Stomacharii, kupiłam ten żel.
Dostaliśmy od Maczkowej butle srebra, dziekujemy

, użyłam go też na opryszczkę, jest napewno skuteczne jeśli o to chodzi, po ok 2h zrobiły się suche strupki, kolejne posmarowanie i z górnej wargi strupki odpadły nie robiąc rany, na dolnej są jeszcze, ale to coś niesamowitego, hascovir żel + wit.B complex dawały do dziś znikome efekty.
Maczkowa, do oczek im nie zakrapiam, bo jak sama mówisz to za mocne stężenie, ale przez każdym zakropieniem kroplami, przecieram wacikiem nasączonym, tylko odlałam troszkę i zmieszałam 50/50 z przegotowaną wodą. Do nosków i pyśków daje po kropelce, też przelałam do buteleczki z kroplomierzem, strzykawką nie dałabym rady po kropelce, bo się wyrywają i szarpią

chociaż bury chłopaczek już się nie wyrywa, on po prostu patrzy na mnie przerażony i płacze

nad ranem wskoczył na łóżko położył się na mnie i tak się żalił, że sama się poplakałam.
Jedynie Gamoń zadowolony z całej sytuacji

jak do tej pory nic mu nue dolega, przez co nagle stał się silniejszy i sprytniejszy od chorej części rodzeństwa. Diabeł w niego wstąpił, gryzie i atakuje bezprzerwy, a gryzie tak mocno, że Calineczce zrobił ranke na uchu

piski i wrzaski co chwile i za każdym razem Gamoń atakuje. Musiałam go dzisiaj zamknąć w pokoju córki, żeby nie był samotny, siedział razem ze zdrową siostrą, od 13:00 była też córka, fizycznie nie mamy możliwości skupiać uwagi wyłącznie na jego wybrykach. Może źle zrobiłam, ale nie dawałam już rady, ledwo się odwróciłam a ten już któregoś atakował, odwróciłam jego uwagę, ale wystarczyło odwrócić wzrok i już wrzaski. Mam nadzieję, że to chwilowe, zły jest, że reszta ważniejsza od niego, chociaż on też dostaje na odporność itp to w sumie prawie tyle samo osobistej uwagi dostaje, chyba że też go zaczyna choroba rozkładać i tak się objawia?
Jedyne dobre wieści, to kocia mama. Kupa i dwa siki w kuwetach

jakby mi tona z ramion spadła, jeszcze był sik na podłodze, ale to nie ważne, najważniejsze, że w ogóle cokolwiek zrobiła tam gdzie trzeba.
Musimy też pomyśleć o wprowadzeniu jej jednak do mieszkania. Jeśli prognozy się sprawdzą i bedzie ocieplenie, to w piwnicy jej dzieci nie wytrzymają. Do póki pali się w piecu codziennie, jest cieplutko i przyjemnie, nawet jak wygaśnie, jeszcze kilka godzin pomieszczenie jest nagrzane, jednak bez ogrzewania piwnica jest bardzo zimna. Mam nadzieję, że jakoś to będzie. Zamkne ją w spiżarce, ale nie wiem co zrobie jeśli stado znowu zacznie taką histerie, zapachy swoje znają, tym bardziej, że do poniedziałku nie przebieraliśmy się po wizytach w piwnicy. Myślę intensywnie, choć wiem, że nic mądrego nie wymyślę...