Dzielne KOTY (i nie tylko) WALCZĄCE 2

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 26, 2013 8:19 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

gpolomska pisze:Animus, dobrze w miarę dbać o linię, ale nie można dać się zwariować - przesada w jakimkolwiek kierunku nie jest zdrowa. Jeśli się dobrze czujesz, to miej głęboko gdzieś zdanie notariuszycy. Ja akurat mam bardzo słabe stawy i każde przybranie na wadze (a po zimie zawsze mam 2-4kg więcej - taki naturalny cykl) czuję niestety negatywnie (mam gdzieś jak to wygląda - kiedyś miałam jakieś 25kg więcej i też musiało być). Niemniej jednak z hormonami nie ma żartów i jeśli by Ci się udało znaleźć naprawdę dobrego lekarza, to warto.

Póki co Magnolia przestała się drapać i wylizywać - może w końcu zioła zaczynają działać (one nie są takie szybkie jak nowoczesne leki, ale mają ogromną zaletę: zwykle brak skutków ubocznych, w szczególności brak nefro i hepatotoksyczności). Dobrze, że ta wetka ma takie podejście, że trzeba dać szanse naturze i tylko na początku lekko pomagać jak najbardziej naturalnie - jakby była ludzkim lekarzem, to bym sama do niej chodziła... choć moja lekarka rodzinna też jest spoko i pomimo wieku dobrze po 60-ce ma bardzo otwarty umysł i z jednej strony poznaje nowości, a z drugiej strony nie neguje medycyny naturalnej; na szczęście ma syna podobnego do siebie, więc jak ona pójdzie na emeryturę, to mam gdzie chodzić :-)

Teraz leży wyciągnięta... wczoraj mi się walnęła na poduszce na moim miejscu - spałam na innej poduszce na brzegu łóżka, bo nie miałam sumienia Jej budzić (legenda głosi, że nawet Mahomet miał ukochanego kota i gdy go zapytano, co by zrobił, gdyby musiał iść na modlitwę, a kot spał na rękawie jego najlepszych szat, to odpowiedział, że kota by nie obudził tylko obciął rękaw - więc nie muszę się czuć całkiem odchylona, gdy nie mam serca obudzić kota). Ale jest z Niej kochany żarłoczek: weszłam do pokoju, wołam "kici, kici", a moje piękne (choć nieco łyse) kici wychynęło z pod poduszki, spojrzało na ręce i ofuknęło, że wchodzę bez michy pysznego, a zawracam głowę...

Dużo rzeczy kojarzy mi się z Mokate... z Norbim też... obydwoje co jakiś czas ktoś w domu wspomina - w naszych sercach będą żyły zawsze... ostatnio jak byłam z Magnolią, to wet mi powiedziała, że szczepionka na wejściu jest, bo taka jest procedura (Norbi też dostał), ale że w takim stresie itd., to ona bardzo średnio uodparnia... czytałam dzisiaj o PP i w szczególności o wersji ostrej; wiem od tutejszych wetów, że w schronie w Katowicach i w Kociej Przystani w Sosnowcu z tym ostro walczą (wirusa ciężko ubić, a na naszych ubraniach może żyć nawet rok). I tak myślę, że nawet to mogło go zabić... bo jeśli by nie miał na to odporności, a właściwie takie coś można załapać skądkolwiek... poza tym szczepionka nie chroni całkowicie - zmniejsza ryzyko i sprawia, że przebieg choroby zwykle jest łagodniejszy (tak się po cichu zastanawiam czy niektóre diagnozy FIPowe to nie było właśnie PP); zawsze będzie mnie to gryzło, że ani Mokate, ani Norbiego nie umiałam uratować... zresztą Aniołka nie widziałam na oczy, a też nieraz mi smutno... mam nadzieję, że choć Magnolię postawię na nogi - że choć tej cudnej koteczce, która tyle wycierpiała, uda mi się uratować... boję się i to strasznie. Ona jest taka ufna pomimo tego, ile musiała w życiu przejść... i widać, że pomimo tego wszystkiego potrafi człowieka kochać...

a ja ostatnio szukałam w archiwum czegoś przy temacie Ulki i wczytałam się (bo był w wynikach) Twój pierwszy wątek, o Mokatku, wrześniowe posty, październikowe....i dalsze kochane biedne kotki
u mnie z lekarzami taki wybór, jak z wetami :evil:
konsultowałam on-line z dr. Gawrysiem z Wrocławia, wyniki i usg nie świadczą według niego o żadnym schorzeniu tarczycy,
opisałam swoje subiektywne objawy, zrobiłam test na niedoczynność, inna endo widząc usg powiedziała, że tarczyca nie jest jednorodna. Żadna dieta i ograniczenia nie działają na mnie już. A może taka uroda po 30-stce :twisted:

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto mar 26, 2013 8:23 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Podskórne podawanie zastrzyków kotu jest naprawdę proste, bo koty mają sporo skóry na karku, którą się dobrze łapie i podciąga, żeby się wkłuć. Poza tym - nie buntują się za bardzo przed chwytaniem za to miejsce, bo tam kocie matki łapią maluchy do przeniesienia, a kocury kotki do kopulacji. Więc genetycznie jakoś koty mają uwarunkowane, że się z tym godzą, a skóra w tym miejscu nie jest szczególnie unerwiona. Dasz radę. Tylko poproś wetkę, żebyś mogła pierwszy przy niej w gabinecie zrobić.

Co do sterydu Tygryska. Dostaje już w większej dawce niż standardowa, ale jeszcze troszkę zapasu zostało. Więc jeszcze na trochę czasu razem szansę mamy.

Z nerw i żeby czymś ręce zająć i po papierosa nie sięgać za często - dziargam. Posłanko dla futrzastych Jo.anny wydziargane, tylko do nadziania i zszycia. Czekam, aż kurier wypełnienie dostarczy, bo nie mam czym. No i zaczęłam coś w rodzaju podusi dla Tygryska ze starego sprutego mojego swetra. Po spruciu okazało się, że wełenka jest tak cienka, że muszę ją w sześć nitek łączyć. :D

A dobra wieść jest taka, że nasza Puszatek pracę dostała. W Jej wątku wyczytałam. Ale super! Puszatku - gratuluję!

Animus? A te guzki na tarczycy to wole guzowate czy inne paskudztwo? Nie masz silnej nadkwasoty przy okazji?

W kwestii rzucania przeze mnie palenia. To, że byłam idiotką, kretynką i debilką wchodząc 28 lat temu w nałóg, nie oznacza, że będę jeszcze większą, próbując z niego wyjść. Mądrzejsza wcale nie jestem, ale o te ponad ćwierć wieku bardziej doświadczona i wiem, że mój rozchlastany chorobowo organizm traumy rzucenia z dnia na dzień nie wytrzyma. Pomijając fakt, że w tej kwestii zupełnie nie mam silnej woli.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto mar 26, 2013 8:40 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Słupek pisze:A dobra wieść jest taka, że nasza Puszatek pracę dostała. W Jej wątku wyczytałam. Ale super! Puszatku - gratuluję!

Super - i ja się przyłączam do gratulacji!


A co do nauki zastrzyków - wielu wetów nie nauczy: nie wiem czy się boją o kotka, czy o kasę chodzi. No zobaczymy - najpierw musi być konieczność ich podawania, a później będę się martwić o naukę. Biorąc pod uwagę skoki a apetyt Magnolci, to gdyby nie wyłysienia, to wyglądała by na super zdrowego silnego kota.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto mar 26, 2013 8:44 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Słupek pisze:Podskórne podawanie zastrzyków kotu jest naprawdę proste, bo koty mają sporo skóry na karku, którą się dobrze łapie i podciąga, żeby się wkłuć. Poza tym - nie buntują się za bardzo przed chwytaniem za to miejsce, bo tam kocie matki łapią maluchy do przeniesienia, a kocury kotki do kopulacji. Więc genetycznie jakoś koty mają uwarunkowane, że się z tym godzą, a skóra w tym miejscu nie jest szczególnie unerwiona. Dasz radę. Tylko poproś wetkę, żebyś mogła pierwszy przy niej w gabinecie zrobić.

Co do sterydu Tygryska. Dostaje już w większej dawce niż standardowa, ale jeszcze troszkę zapasu zostało. Więc jeszcze na trochę czasu razem szansę mamy.

Z nerw i żeby czymś ręce zająć i po papierosa nie sięgać za często - dziargam. Posłanko dla futrzastych Jo.anny wydziargane, tylko do nadziania i zszycia. Czekam, aż kurier wypełnienie dostarczy, bo nie mam czym. No i zaczęłam coś w rodzaju podusi dla Tygryska ze starego sprutego mojego swetra. Po spruciu okazało się, że wełenka jest tak cienka, że muszę ją w sześć nitek łączyć. :D

A dobra wieść jest taka, że nasza Puszatek pracę dostała. W Jej wątku wyczytałam. Ale super! Puszatku - gratuluję!

Animus? A te guzki na tarczycy to wole guzowate czy inne paskudztwo? Nie masz silnej nadkwasoty przy okazji?

W kwestii rzucania przeze mnie palenia. To, że byłam idiotką, kretynką i debilką wchodząc 28 lat temu w nałóg, nie oznacza, że będę jeszcze większą, próbując z niego wyjść. Mądrzejsza wcale nie jestem, ale o te ponad ćwierć wieku bardziej doświadczona i wiem, że mój rozchlastany chorobowo organizm traumy rzucenia z dnia na dzień nie wytrzyma. Pomijając fakt, że w tej kwestii zupełnie nie mam silnej woli.


Parę lat temu, jak robiłam usg, to objętość tarczycy była poniżej normy, ale brak guzków, teraz są kilku milimetrowe - 3 sztuki, tarczyca dalej poniżej objętości, przeciwciał brak, wole, to chyba gdy tarczyca jest większa?

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto mar 26, 2013 9:00 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

witajcie wszyscy walczący :1luvu:
pozdrawiam cieplutko i dziękuję Wam za ciepłe słowa :D :D
ktoś tu pali i nie może z tego wyjść :?: mnie się udało po jednym zabiegu biorezonansu
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21753
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 26, 2013 11:12 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

puszatek pisze:witajcie wszyscy walczący :1luvu:
pozdrawiam cieplutko i dziękuję Wam za ciepłe słowa :D :D
ktoś tu pali i nie może z tego wyjść :?: mnie się udało po jednym zabiegu biorezonansu


I ja też się cieszę i gratuluję :D

Wszyscy walczący :ok:
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 26, 2013 14:03 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Tak Magnolia próbowała uniknąć wizyty u weta (wg Niej chyba sprzątała w szafce - wlazła od góry jak ninja, gdy otworzyłam, żeby wyjąć sweter):

Obrazek Obrazek


Wróciłyśmy przed chwilą - no więc...

Raczej jest grzyb i to mocno rozległy: tu sieją, żeby potwierdzić grzybicę (bo w ciemno nie dają nic doustnego czy w zastrzykach), a do zewnętrznego laboratorium pojechało na hodowlę, żeby potwierdzić jakie grzybki (bo nie musi to być jeden - może być kilka) i zależnie od tego albo ta szczepionka, którą już dostała (ją damy w ciemno pierwszy raz jeśli wyjdzie u nich coś), a później dwie następne już pod konkretnego grzybka (być może trzeba będzie jakąś sprowadzać). Muszę Jej zrobić ubranko i przemyć imaverolem, a później na godzinę w ubranko, żeby zadziałało (jak od razu zliże, to nie dość, że biegunka, to jeszcze lek nie ma szans zadziałać); powiedzieli mi, że po szczepionce może wyglądać jeszcze gorzej, ale jak będę Ją smarować, dezynfekować wszystko wzmacniać odporność plus te trzy szczepionki, to może uda się uniknąć podawania doustnie leków (wiedzą jak Ona podchodzi do tabletek i kąpieli), a jak będzie konieczność, to dostanie coś tam na T.., bo ketokenazolu (o ile nie przekręciłam) nie podaje się kotom (z wyjątkiem kąpieli w szamponie z tym), gdyż zajeżdża za mocno wątrobę (no chyba, żeby było to uzasadnione medycznie); mam dla Niej też EFA Olie.

Weci (ta Jej i drugi gość) kręcili głowami i uradzili, że jeśli jestem gotowa być systematyczna itd., to może spróbujemy bez tabletek - potrwa dłużej, więcej się narobię, ale mniej obciąży wątrobę. No i dodali, że ten grzyb świadczy o obniżonej z jakiegoś powodu odporności - ale mogło toteż być spowodowane długotrwałym stresem i długotrwałą obecnością herpes wirusa (być może od lat), przez którego może mieć już całe życie bardziej wrażliwe spojówki; w każdym razie mam bardzo uważać na Jej odporność, dobrze karmić i nie stresować - czyli standard. I zobaczymy. Alergia mało prawdopodobna, tak samo jak wylizywanie ze stresu (u weta robię już za drzewo - wtula się do mnie jak Mokate).

Co do anemii... nie ma :ryk: wet mnie zapytała, co ja Jej dawałam, że aż tak się wyniki czerwonokrwinkowe poprawiły (bo białokrwinkowe są takie sobie - widać obniżoną odporność), bo jest zaskoczona - no to powiedziałam: spirulina, suszona krew i żółtka... była w szoku i powiedziała, że poprawa jest ogromna, ale że teraz już mam Jej tylko normalnie dawać jeść (bez suszonej hemoglobiny i żółtek codziennie, a tylko beta glukan i spirulina może zostać); no i waga skoczyła z 3450 na 3610, więc już mam dawać normalnie jeść (jak dam jedno żółtko w tygodniu to akurat będzie dobrze, bo wtedy nie powinna już przybierać); mam nadzieję, że te 150g to w mięśniach, bo Magnolcia sporo teraz biega i skacze. Test na FeLV w takim układzie zrobimy po 3 miesiącach od poprzedniego, czyli w maju /bo skoro szpik pracuje, to ostrej białaczki nie mamy, a innych kotów tu brak/ i sprawdzimy przy okazji morfologię, czy aby nadal OK. Co do konkretów (troszkę pewnie ma w tym udział stres i normalnie byłyby pewnie minimalnie niższe, a do tego Ona jak nie je, to i nie pije /woda jest trująca przecież/, ale to akurat nie problem przy takim zapasie) - to zmiany w 15 dni:
- HGB z 8.3 do 13.4 [8.0-15.0]
- RBC z 6.11 do 9.40 [6.50-10.0]
- HCT z 26.9 do 40.5 [24.0-45.0]
więc póki co, to choć to mamy z głowy; pytanie jakie będą białka (wieczorem powinnam wiedzieć; wet wzięła więcej krwi, jakby biała coś nie tego, to z reszty więcej pobada).


Teraz pozostaje opanować przemywanie Jej, zrobienie kaftanika i zakładanie - sami weci są ciekawi czy i w jaki sposób mi się uda. Dobrze, że [url=y]te kropelki[/url] akceptuje w jedzonku. Po głowie się drapali widząc takiego grzyba, ale potwierdzili, że i tak nieźle, że coś odrasta, ale że będziemy musieli długo walczyć, a do tego już zawsze uważać, bo to zawsze może wrócić przy spadku odporności. Teraz zostaje trzymać kciuki za dobre wyniki biochemii (białka) oraz to, żeby byl jeden grzyb i to ten, na który działa ta nasza szczepionka (te, które będzie trzeba sprowadzać, są dużo droższe, ale jak nie wyleczymy wszystkiego, to dobrze nie będzie).

Wet zobaczyła mój ugryziony palec (powiedziała, że Magnolcia ma czym gryźć) - stwierdziła, że muszę mieć bardzo dobrą odporność, skoro dzisiaj już ani opuchlizny, ani prawie nie boli /zadrapania Jej też mi się goją parwie natychmiast/ i że od Magnolki nic nie złapałam, jak Ona taka usiana (a śpi na mnie notorycznie i wskakuje mi nawet na plecy). No więc ja też muszę spirulinę nadal i beta glukan, a reszta ludzi powinna zachować daleko posuniętą ostrożność, żeby od Niej nic nie załapać.

No nic - czeka nas długa batalia (portfel chudnie cudnie, ale co zrobić). Bardzo się cieszę, że choć te czerwone krwinki się poprawiły (wg wet uszy ma już w normalnym kolorze, a miała koszmarnie blade). Mam nadzieję, że ten grzyb zaatakował na skutek obniżenia odporności z powodu stresu a nie innych rzeczy. No nic - walczymy nadal!


--- EDIT 16:30 ---
Białka nadal wysokie - ale było 10,6 a jest 9,4 (norma do 8.0); albuminy już w normie, globuliny nadal za wysokie, ale kierunek generalnie jest dobry i jeśli się utrzyma, to będzie ładnie; czyli - o ile się nic nie wydarzy - to w maju FeLV, morfologia i znowu białka; a teraz czekamy, co urośnie z zeskrobin i kombinujemy jak kotka imaverolem potraktować, żeby był skutek :D
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto mar 26, 2013 17:20 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Ufff odetchnęlam :)

Magnolka :ok:

A to "coś" na grzybicę to pewnie terbinafina ( w postaci chlorowodorku )
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 26, 2013 18:47 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Blekitny.Irys pisze:A to "coś" na grzybicę to pewnie terbinafina ( w postaci chlorowodorku )

No chyba jakoś tak się to nazywało; wet powiedziała, że spróbujemy bez doustnych jeśli jestem na to gotowa - potrwa dłużej, ale bez szkodzenia wątrobie i innym narządom, a do tego Magnolcia może jakiś czas wyglądać cyt. jak łysy szczur. No trudno - i tak Ją kocham, a futerko odrośnie, narządy wewnętrzne - niekoniecznie.

Odnośnie Mony i ketokonazolu - jak powiedziałam, że tym była leczona 2 miesiące, to od razu powiedziała "a teraz leczą wątrobę, co?". Tak więc, Fifi, może mieć Mona tę wątrobę niedobrą od leczenia grzybka - wet powiedziała, że takie leczenie jest owszem skuteczne, ale bardzo wysokie ryzyko i nie zawsze wątrobę udaje się wyleczyć później całkowicie i że ten lek w postaci szamponu jest OK, ale tabletek należy - pomimo wysokiej skuteczności - za wszelką cenę unikać z racji wysokiej hepatoksyczności i dawać inne.

Te białka i niska odporność mogą być spowodowane przez tak rozległego grzybka; ale pazurki już Magnolci się odnawiają i wyglądają lepiej. No i dzisiaj tak straszliwie się nie drapie. W każdym razie bardzo się cieszę, że parametry czerwonokrwinkowe się poprawiły i to tak mocno. Teraz czas na białe krwinki i białka :) no i skórę, oczywiście. Widzę, że Magnolcia się im tam strasznie podoba - dzisiaj ten wet, co pobierał zeskrobiny (on tam jest od RTG, USG, biopsji itp.) pytał o wszystko, co wiem o historii Magnolci. A wetka zamiast od razu Magnolkę do kontenerka, to sobie z Nią pogawędkę i sesję głasków urządziła - w sumie dobrze, bo przez to Magnolka mniej się stresuje.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto mar 26, 2013 19:00 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Fajnie, że Magnolia ma takich fajnych wetów :)
A że będzie wygladać jak łysy szczur? No i co z tego - futro odrośnie a kot będzie zdrowszy niz po leczeniu farmakologicznym.
Najważniejsze, że wyniki o.k.

A co u innych walczących ?
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 26, 2013 19:58 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Dziewczyny,
kolejny kot bardzo potrzebuje pomocy na cito

viewtopic.php?f=1&t=151836&start=30
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 26, 2013 20:38 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Ho! Ho! Ho!
witam wieczorowo- zimową porą!!!

znowu miałam parę dni 'do tyłu', wchodzę, zaglądam i same niesamowite wieści!
po pierwsze: nie dość, że mamy dobre wyniki (ooooo jak dawno tego nie było!!!!) to jeszcze Magnolcia okazuje się kotem latającym (różne rzeczy widziałam ,ale z tą szafa, Grazynka- > CUUDO!!!)
po drugie-> Słupek: uczyniłam progres - koperta nie tylko zaadresowana, ale zapakowana również - jutro z rana w drodze do pracy pozostawię w mojej ulubionej ajencji (AGENCJI- jak mawia mój mąż'' idę do AGENCJI - coś-tam zapłacić'', mądry chłopak, w takich miejscach nie należy absolutnie mieć długów!!!!) pocztowej za zakrętem:) - miejsce w którym jakieś czterdzieści lat temu zatrzymał się czas i można nie tylko list wysłać, ale i poklechać ze starszą panią i przepis na aroniówkę na spirytusie dostać, hehehehe !!!!

Sciskam Was mocno wieczornie i lece resztę kartek (spóźnione dojdą, jak co roku, ah...ta poczta...sic!)wypisac, a potem juz hurtowo poleci- inne domowe zajecia...
GRATULUJĘ GRAZYNKA!!! na to czekałam!!! a nie mówiłam?! Wiosna idzie- niech te wszystkie jesienno zimowe troski SZLAG JASNY PORWIE na koniec świata i nigdy nie wraca!

głasiam wszystkich mocno!

Agop

 
Posty: 206
Od: Śro sty 23, 2013 12:33

Post » Wto mar 26, 2013 20:53 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

gpolomska pisze:Tak Magnolia próbowała uniknąć wizyty u weta (wg Niej chyba sprzątała w szafce - wlazła od góry jak ninja, gdy otworzyłam, żeby wyjąć sweter):

Obrazek Obrazek


Wróciłyśmy przed chwilą - no więc...

Raczej jest grzyb i to mocno rozległy: tu sieją, żeby potwierdzić grzybicę (bo w ciemno nie dają nic doustnego czy w zastrzykach), a do zewnętrznego laboratorium pojechało na hodowlę, żeby potwierdzić jakie grzybki (bo nie musi to być jeden - może być kilka) i zależnie od tego albo ta szczepionka, którą już dostała (ją damy w ciemno pierwszy raz jeśli wyjdzie u nich coś), a później dwie następne już pod konkretnego grzybka (być może trzeba będzie jakąś sprowadzać). Muszę Jej zrobić ubranko i przemyć imaverolem, a później na godzinę w ubranko, żeby zadziałało (jak od razu zliże, to nie dość, że biegunka, to jeszcze lek nie ma szans zadziałać); powiedzieli mi, że po szczepionce może wyglądać jeszcze gorzej, ale jak będę Ją smarować, dezynfekować wszystko wzmacniać odporność plus te trzy szczepionki, to może uda się uniknąć podawania doustnie leków (wiedzą jak Ona podchodzi do tabletek i kąpieli), a jak będzie konieczność, to dostanie coś tam na T.., bo ketokenazolu (o ile nie przekręciłam) nie podaje się kotom (z wyjątkiem kąpieli w szamponie z tym), gdyż zajeżdża za mocno wątrobę (no chyba, żeby było to uzasadnione medycznie); mam dla Niej też EFA Olie.

Weci (ta Jej i drugi gość) kręcili głowami i uradzili, że jeśli jestem gotowa być systematyczna itd., to może spróbujemy bez tabletek - potrwa dłużej, więcej się narobię, ale mniej obciąży wątrobę. No i dodali, że ten grzyb świadczy o obniżonej z jakiegoś powodu odporności - ale mogło toteż być spowodowane długotrwałym stresem i długotrwałą obecnością herpes wirusa (być może od lat), przez którego może mieć już całe życie bardziej wrażliwe spojówki; w każdym razie mam bardzo uważać na Jej odporność, dobrze karmić i nie stresować - czyli standard. I zobaczymy. Alergia mało prawdopodobna, tak samo jak wylizywanie ze stresu (u weta robię już za drzewo - wtula się do mnie jak Mokate).

Co do anemii... nie ma :ryk: wet mnie zapytała, co ja Jej dawałam, że aż tak się wyniki czerwonokrwinkowe poprawiły (bo białokrwinkowe są takie sobie - widać obniżoną odporność), bo jest zaskoczona - no to powiedziałam: spirulina, suszona krew i żółtka... była w szoku i powiedziała, że poprawa jest ogromna, ale że teraz już mam Jej tylko normalnie dawać jeść (bez suszonej hemoglobiny i żółtek codziennie, a tylko beta glukan i spirulina może zostać); no i waga skoczyła z 3450 na 3610, więc już mam dawać normalnie jeść (jak dam jedno żółtko w tygodniu to akurat będzie dobrze, bo wtedy nie powinna już przybierać); mam nadzieję, że te 150g to w mięśniach, bo Magnolcia sporo teraz biega i skacze. Test na FeLV w takim układzie zrobimy po 3 miesiącach od poprzedniego, czyli w maju /bo skoro szpik pracuje, to ostrej białaczki nie mamy, a innych kotów tu brak/ i sprawdzimy przy okazji morfologię, czy aby nadal OK. Co do konkretów (troszkę pewnie ma w tym udział stres i normalnie byłyby pewnie minimalnie niższe, a do tego Ona jak nie je, to i nie pije /woda jest trująca przecież/, ale to akurat nie problem przy takim zapasie) - to zmiany w 15 dni:
- HGB z 8.3 do 13.4 [8.0-15.0]
- RBC z 6.11 do 9.40 [6.50-10.0]
- HCT z 26.9 do 40.5 [24.0-45.0]
więc póki co, to choć to mamy z głowy; pytanie jakie będą białka (wieczorem powinnam wiedzieć; wet wzięła więcej krwi, jakby biała coś nie tego, to z reszty więcej pobada).


Teraz pozostaje opanować przemywanie Jej, zrobienie kaftanika i zakładanie - sami weci są ciekawi czy i w jaki sposób mi się uda. Dobrze, że [url=y]te kropelki[/url] akceptuje w jedzonku. Po głowie się drapali widząc takiego grzyba, ale potwierdzili, że i tak nieźle, że coś odrasta, ale że będziemy musieli długo walczyć, a do tego już zawsze uważać, bo to zawsze może wrócić przy spadku odporności. Teraz zostaje trzymać kciuki za dobre wyniki biochemii (białka) oraz to, żeby byl jeden grzyb i to ten, na który działa ta nasza szczepionka (te, które będzie trzeba sprowadzać, są dużo droższe, ale jak nie wyleczymy wszystkiego, to dobrze nie będzie).

Wet zobaczyła mój ugryziony palec (powiedziała, że Magnolcia ma czym gryźć) - stwierdziła, że muszę mieć bardzo dobrą odporność, skoro dzisiaj już ani opuchlizny, ani prawie nie boli /zadrapania Jej też mi się goją parwie natychmiast/ i że od Magnolki nic nie złapałam, jak Ona taka usiana (a śpi na mnie notorycznie i wskakuje mi nawet na plecy). No więc ja też muszę spirulinę nadal i beta glukan, a reszta ludzi powinna zachować daleko posuniętą ostrożność, żeby od Niej nic nie załapać.

No nic - czeka nas długa batalia (portfel chudnie cudnie, ale co zrobić). Bardzo się cieszę, że choć te czerwone krwinki się poprawiły (wg wet uszy ma już w normalnym kolorze, a miała koszmarnie blade). Mam nadzieję, że ten grzyb zaatakował na skutek obniżenia odporności z powodu stresu a nie innych rzeczy. No nic - walczymy nadal!


--- EDIT 16:30 ---
Białka nadal wysokie - ale było 10,6 a jest 9,4 (norma do 8.0); albuminy już w normie, globuliny nadal za wysokie, ale kierunek generalnie jest dobry i jeśli się utrzyma, to będzie ładnie; czyli - o ile się nic nie wydarzy - to w maju FeLV, morfologia i znowu białka; a teraz czekamy, co urośnie z zeskrobin i kombinujemy jak kotka imaverolem potraktować, żeby był skutek :D


WOW!!!!!!!!!! jakie piękne wyniki :1luvu: cudownie, gratuluje, mizianki :kotek: :1luvu:

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto mar 26, 2013 22:20 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Magnolcia jest bardzo fajnym kotkiem i dzielnym. Co do dzisiejszego przemywania imaverolem: nie udało się ubrać kaftanika (dzieło mojej Mamy) - poddałam się jak Magnolia mi dziurki stopkami w plecach i szyi zrobiła próbując zwiać na szafę, ale udało sieJą 15 minut przytulać, 10 minut zabawiać, 5 minut zająć jedzeniem i na pół godziny głaskać tak, że leżała - w sumie dało to potrzebną godzinę, po której przystąpiła do czyszczenia futerka (teraz też pucuje). Ale dzisiaj choć tak nerwowo nie gryzie - zawsze to coś.

Jutro rano chcę jechać do sklepu - muszę wykombinować coś, żeby w cywilizowany sposób wchodziła na tę szafę, bo teraz skakała tak, że ledwo zaczepiała się pazurkami o brzeg i wspinała, ale raz spadła - nie chcę ryzykować. Dzisiaj usunęłam Jej wszystko, co mogło posłużyć do wybicia - siedziała i śpiewała pod szafą, raz nawet skoczyła, ale zjechała jak po szybie i na chwilę odpuściła. Jutro mam nadzieję, że coś wykombinuję (nie dam 200zł za wysoki drapak, bo chwilowo krucho u mnie z kasą). No nic - zdam jutro relację, co wymyśliłam i mam nadzieję, dodam zdjęcie.

Uciekam spać, bo już mi się aż w głowie kręci z niewyspania... a Magnolcia stoi przy szafie i chyba szykuje się do śpiewania... auuuu...
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro mar 27, 2013 8:13 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Ja miałam wczoraj trochę popieprzony dzień, więc już się nie odezwałam.
Dzisiaj też w biegu i za chwilę lecę, więc w skrócie:

Magnolciu - ciocia bardzo się cieszy, że masz o tyle lepsze wyniki. Grzyby ciocia lubi - szczególnie smażone z patelni, ale Tobie są zupełnie niepotrzebne więc proszę się ich pozbyć jak najszybciej. :D

Tygrysek po wczorajszym sterydzie znowu stabilniejszy. Czyli po raz kolejny steryd zadziałał.

Agop - dziękuję bardzo!

Jak usłyszycie w wiadomościach, że w Gdyni został dzisiaj uduszony kurier dostarczający przesyłki, to będziecie wiedziały, że to ja. :wink:
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości