze rokującymi przyszłymi opiekunami kota, Ty i Twój partner, a nie żadnym bytem pt. "dom". Zasługujecie na to swoim podejściem do zwierząt, żeby rozmawiać z Wami normalnie, zarejestrowałaś się na miau po to żeby dowiedzieć się więcej o kotach, poznać je lepiej i skorzystać z rad ludzi, którzy opiekują się kotami. Mało jest takich osób.
Mam nadzieję, że spełnisz swoje marzenie i zamieszka z Wami pers, nie zniechęcaj się, masz prawo i to Cię nie dyskwalifikuje, nie czyni potencjalnie złym opiekunem, że pragniesz plaskacza, że po niedawnej śmierci swojego psa marzysz o tym żeby w stopniu w jakim możesz mieć na to wpływ, chciałabyś kota, który nie jest kocim staruszkiem i nie jest schorowany. Nie daj sobie wmówić, że jesteś potencjalnie złym domem który może sprawiać kłopoty i źle wróży na przyszłość.
Kciuki wielkie za Wasze decyzje odnośnie kociego przyjaciela. :)

Dziękuję! Cieszę się, że większość w tym wątku rozumie przesłanki jakie nami kierują.:)

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Nie mar 12, 2017 16:31 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

jeśli faktycznie zależy Pani na kotce w typie persa najbardziej na świecie, może można podpytać o tą biedę, wyrzucona i skrzywdzona przez człowieka :( https://www.facebook.com/fundacjaKOTang ... =3&theater wg mojego sprawdzenia na fb wciąż chyba szuka człowieka :)
zapewniam, ze warto pojechać WSZĘDZIE po swojego wymarzonego kotka :D

kadziajka

 
Posty: 209
Od: Pon lut 29, 2016 13:31
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie mar 12, 2017 16:32 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

a kotka przebywa wg wiadomosci na stronie fundacji tu: https://www.facebook.com/Kitek-dom-tymc ... 319953743/ i na gwałt potrzebuje domu

kadziajka

 
Posty: 209
Od: Pon lut 29, 2016 13:31
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie mar 12, 2017 16:43 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

Nie mogę w to uwierzyć. Szkoda bardzo.
Na tym forum pozostaje tylko "uśmieszki" wstawiać, bo każde słowo, czy gest może odwrócić się przeciwko autorowi.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Nie mar 12, 2017 17:16 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

a.m pisze:
mimbla64 pisze:A jaka to argumentacja?
Dlaczego opiekun z domu tymczasowego zmienił zdanie?


Nie chcę tutaj tego tutaj analizować ponieważ mam mnóstwo przykrych wniosków więc to ostatnie co piszę w tej sprawie.
Zarzuty nie dotyczyły tego czy jesteśmy odpowiedzialni czy dbalibyśmy właściwie o kota (wedle wczorajszej wiadomości tego nie poddawano w wątpliwość) - głównym argumentem było to, że się nie dogadamy z DT (na linii człowiek- człowiek i taki wniosek pojawił się w tym tygodniu po jednej z rozmów). Oberwało mi się m.in za moja aktywnosc na tym forum.

Nie chcę juz pisać więcej bo buzuje we mnie ogrom negatywnych emocji.
Co za kuriozalny argument 8O Dogadać się to powinien opiekun kota ze swoim zwierzęciem, a nie z DT. Z DT, z którym po jakimś czasie kontakt słabnie a potem (zazwyczaj) wygasa.
Bazylek 27.03.2012 [*] Ludzik 11.03.2015 [*] Julia 19.09.2021 [*] Bułka 9.10.2021 [*] Barszczyk 15.03.2022 [*] Na pewno do Was przyjdę, na pewno.
Obrazek

1969ak

 
Posty: 4338
Od: Nie kwi 22, 2007 12:33
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie mar 12, 2017 19:57 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

8O nie mogę uwierzyć w to co przeczytałam :(
Jeden wiosek na przyszłość, nie polecać broń boże DT jako miejsca które brać pod uwagę przy chęci adopcji kota bo nie wiadomo na jakiego człowieka się trafi :(
Boże no nie mam słów, brak mi słów naprawdę...
a.m. nawet nie chcę myśleć jak się czujecie :( Przebolejesz, z czasem przebolejesz bo co zrobić.
Nie wiem nawet co Ci napisać. Niewymownie mi przykro :(
Skoro oberwało Ci się za ten wątek, za maiu to ja już nic więcej lepiej nie napiszę... choć cisną się słowa - bardzo przykre.

a.m. bardzo, bardzo przejęta mającym nastąpić przygarnięciem kota, czyta, pyta w domu wszystko przygotowane, nie no nie mam słów... :( Kot podobno potrzebuje domu... ech :(

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie mar 12, 2017 20:40 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

Adoptowałam w życiu już kilka kotów i psów, w tym kilka z Fundacji albo od wolontariuszy. Zdarzyło mi się też kilku zwierzakom szukać domu. Jedno wiem na pewno. ZAWSZE mimo doświadczeń mam wątpliwości, czy wszystko pójdzie w porządku, czy zwierzę się dobrze odnajdzie w moim domu i ze mną. A gdyby domy, do których oddawałam zwierzaki, były pewne siebie, twierdziły, że wszystko wiedzą i nie odczuwały żadnych obaw, miałabym bardzo poważne wątpliwości co do losu oddanych zwierząt.

Tylko idiota nie ma obaw, kiedy decyduje się wziąć odpowiedzialność za czyjeś życie. Dyskwalifikowanie kogoś, że szczerze dzieli się swoimi wątpliwościami świadczy źle o DT. Bardzo źle.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie mar 12, 2017 21:01 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

kadziajka pisze:jeśli faktycznie zależy Pani na kotce w typie persa najbardziej na świecie, może można podpytać o tą biedę, wyrzucona i skrzywdzona przez człowieka :( https://www.facebook.com/fundacjaKOTang ... =3&theater wg mojego sprawdzenia na fb wciąż chyba szuka człowieka :)
zapewniam, ze warto pojechać WSZĘDZIE po swojego wymarzonego kotka :D

Dziękuję! Będę obserwować dziewczynkę. Swoją drogą większość kotów w typie persów, które pojawiają się do adopcji nie tolerują innych zwierząt.
Czy to możliwe, że długowłosym kotom trudniej zyskać akceptację innych kotów czy to kwestia charakteru persów?

hannah12 pisze:Nie mogę w to uwierzyć. Szkoda bardzo.
Na tym forum pozostaje tylko "uśmieszki" wstawiać, bo każde słowo, czy gest może odwrócić się przeciwko autorowi.

Dziękuję. Generalnie jestem osobą mało wylewną i otwartą ( w social mediach nie mam ani jednego zdjęcia swojej osoby) ale byłam tak podekscytowana adopcją, że aż musiałam pisać i się dzielić radością. I tak, jeśli pojawi się w naszym życiu kot to możecie być pewni ...że znowu się będę chwalić na forum swoim szczęściem. Po prostu. :)

1969ak pisze:Co za kuriozalny argument 8O Dogadać się to powinien opiekun kota ze swoim zwierzęciem, a nie z DT. Z DT, z którym po jakimś czasie kontakt słabnie a potem (zazwyczaj) wygasa.


Sama już nie wiem. Z hodowcami ukochanego psa miałam kontakt zawsze. Mogłam na nich liczyć a i oni interesowali się naszym życiem. To dobrze świadczy jeśli ludzie interesują się losami zwierząt, którym pomagali. To akurat szanuję ale uważam,że jednak priorytetem powinno być dobro kota.A relacje można sobie ułożyć. Może ten DT kładzie nacisk na inne kwestie, może znajdą dobry dom, z którym się zaprzyjaźnią? Nie wiem. Nie chce w sobie pielęgnować urazy.

Nelly pisze:8O nie mogę uwierzyć w to co przeczytałam :(
Jeden wiosek na przyszłość, nie polecać broń boże DT jako miejsca które brać pod uwagę przy chęci adopcji kota bo nie wiadomo na jakiego człowieka się trafi :(
Boże no nie mam słów, brak mi słów naprawdę...
a.m. nawet nie chcę myśleć jak się czujecie :( Przebolejesz, z czasem przebolejesz bo co zrobić.
Nie wiem nawet co Ci napisać. Niewymownie mi przykro :(
Skoro oberwało Ci się za ten wątek, za maiu to ja już nic więcej lepiej nie napiszę... choć cisną się słowa - bardzo przykre.

a.m. bardzo, bardzo przejęta mającym nastąpić przygarnięciem kota, czyta, pyta w domu wszystko przygotowane, nie no nie mam słów... :( Kot podobno potrzebuje domu... ech :(


Dziękuję. Mam w sobie mnóstwo złości ale...nie chcę też tutaj krucjaty przeciw DT. Jest pewnie ogrom DT, które ratują kocie istnienia i odwalają kawał świetnej roboty. Może są i takie mocno przewrażliwione przez przykre doświadczenia? Nie wiem. Nie chcę już więcej rozdrapywać.

Femka pisze:Adoptowałam w życiu już kilka kotów i psów, w tym kilka z Fundacji albo od wolontariuszy. Zdarzyło mi się też kilku zwierzakom szukać domu. Jedno wiem na pewno. ZAWSZE mimo doświadczeń mam wątpliwości, czy wszystko pójdzie w porządku, czy zwierzę się dobrze odnajdzie w moim domu i ze mną. A gdyby domy, do których oddawałam zwierzaki, były pewne siebie, twierdziły, że wszystko wiedzą i nie odczuwały żadnych obaw, miałabym bardzo poważne wątpliwości co do losu oddanych zwierząt.

Tylko idiota nie ma obaw, kiedy decyduje się wziąć odpowiedzialność za czyjeś życie. Dyskwalifikowanie kogoś, że szczerze dzieli się swoimi wątpliwościami świadczy źle o DT. Bardzo źle.

Dziękuję. Masz stuprocentową rację. Adopcja to odpowiedzialność na lata, życie z istnieniem, które ma swoje potrzeby, humory i oczekiwania. Kto się tego nie boi? Kto się nie boi związania swoich losów z drugim istnieniem na lata?Może to nie był ten czas dla nas. Ech.

Na chwilkę znikam z forum- przemyślę swoje błędy i całą sytuację. Mam nadzieję, że wrócę z dobrymi informacjami ponieważ pojawiło się tutaj i na priv kilka cennych informacji o kotach w potrzebie.

Serdecznie dziękuję wszystkim za mnóstwo ciepłych słów i wiary we mnie/nas.
Do szybkiego powrotu w (mam nadzieję) powiększonym gronie :)

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Nie mar 12, 2017 21:34 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

megan72 pisze:
boniedydy pisze:(...) A w przypadku tego wątku domek byłby jak sądzę jednomyślnie zdyskwalifikowany za wyzierającą z każdej wypowiedzi pogardę dla wszystkich innych kotów niż persy (m.in. nazywanie innych kotów "byle którymi"), co dobrze o domu adopcyjnym nie świadczy i zwiastuje dalsze kłopoty:
a.m pisze: Widzę jednak, że w tym przypadku chyba chodzi jednak o to by więcej i szybciej byle jak, byle komu, byle którego kota.
(...)


8O 8O 8O 8O 8O
Czytałam wątek, i nigdzie nie wyczytałam pogardy dla innych niż persy kotów.
Postawa a.m. zwiatuje dla wyadoptowanego kota kłopoty? 8O 8O 8O 8O 8O

Ja niestety wyczytałam. Ode mnie by a.m. kota nie dostała, a już na pewno nie kota w typie persa, gdyby zaczęła mówić tak, jak pisała w tym wątku. Oczywiście jest szansa, że na żywo rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej, ALE gdyby wyglądała tak, jak w tym wątku, to zdecydowanie uznałabym, że adopcja kota do niej jest obarczona poważnym ryzykiem. I zdania - popartego praktyką - nie zmienię, niezależnie od tego, jakie tony frustracji i schizofrenii będzie mi odwetowo przypisywać a.m. (która już po raz drugi "od dziś" mnie ignoruje :D)

Feebee pisze:a.m., jesteście dobrze rokującymi przyszłymi opiekunami kota, Ty i Twój partner, a nie żadnym bytem pt. "dom".

Uważaj, Feebee, byłaś na wizycie p.a. u a.m.? Jeśli nie, to skąd ta pewność?

I z dołu oraz z góry przepraszam, ze się nie udzielam ustawicznie w tym wątku, naprawdę miewam inne zajęcia. Pozdrawiam :D
ObrazekObrazek

boniedydy

 
Posty: 1622
Od: Śro wrz 11, 2013 22:05

Post » Nie mar 12, 2017 21:48 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

Nelly pisze:8O nie mogę uwierzyć w to co przeczytałam :(
Jeden wiosek na przyszłość, nie polecać broń boże DT jako miejsca które brać pod uwagę przy chęci adopcji kota bo nie wiadomo na jakiego człowieka się trafi :(
Boże no nie mam słów, brak mi słów naprawdę...
a.m. nawet nie chcę myśleć jak się czujecie :( Przebolejesz, z czasem przebolejesz bo co zrobić.
Nie wiem nawet co Ci napisać. Niewymownie mi przykro :(
Skoro oberwało Ci się za ten wątek, za maiu to ja już nic więcej lepiej nie napiszę... choć cisną się słowa - bardzo przykre.

a.m. bardzo, bardzo przejęta mającym nastąpić przygarnięciem kota, czyta, pyta w domu wszystko przygotowane, nie no nie mam słów... :( Kot podobno potrzebuje domu... ech :(

Generalizujesz. Krzywdzisz takim wpisem dt. Ludzie i ludzie są wszędzie. Fajni i nie fajni po każdej stronie. Jako dt mogę książki pisać o głupocie, niefrasobliwosci i okrutnym postępowaniu ( myśleniu) ew opiekunów. Ale koty wydaję i staram się nie patrzeć na nowych przez pryzmat nieszczerosci poprzedników.
Nie wiem co zaszło między autorką i dt więc nie mnie osądzać. Nie znamy wersji drugiej strony. A bez tego nie można podejść obiektywnie do tematu.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55999
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie mar 12, 2017 22:17 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

boniedydy pisze:Uważaj, Feebee, byłaś na wizycie p.a. u a.m.? Jeśli nie, to skąd ta pewność?

Stąd, co Twoja, że to zła opiekunka, a nie byłaś "na wizycie p.a. u a.m."
Po 8 latach pobłażliwego ignorowania ZŁA z życzeniami:

Obrazek

Feebee

Avatar użytkownika
 
Posty: 27640
Od: Pon paź 05, 2015 13:22

Post » Nie mar 12, 2017 23:06 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

boniedydy pisze:
A w przypadku tego wątku domek byłby jak sądzę jednomyślnie zdyskwalifikowany za wyzierającą z każdej wypowiedzi pogardę dla wszystkich innych kotów niż persy (m.in. nazywanie innych kotów "byle którymi"), co dobrze o domu adopcyjnym nie świadczy i zwiastuje dalsze kłopoty:
a.m pisze: Widzę jednak, że w tym przypadku chyba chodzi jednak o to by więcej i szybciej byle jak, byle komu, byle którego kota.


MImblo, i w schronisku na koty w typie rasy - jeśli już takie się w ogóle pojawią - są dziesiątki chętnych. Więc nie wysyłaj pani do schroniska po persa. Tym bardziej, że raczej się nie spodziewam, aby pani - w odróżnieniu od pani Tamburyna - była gotowa na pokonywanie realnych problemów z kotem (które zawsze się mogą pojawić), a zwrot kota do schroniska może się skończyć tragicznie.

Na szczęście dla wątkodawczyni (i na nieszczęście dla kotów) w okolicznym schronisku/schroniskach, fundacjach jest zatrzęsienie spokojnych, idealnie dopasowanych temperamentem do zapotrzebowania a.m. kotów w wieku +-8 lat, każdy z nich jest prostszy w obsłudze niż pers i każdego można uratować, za co będzie dozgonnie wdzięczny.


Nie brnij, proszę.
Jeśli masz realne podstawy, aby wyciągnąć wnioski, że a.m. nie jest gotowa na pokonywanie realnych problemów z kotem - to nie pisz 'raczej się nie spodziewam', tylko powiedz o nich dziewczynie, aby mogła się na te problemy i ich rozwiązanie przygotować. Tak normalnie, po ludzku, wspierając kocią nowicjuszkę doświadczeniem. Albo uzasadnić logicznie decyzję - nie, nie na forum, a w rozmowie z nią. Bo takich powodów (autentycznych, nie wydumanych) może być dużo. No ale o czym mowa - jak piszesz - nawet z nią na żywo nie rozmawiałaś. Wyczytałaś sobie pogardę, raczej się nie spodziewasz i basta!


boniedydy pisze:
megan72 pisze:
boniedydy pisze:(...) A w przypadku tego wątku domek byłby jak sądzę jednomyślnie zdyskwalifikowany za wyzierającą z każdej wypowiedzi pogardę dla wszystkich innych kotów niż persy (m.in. nazywanie innych kotów "byle którymi"), co dobrze o domu adopcyjnym nie świadczy i zwiastuje dalsze kłopoty:
a.m pisze: Widzę jednak, że w tym przypadku chyba chodzi jednak o to by więcej i szybciej byle jak, byle komu, byle którego kota.
(...)


8O 8O 8O 8O 8O
Czytałam wątek, i nigdzie nie wyczytałam pogardy dla innych niż persy kotów.
Postawa a.m. zwiatuje dla wyadoptowanego kota kłopoty? 8O 8O 8O 8O 8O

Ja niestety wyczytałam. Ode mnie by a.m. kota nie dostała, a już na pewno nie kota w typie persa, gdyby zaczęła mówić tak, jak pisała w tym wątku. Oczywiście jest szansa, że na żywo rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej, ALE gdyby wyglądała tak, jak w tym wątku, to zdecydowanie uznałabym, że adopcja kota do niej jest obarczona poważnym ryzykiem. I zdania - popartego praktyką - nie zmienię, niezależnie od tego, jakie tony frustracji i schizofrenii będzie mi odwetowo przypisywać a.m. (która już po raz drugi "od dziś" mnie ignoruje :D)



I z dołu oraz z góry przepraszam, ze się nie udzielam ustawicznie w tym wątku, naprawdę miewam inne zajęcia. Pozdrawiam :D


Gdzie tę pogardę wyczytałaś? Serio, aby widzieć pogardę dla kotów w każdej wypowiedzi a.m. w tym wątku, trzeba mieć hmmm... nieco dziwne nastawienie do ludzi. I chyba jedyna ją wyczytałaś, więc może z tym czytaniem coś nie halo?

Wiesz, dla mnie tak samo - to obraz, jaki wynoszę z tego wątku - wyglądasz na frustratkę, która w końcu może o czymś zdecydować. Czy ktoś dostanie kota, w którym sie zakochał, czy nie. Tak wedle widzimisię. Bo raczej się nie spodziewasz, że ktoś będzie umiał zadbać o kota. A między wierszami wyczytujesz omamy o pogardzie dla kotów płynące z Twojej wyobraźni - bo nie z wpisów a.m.. No i moment, w którym się pojawiasz z ironiczną gadką i ikonkami <very happy>.

A że przy tym robisz dobrą robotę dla dt i schroniska, to już nie wspomnę.

I po co jeszcze ten sarkazm na koniec Twojej wypowiedzi? Radocha, co?

A jakbyś nie załapała (bo dziwnym trafem na moje retoryczne zdziwienie zaczęłaś odpisywać) - ośmieszasz się w tym wątku swoją argumentacją; nie - raczej jej brakiem. a.m. znajdzie w końcu wymarzonego kota, a Ty pozostaniesz ludziom w pamięci jako sfrustrowane, jadowite dziwadło tupiące ze złości nóżkami, bo ledwie tyle może. Ani z góry, ani z dołu nie przepraszam, jakby nie chciało mi się więcej czytać Twoich dziwacznych wynurzeń - że do stylistyki, jaką lubisz, nawiążę.

megan72

 
Posty: 3501
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Pon mar 13, 2017 2:06 Re: [ADOPCJA PERSA] Nasza przygoda z adopcją koteła.

ASK@ pisze:
Nelly pisze:8O nie mogę uwierzyć w to co przeczytałam :(
Jeden wiosek na przyszłość, nie polecać broń boże DT jako miejsca które brać pod uwagę przy chęci adopcji kota bo nie wiadomo na jakiego człowieka się trafi :(
Boże no nie mam słów, brak mi słów naprawdę...
a.m. nawet nie chcę myśleć jak się czujecie :( Przebolejesz, z czasem przebolejesz bo co zrobić.
Nie wiem nawet co Ci napisać. Niewymownie mi przykro :(
Skoro oberwało Ci się za ten wątek, za maiu to ja już nic więcej lepiej nie napiszę... choć cisną się słowa - bardzo przykre.

a.m. bardzo, bardzo przejęta mającym nastąpić przygarnięciem kota, czyta, pyta w domu wszystko przygotowane, nie no nie mam słów... :( Kot podobno potrzebuje domu... ech :(

Generalizujesz. Krzywdzisz takim wpisem dt. Ludzie i ludzie są wszędzie. Fajni i nie fajni po każdej stronie. Jako dt mogę książki pisać o głupocie, niefrasobliwosci i okrutnym postępowaniu ( myśleniu) ew opiekunów. Ale koty wydaję i staram się nie patrzeć na nowych przez pryzmat nieszczerosci poprzedników.
Nie wiem co zaszło między autorką i dt więc nie mnie osądzać. Nie znamy wersji drugiej strony. A bez tego nie można podejść obiektywnie do tematu.


Tak zgadza się, zgeneralizowałam - nie powinnam. Moja wina.
Nie wiem też co zaszło fakt.
Ale chyba wypowiedzi boniedydy podniosły mi ciśnienie na tyle, że emocje wzięły górę i w emocjach napisałam nie przemyślany do końca post.
Z drugiej strony no nadal nie mogę pojąć stanowiska DT w tym przypadku. Jasne, że fajnie jest dawać kota osobie z którą nadajemy na tych samych falach jak wnioskujemy z rozmów, lub choć coś koło tego. Ale musiałby zajść coś naprawdę strasznego żeby nie dać kota komuś z kim już rozmawialiśmy, "znamy" się, wiemy, że się uczy "mieć kota" przekazujemy informacje co i jak robić, co kupić co zrobić żeby kotu było jak najlepiej. I ta osoba to robi, organizuje wszystko, czeka itd. I nagle - nie! Nie damy kota bo osoba "nie rokuje dobrze".
Ostatnio edytowano Czw mar 16, 2017 13:11 przez Nelly, łącznie edytowano 1 raz

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 5 gości