POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 03, 2014 22:27 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Gdyby nie to,że jestem zwolenniczką dawania równych szans sama osobiście skoczyłabym Artemowi na brzuch obunóż :D Ale kontaktu z 60 kilogramami mógłby nie przetrzymać.... Ponadto nie chcę go teraz denerwować, jak raz ma ziazi w nogę i uroczyście obiecuję przy świadkach pełnoletnich, dla strony obcych,że jak się dowiem kto to zrobił to osobiście spalę skurwielowi dom. A co się stało zapytacie? ano, Artem złapał się w sidła...Wiem wiem nie powinnam go wypuszczać wiem co grozi kotom wychodzącym... Aczkolwiek zawsze myślałam,że tyczy się to głównie kotów miejskich. No bo co może grozić kotu, który najdalej dokąd wychodzi to na łąkę jakieś 200 metrów od chałupy? Ponadto kot rozsądny, psów unika, z obcymi ludźmi wzorem pańci się nie pospolituje,wraca kiedy się go zawoła...Dziś też chciał wrócić... Tyle tylko,że nie mógł. Darł mordę w krzakach obok domu aż litość brała no to poleciałam zobaczyc co się dzieje i zastałam mojego kota z nogą w sidle. Cud,że go usłyszałam i cud,że tak blisko domu.Byliśmy u weta, na szczęście noga tylko trochę nadwyrężona, nic groźnego się nie stało, przeciez mógł się złapać za szyję. Ale przysięgam, jak się dowiem kto zakłada sidła nie będę sie za przeproszeniem moderatorów pierdolic w tańcu i wzywac służb odpowiedzialnych, wiem co mi powiedzą. Po prostu spalę sukinsyna. Albo przynajmniej dam mu w mordę. Albo cokolwiek. Za wszystkie moje dotychczasowe koty które zniknęły w tajemniczych okolicznościach. Chyba wiem co się z nimi stało. Teraz już wiem. Tylko zastanawia mnie jedno, Jak ja utrzymam Artema w domu? Skoro przyzwyczaił się wychodzic i wracać kiedy JEMU pasuje? Mam go zamknąć w łazience czy co? Dzień czy dwa dam radę, ale nie dłużej... Szlag mnie trafia. Autentyczny szlag,bo nie wiem co robić. zwłaszcza, że Masza wyraża chęć eksploracji podwórza nieco dalej niż taras na dodatek u mnie na rękach. A myślałam, zaszczepię Maszeńkę, wysterylizuję, niech lata po swobodzie maleńka moja, niech ma trochę radości z życia. Aha, faktycznie, niech lata...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie sie 03, 2014 22:41 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Jak widać wszędzie kotom co grozi . Debili nie brakuje . Dobrze , że tak sie skończyło .
A jak będziesz szła , mogę iść i pomóc ? Mogę ?

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie sie 03, 2014 22:47 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

:strach: :strach: :strach:

Jesoooo - toś mnie wystraszyła, bo moje paskudy też wychodzące, tyle, że u mnie nie ma chyba na co zastawiać sidła.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16532
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sie 03, 2014 23:27 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

barbados zapraszam nader serdecznie, urządzimy sobie zbiorowe polowanie na skurwieli, bo z tego co sie orientuj,e sidła po lasach w okolicy zastawia kilka osób, bądź co bądź mój małżowin spacerując onegdaj z Truflą po lesie też się złapał, dobrze,że nie Trufla...Tez klął wtedy na czym świat stoi....A mnie zabronił samej do lasu chodzic, bo diabli wiedza na kogo się natknę...

izka53 ja też myśłałam,że u mnie nie ma na co sideł zastawiać...Przez te lata kiedy mieszkam na tej parchatej wioseczce miałam okazje obserwować wymieranie gatunków, w pierwszym roku do mojego ogrodu jeszcze wtedy nie ogrodzonego przychodziły sarny,zające i bliżej nie sprecyzowana ilość bażantów. Po dwóch czy trzech latach w lesie miałam okazję obserwować stado danieli liczące około 10 sztuk. Bażantów i zajęcy nawet nie liczyłam po po gwizdek w okolicy setki rachunek mi sie pomerdał całkowicie. A teraz co? Ani zajęcy ani lisów ani saren ani danieli... Nic,zero , null, nada. tutejsi załatwili sprawę. Oczywiście chodziłam po lesie, jeszcze wtedy z moim świętej pamięci ojcem, zbieraliśmy sidła dzwoniliśmy do nadleśnictwa,patrolowaliśmy las i co? I za przeproszeniem g****. Miejscowi robili co chcieli a leśniczy tudzież inny gajowy mógł im naskoczyć. Obecnie czego w lesie jest sporo to wyrzuconych psów,po które straż miejska pofatygować się nie raczy bo one nie są agresywne więc to nie ich sprawa a z reszta w schronie nie ma miejsc,ewentualnie niechcianych kocich miotów w kartonowych pudełkach. Trzy dni temu zakopywałam te żałosne strzępki futerka becząc jak głupia,ze nie zdążyłam. Znów kur** nie zdążyłam.... Nie wiem ile razy jeszcze nie zdążę na czas. Nie daję rady, sam mój las ma przeszło hektar powierzchni a ja oprócz zwierzaków i dziecka mam jeszcze obowiązki domowe, nie mogę siedziec w lesie 24/doba...Rzygać się chce, mówię wam...Po prostu rzygać.Bo już nawet nie mam siły na płacz....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie sie 03, 2014 23:29 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Czuję sie zaproszona . :twisted: Chętnie skorzystam z okazji .
Te ... dla zabawy zastawia sidła . Postrzelają z wiatrówki , bo jet nowa i trzeba wypróbować . I tak dalej . Ręce opadaja .

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie sie 03, 2014 23:39 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Do zabawy to i ja mam wiatrówkę. I taką fajną małą Berettę na metalowe kulki plus zapasowy magazynek na jakieś 20 pocisków. I pistolet gazowy też posiadam, naboje do niego takoż. I dla zabawy też mogę zacząć chodzic po lesie i strzelac do sąsiadów, kto bogatemu zabroni? Największy problem tylko w tym, że jak ja coś takiego zrobię to mnie z miejsca na mendownie podadzą,jak to miało miejsce wiosną. Wycinaliśmy z małżowinem podsuchy w lesie. W moim własnym lesie w ramach oczyszczania terenu. Zezwolenie od leśniczego owszem było, drzewa ocechowane można ciąć ile wlezie. I co? I pół godziny po tym jak małżon odpalił piłę pojawił się kto? Ano patrol policji i straży miejskiej i samochód z nadleśnictwa. Brakowało tylko jak babcię kocham gwardii watykańśkiej byłoby do kompletu. Oczywiście afera, papierki pokazywać dzwonić gdzie tylko... Pytam o co kaman bo nie kumam, pozwolenie mam wszystkie papiery w porządku no to czego wy ludzie chcecie, u siebie wycinam....Ano ktoś zadzwonił anonimowo. Że drewno kradną.... Żeby to tutejsze bydło było takie praworządne to na wiosce byłby raj....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie sie 03, 2014 23:51 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Acha , drewno kradną . Chwalebna jest troska o dobro sasiada .
A jak wnyki zakładają , co też jest karalne , to nikt nie widzi ? To sie nazywa wzrok selektywny .
O tej wiatrówce napisałam , bo był przypadek gówniarza , który do zwierzów strzelał i tak sie tłumaczył . Na szczescie ojca miał myslacego . Tatuś wiatrówkę zabrał i manto spuścił aż się po osiedlu niosło .

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Pon sie 04, 2014 0:04 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

I to nazywam prawidłowym podejściem do sprawy...Aż żal,że nie mogłam gnojka przytrzymać ewentualnie też mu przyłożyć.... W życiu nie zapomnę, jak wezwano mnie onegdaj do szkoły bo mój syn pobił kolegę. Afera jak stopińdziesiąt, lecę, na szczęście blisko było, pytam co sie stało, przecież mój syn spkojny jest,nigdy nikogo nie uderzył no to co się dzieje? Zostalam poinformowana,że uderzył w twarz kolegę i na dodatek, o zgrozo-również go kopnał, bo kolega kopnął szkolnego psa.... Paniwychowawczynia oburzona wielce i dawaj mi tłumaczyć,że źle Młody zrobił, a be, a fuj... Zapytałam, gdzie ten kopnięty kolega i czy ktoś mógłby mi go ewentualnie potrzymać też chciałabym go kopnąć w dupę tylko mocniej, bo syn młody,siły ma mało więc szczerze wątpię czy gówniarz aluzju poniał. Paniwychowawczynia się oburzyła straszliwie no bo jak tak można, dlaczego ja na syna nie krzyczę,ba, wręcz namawiam do przemocy w stosunku do innych dzieci...Powiedziałam jej ( możłiwe,że dość głośno) że gdyby mój syn kopnął psa zrobiłabym mu to samo. A skoro kopnął kolegę który kopnął psa jest szansa,że nauka nie pójdzie w las....A ponadto w sumie się cieszę bo skoro nauczyciele byli przy tym i nie zainterweniował nikt, to dobrze,że zrobił to ktoś komu dobro psa leży na sercu. Nie muszę chyba dodawać,że pies wrócił z nami do domu? Znalazłam mu potem nowy dom, u mnie jeszcze wtedy nie było warunków, mój ówczesny pies właśnie umierał na raka,pieseł trafił do znajomych gdzie żyje sobie do dzis, cały zdrowy i szczęśliwy a mój syn ma zapowiedziane, że jeszcze raz dojdzie mnie wiadomość że przyłożył komuś kto znęca się na d zwierzęciem to osobiście pójdę z nim do tej osoby i jeszcze ja mu dołożę swoje to raz, a jak synek dorośnie na tyle,żeby mu wolno było- osobiście postawie mu pół litra. O dziwo, mój mąż również popiera moje metody wychowawcze.... :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon sie 04, 2014 0:18 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

I to są metody :ok:
paniom nauczycielkom pogratulować empatii . A potem się narzeka na młodzież , na znieczulicę .
Wiesz , dziś i tak się trochę zmieniło na lepsze w stosunku do zwierzat . Jest trochę lepiej . Ale to jeszcze nie to i cały czas trzeba nad tym pracować .

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Pon sie 04, 2014 0:25 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Na któryms zebraniu w szkole kiedy Młody był jeszcze w podstawówce poproszono rodziców o zaproponowanie miejsca wycieczki, gdzie dzieciaki mogłyby skorzystać i czegoś się nauczyć. Wspólnie z małżonem zaproponowaliśmy najbliższe schronisko w ramach wolontariatu. Zostaliśmy zakrzyczani,że to bez sensu. Dzieci pojechały do Krakowa na film w 3D i do McDonalda. Mój syn nie pojechał. Pojechaliśmy do schronu, zawieść karme i koce. Wracając usłyszałam,że co prawda nie zjadł hamburgera, ale więcej skorzystał niz jego durni koledzy. Da się? Da. Jak najbardziej się da. Szkoda tylko,że niewielu ludzi ma podobne do moich poglądy a o mnie mówią w okolicy ,że mam nasrane pod czapką. No, bo mam. I jest mi z tym naprawdę dobrze....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon sie 04, 2014 6:42 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Obawiam się, że dla Atrema i Maszy będziecie musieli zbudować wolierę, żeby nic im się nie stało :( . I sprawdzać przed ich wypuszczeniem rano, czy jakaś gnida nie rozwaliła kawałka, żeby Wam dopiec. A na razie spacerki na smyczy...
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pon sie 04, 2014 23:55 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Obawiam się , że Alienor ma rację :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto sie 05, 2014 19:29 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Ja też się dołożę, mogę?

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sie 05, 2014 22:26 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Kurczę , gdyby wszyscy mieli tak nasrane pod czapką , jak ty to świat byłby lepszy :roll:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto sie 19, 2014 9:52 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Byłam wczoraj u weta, myślałam zaszczepię Maszeńkę,w końcu będzie z bani,czas już bądź co bądź najwyższy. Zaszczepiłam tylko pieseły, Maszka ma coś w uchu i nikt nie wie co to jest. Możliwe,że polip. Możliwe też że świerzbowiec. W poniedziałek przyszłego tygodnia będziemy mieli wyniki badań. Co to ja ostatnio mówiłam? Że kocham moje zwierzaki? Ależ byłam naiwnym łosiem mówie wam..... Chyba życie zaczyna mnie z lekka przerastać..... Ale jest pocieszająca wieść. Maszu waży już 1,5 kilograma i panydoktory chwalą maleńką oj chwalą. Że zdrowiutka jako ten byczek,że duża już dziewczynka i widać,że prawidłowo żywiona. Oczywiście Maszu zwijane w kulku zrobiło numer. Zasnęła na stole. Wety w szoku i pytają czy ja czasem czegoś kotom nie podaję przed wizytą, bo Artem zasypia, Masza zasypia... Tylko psy dzielnie trzymają gardę w górze, oboje się trzęśli jak baranie ogony. Ponadto pragnę poinformować, że jestem dzielna i dałam sobie radę z dwoma psami i jednym kotem jednocześnie. Dlatego też proszę mi pogratulować, zważywszy na fakt,że miałam ochotę udusić całą ta obłąkaną menażerię już w poczekalni przed gabinetem. :D Aha i jeszcze pytanie, jak wytłumaczyć dwójce rozpuszczonych bachorów, że Brutus nie lubi nadmiernej poufałości ze strony osób obcych? I jak się zdenerwuje to może pokazać ząbki i udziabać? Bo mam dzisiaj wizytację, i nie wiem, puścić sprawę na żywioł i pozwolić się pieskowi wykazać ( w ramach odpłacania za historyczne krzywdy narodu bo oba bachory są niemieckie) czy też zamknąć szarańczę w kotłowni? Bo nie wygonię psów na podwórko, w końcu to ICH dom, ja tylko spłacam kredyt hipoteczny....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 35 gości