DOM KOCIEJ SPOKOJNEJ STAROŚCI u kotydwa12 Gapa odeszła :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 07, 2011 14:02 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

O rany :( :( :( :( :(

Współczuję... :(

Psotunia [']

kotydwa12, to jest najważniejsze:
AnielkaG pisze:Bardzo, bardzo mi przykro. Ale ostatnie dni miała bardzo szczęśliwe, czego nie mozna było powiedzieć o całym jej życiu. :( , choć przez chwilę zaznała smaku prawdziwej miłości i dobrego domu. Dziękuję.
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Czw kwi 07, 2011 16:09 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

kotydwa12, bardzo wspólczuję [*]. Ale tak jak pisały dziewczyny: koty są u Ciebie szczęśliwe, a przeciez każdy kiedyś musi odejść...
Obrazek Obrazek

Efcia1

 
Posty: 1391
Od: Pt paź 10, 2008 8:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 07, 2011 17:39 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

Tak niewielu ludzi umie dostrzec piękno i mądrość w starym kocie. Psotka [*] miała wielkie szczęście, że trafiła na Ciebie.
Obrazek Obrazek

Moha

 
Posty: 1675
Od: Czw sty 06, 2011 0:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 08, 2011 13:32 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

Efcia1 pisze: przeciez każdy kiedyś musi odejść...


Rozum się godzi, że takie jest życie, ale z emocjami gorzej.
Mam odczucie, że moje kotecki mają lepsze wyczucie (instynkt) i wiedziały od początku, że Psotka będzie z nami tylko chwilkę: zaakceptowały nowego domownika bez jednego fuknięcia i traktowały z wielką kurtuazją. A Romuś wczoraj i dziś chodzi od legowiska do legowiska Psotki - pokłada się na nich i miaukoli.

kotydwa12

Avatar użytkownika
 
Posty: 989
Od: Wto lut 09, 2010 17:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 12, 2011 18:34 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

Romuś zyskał nowy przydomek Romeo, a ja straciłam "trochę" nerwów.
Złe ludzie podśmiewali się z kotecka że zakochał się w Psotce obserwując jak ją emablował.
I od "zniknięcia" Psotki do dziś była przysłowiowa polka z przytupem:
- czwartek miaukolenie i szukanie kociny;
- piątek i sobota ponadto przestaję korzystać z kuwety i tłukę wszystkie koty w domu;
- niedziela jestem bardzo nieszczęśliwym koteczkiem noś mnie na rączkach a za kuwetę będzie mi służyła wanna;
- poniedziałek no cóż chyba się trzeba pogodzić z losem, ale reszta kotów niech trzyma się z daleka a spać będę w budce Psotki;
- wtorek świat jest okropny ale życie toczy się nadal.
Byłam bardzo zaniepokojona bo koteczek i jedzenie ograniczył. Konsultacja telefoniczna z weterynarzem - obserwować i jak
przestanie jeść to interweniujemy farmakologicznie; na szczęście nie było to konieczne. A noszenie 8,5 kg kota "zapewniło"
brak czasu na rozczulanie się.
A goście te złe ludzie kajali się, że nie wykazywali zrozumienia dla kota, który spotkał miłość swego życia.

Nie przypuszczałam, że kot może tak zareagować i nadal niepokoję się o Rudego Cholernika.
Reszta czworołapego towarzystwa jest z lekka nieswoja ale czy to brak Psotki powoduje czy szaleńcze zachowanie Romusia.

Nie wiem co o tym myśleć.

kotydwa12

Avatar użytkownika
 
Posty: 989
Od: Wto lut 09, 2010 17:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 12, 2011 21:59 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

Hmm, a może trzeba mu nową miłość znaleźć?
Jest jakaś kolejna kolejna kupka nieszczęścia - staruszka z cukrzycą w lecznicy. Wetka wstydziła się powiedzieć, jak Pani telefonowała :?
AnielkaG
 

Post » Wto kwi 12, 2011 23:37 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

kotydwa12 pisze:Romuś zyskał nowy przydomek Romeo, a ja straciłam "trochę" nerwów.
Złe ludzie podśmiewali się z kotecka że zakochał się w Psotce obserwując jak ją emablował.
I od "zniknięcia" Psotki do dziś była przysłowiowa polka z przytupem:
- czwartek miaukolenie i szukanie kociny;
- piątek i sobota ponadto przestaję korzystać z kuwety i tłukę wszystkie koty w domu;
- niedziela jestem bardzo nieszczęśliwym koteczkiem noś mnie na rączkach a za kuwetę będzie mi służyła wanna;
- poniedziałek no cóż chyba się trzeba pogodzić z losem, ale reszta kotów niech trzyma się z daleka a spać będę w budce Psotki;
- wtorek świat jest okropny ale życie toczy się nadal.
Byłam bardzo zaniepokojona bo koteczek i jedzenie ograniczył. Konsultacja telefoniczna z weterynarzem - obserwować i jak
przestanie jeść to interweniujemy farmakologicznie; na szczęście nie było to konieczne. A noszenie 8,5 kg kota "zapewniło"
brak czasu na rozczulanie się.
A goście te złe ludzie kajali się, że nie wykazywali zrozumienia dla kota, który spotkał miłość swego życia.

Nie przypuszczałam, że kot może tak zareagować i nadal niepokoję się o Rudego Cholernika.
Reszta czworołapego towarzystwa jest z lekka nieswoja ale czy to brak Psotki powoduje czy szaleńcze zachowanie Romusia.

Nie wiem co o tym myśleć.


Piękne. Ja wierzę w taką więź.
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Śro kwi 13, 2011 16:35 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

"Nie chwal dnia przed zachodem".
Dziś rano na środku dywanu znów Romusiowa kupka i rejtanienie jak wychodziłam do pracy, ale apetyt dopisuje na szczęście.
Niepokoję się o tego kotecka bardzo (jak trafił do mnie na oko w wieku 1-2 lata to z panem weterynarzem uśredniliśmy
do dokumentacji na 1,5 roku a ważył 2,05 kg i był bliski śmierci z głodu; dlatego jest "trochę" zapasiony bo jak skarży się
na pustą miskę to zwykle widzę tę bidę która zamieszkała u mnie przed siedmiu laty - był i jest to kocur niewiele mniejszy od Femka) mimo, że powinien zgubić z kilogram to może nie teraz; niech przypomina wieloryba byle wrócił do równowagi psychicznej.

Na razie - dopóki Rudy nie jakoś się nie ogarnie nie będę próbowała wprowadzić nowego kota do stada.

kotydwa12

Avatar użytkownika
 
Posty: 989
Od: Wto lut 09, 2010 17:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 13, 2011 16:57 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

biedny Romuś :(
AnielkaG
 

Post » Wto kwi 19, 2011 17:34 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

Romuś wraca do równowagi psychicznej a układ w stadku do normy. Cwana Gapa objęła znów przywództwo i radośnie
daje mijającym ją chłopakom po głowie (zajmując strategiczną pozycję na krześle) co by nie zapominali kto jest numerem 1.

kotydwa12

Avatar użytkownika
 
Posty: 989
Od: Wto lut 09, 2010 17:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 11, 2011 0:39 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

AnielkaG pisze: staruszka z cukrzycą


jest juz od 29 kwietnia w domu kociej spokojnej starości i jest to naprawdę DUŻA KOBITA
Ostatnio edytowano Sob cze 18, 2011 21:43 przez kotydwa12, łącznie edytowano 1 raz

kotydwa12

Avatar użytkownika
 
Posty: 989
Od: Wto lut 09, 2010 17:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 11, 2011 12:02 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

jest juz od 29 kwietnia w domu kociej spokojnej strarości i jest to naprawdę DUŻA KOBITA


:1luvu: Bardzo się cieszę
AnielkaG
 

Post » Śro maja 11, 2011 14:20 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

O, długo to nie trwało :ryk:
Romuś się już ogarnął?
:ok: za wszystkie futerka
Obrazek Obrazek

Efcia1

 
Posty: 1391
Od: Pt paź 10, 2008 8:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 11, 2011 15:36 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

Ogarnął się, schudł małe co nieco i tylko uważa się chwilowo za kociątko (takie prawie dziewięcioletnie o wadze ośmiu kg).
A całe towarzystwo udaje, że tej nowej - Zuzia ją zwą - nie ma; nie zauważają panienki o gabarytach takich co to goście
widząc ją pierwszy raz pytali czy ja się dobrze zastanowiłam biorąc kotkę w bardzo zaawansowanej ciązy, na oko z conajmniej sześcioma koteczkami w perspektywie, i czy poglądy aż tak mi się zmieniły, i co ja z przychówkiem zrobię , i czy naprawdę nie słyszałam o sterylkach aborcyjnych, i że to będzie "lepsze wyjście" od usypiania ślepych kociąt bo domy znalezć będzie trudno.
A moje ataki histerycznego śmiechu powodowały komentarze w stylu "kocie dobry wet potrzebny a tobie psychiatra".

kotydwa12

Avatar użytkownika
 
Posty: 989
Od: Wto lut 09, 2010 17:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 11, 2011 22:40 Re: Nasza Pani zachorowała...URATOWANE Psotka [i]

:ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek Obrazek

Efcia1

 
Posty: 1391
Od: Pt paź 10, 2008 8:09
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości