Beeju, Guree i Natalia.... i Kacperek..? zmiany...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 22, 2009 9:11

AYO pisze:Nafutruj Go terz dobrze i będzie jak nowy :wink:

Dzisiaj zjadł już jakieś 8dag wołowiny (tak 2/3 12.5 dag porcji...), trochę Nataliowej saszetki (o ile pamiętam dzisiaj schmutzy... dama nie je dwa dni pod rząd tego samego, a mama ją rozpuszcza poza granice możliwości... codziennie inna saszetka miamora/schmutzy ewentualnie raz na jakiś czas catessy, oczywiście z sosem, bo galaretki/pasztetu nie tknie... tzn pewnie by zjadła, gdyby nie mamine: "skoro jej nie smakuje, to czemu mam ją zmuszać?", i podsuwanie coraz to nowych smakołyków... tak rozdziadowanego kota chyba jeszcze nie widziałam...), i odrobinę suchego.... czyli wszystko wraca do normy... ;-)

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Czw lip 30, 2009 6:25

Ech, za długo był spokój...... ;(
Chwilę przed budzikiem obudził mnie wrzask kota... otworzyłam oczy i widzę ganiającego kota - leciał jak oparzony, doleciał do okna, zawrócił, poleciał do przedpokoju, w międzyczasie wstałam i próbowałam sprawdzić co się stało... pierwsza myśl - wrzątek (jakoś nie pomyślałam, że moja mama też jeszcze śpi, więc odpada...)/coś ostrego (co? przecież nic nie zostawiam...) /jakiś owad go użądlił? (na X piętrze...?)/ coś innego?
Uciekał do przedpokoju, w między czasie obudziła się moja mama (to był straszny wrzask...)
Mama złapała go w kuwecie, wrzeszczał, gryzł i drapał, wzięłam go na ręce, trochę się uspokoił (tzn nie gryzł i nie drapał, tylko wtulił się we mnie i płakał...)
Po bardzo wstępnych oględzinach (zewnętrznych ran, śladów, itp nie stwierdzono), gdy kociątko zaczęło oddychać spokojnie, bicie serca się trochę uspokoiło położyłam go z kolan na podłogę - przeszedł do drapaka, ale ewidentnie boli go łapka... wszedł na chwilę do budki, jak chciał wyjść, to przełożyłam go na dywan (to pół metra nad ziemią...), zrobił łyk wody i zaczął szukać jedzenia... zjadł trochę wołowiny (wiem, nie powinnam mu dawać, bo jeśli będzie trzeba go znieczulić.. :oops: ale... :oops:)

Potem wylądował w transporterze, i jak dotąd tam siedzi...
Jak się rusza, to zaczyna płakać, widać, że go to boli :cry:
To tylna łapka... mam nadzieję, że tylko łapka....

Nie wiem, co się stało, z naszych przypuszczeń gdzieś się bili (Beeju ok, bardzo wystraszony, ale cały i zdrowy.... Natalia chyba nie brała udziału, bo sprawiała wrażenie jakby nie wiedziała, co się działo...)
i najprawdopodobniej ta oferma Guree jest ponoć bardzo podobny do mnie, patrząc na moje maksymalnie posiniaczone nogi, tzn więcej sinego niż nie... i listę moich urazów... i fakt, że swego czasu na urazówce byłam rozpoznawalna.....dochodzę do wniosku, że może to być prawda... skądś spadła... (ale nie jestem w stanie powiedzieć, skąd... spałam... :()
Nie wiem, co mu jest, mam nadzieję, że ty tylko jakieś zwichnięcie... bardzo się martwię...

Za chwilę jedziemy do weta (wet od 8, a nie ma większego sensu jechać na nocny dyżur, biorąc pod uwagę czas dojazdu, korki, itp, to wyszłoby mniej więcej czasowo na to samo... przykro mi to pisać, ale też byłaby znaczna różnica finansowa, i pewnie nie miałabym co liczyć na leczenie kota na kredyt... więc przed wizytą skądś musiałabym wziąć.... w tym miesiącu zaliczyliśmy już kuracje antybiotykową, kroplówkę, i parę innych nieprzewidzianych wypadków... gdyby była noc pojechałybyśmy na dyżur, ale biorąc pod uwagę, która jest, to byłoby max 20-30 minut różnicy... )

Trzymajcie kciuki za moje kociątko, żeby to nic poważniejszego nie było :cry:

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Czw lip 30, 2009 6:38

Teraz sprawdziłam, że w Chorzowie jest całodobowy wet, myślałam, że najbliżej jest brynów... :oops: na przyszłość wydrukuję adres/telefon i dołożę do notatnika......

W każdym razie najwcześniej dałoby się wyjść po 7 z domu, więc...
Leży w transporterze na biurku (jak zostawiłam transporter "samopas", to beczał, bo chciał wyjść, gdy jestem obok i do niego gadam, to jest minimalnie spokojniejszy... a jak chce wychodzić, zaczyna się wiercić, to go powstrzymuję głaskaniem......

Zbieramy się do wyjścia....
Trzymajcie kciuki, proszę....

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Czw lip 30, 2009 7:55

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw lip 30, 2009 8:05

:ok: :ok:
:ok: :ok:

To na pewno tylko skutki "różnicy zdań" pomiędzy braćmi :wink:
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Czw lip 30, 2009 8:08

W końcu dotarliśmy do domu...
Guree dostał zastrzyki (przeciwbólowe + przeciwzapalne), ja wacik z jodyną i gazę (badanie obolałego kota....)

W każdym razie nie jest źle... (tzn mogło być gorzej....)
Biodra, miednica w całości, kości długie raczej też (złamane nie są, co do pęknięcia, to za parę dni zrobimy zdjęcie, i się okaże...)
Generalnie jest potłuczony, musiał spaść jakoś na bok...

Ze złych wieści - są problemy z rzepką, uszkodzone kolano... na ile okaże się jutro, po lekach będzie mniej bolało, więc da się zbadać bez strat w ludziach, będzie też widać ewentualny obrzęk, itp.

Poza lekami mam mu ograniczyć ruch na razie jest w transporterze w którym go wiozłam, później przełożę do tego większego, żeby chociaż miska z wodą się zmieściła, i poszukam klatki...
ma ktoś może pożyczyć?

Mam nadzieję, że z kolanem nie będzie zbyt poważne (choć doc mnie uprzedził, że bardzo prawdopodobne, że zabieg będzie niezbędny...)

Biedny kocurek... kolana tak bolą... wiem z własnego doświadczenia - więzadło + łękotka...
:(

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Czw lip 30, 2009 8:09

AYO pisze:To na pewno tylko skutki "różnicy zdań" pomiędzy braćmi :wink:

Często się bawią, gonią, biją, itp, ale nawet jak się biją, to pazury są schowane... tylko nie mogą się bić na podłodze/łóżku? Muszą ponad 2m nad podłogą? :roll:

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Czw lip 30, 2009 11:46

Czy w jakiś inny sposób mogę mu pomóc?
tzn nie licząc leków u weta i ograniczenia ruchu?

boli go to jak się rusza :(

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Czw lip 30, 2009 17:57

Zrobiłam zimny okład (na moje kolano pomagał.....)

Maleństwo do kuwety chodzi, ale łapka boli :(
(tzn chodzi na trzech....)

Nadal szukam klatki, wysłałam jedno pw, ale adresatka jeszcze nie odebrała, więc muszę poczekać...
Albo liczyć, że jakaś inna klatka się znajdzie....

Moje małe biedactwo.....
:(

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Czw lip 30, 2009 23:38

Klatkę już mamy (dziękuję :* )
Moja kuweta w niej się nie zmieściła, więc jest rozwiązanie tymczasowe...
Guree już w środku - zmiana miejsca leżenia przebiegła znacznie spokojniej niż się spodziewałam - wcześniej ułożył się w krytej kuwecie, więc przeniosłam kuwetę do pokoju, i pochyliłam w stronę wejścia do klatki - przeszedł, choć kuśtykając, i trochę płacząc - jak rusza tą łapką, to go boli, ale jest w stanie nią ruszać (podkurczyć, wyprostować....)

A teraz leży w klatce i się myje....

Mam nadzieję, że noc minie spokojnie, a rano kolejna wizyta....

proszę, trzymajcie kciuki za moje maleństwo....

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pt lip 31, 2009 6:14

Noc minęła spokojnie - Guree spał w klatce, choć chwilami mu się to nie podobało... gorzej było rano, ale skończyło się po prostu zmianą miejsca leżenia (tzn mojego, z łóżka na podłogę....)
Guree leżał w klatce, ale pomiauczał chwilę, żeby go pogłaskać (kiedyś wydawało mi się dziwne, że da ponoć da się rozróżnić tak wiele po sposobie "mówienia" kotów, a teraz... pomijając rozróżnianie stadka po "głosie", to każde z nich zupełnie inaczej miauczy jak coś chce, tzn jak mam przyjść i pogłaskać, inaczej jak chcą jeść, inaczej jak jest źle... gdy Guree płacze, to nie ma najmniejszej wątpliwości, że jest to płacz.... jak chce, żeby go pogłaskać, też bardzo konkretnie to artykułuje...)
W każdym razie miauknął parę razy, że jest niedogłaskany, ale że było po 5, to pogadałam chwilę do niego i zasnęłam... to Guree postanowił przyjść do mnie... a gdy zmienia pozycję, to łapka boli :(
więc wzięłam koc, poduszkę, i przeniosłam się na podłogę z ręką w klatce, żeby głaskać kociątko... jeszcze godzinę pospaliśmy...

W nocy zjadł odrobinę suchego (ale na prawdę odrobinę, choć w sumie wczoraj łącznie zjadł ~10dag wołowiny, trochę fileta z indyka, i odrobinę miamora.... + ciut suchego....), rano dostał wołowinę (z ręki, żeby nie musiał wstawać do miski....), i poszedł do kuwetki (która mało nie przeciekła, że tak powiem... jest nieco prowizoryczna, ale ma niskie brzegi, żeby łatwiej się wchodziło....), po czym wyszedł z niej (to już minimalny sukces, bo wczoraj po skorzystaniu układał się w kuwecie....), ułożył się na kocu, trochę się pogłaskaliśmy, a teraz się myje....

Za parę godzin idziemy do doc (tzn ok 10-11, jak tylko będę miała auto...)
Trochę nie wiem, jak będzie wyglądać przejście z klatki do transportera, ale mam nadzieję, że coś uda mi się wymyślić..

Moje biedne maleństwo.... :(

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pt lip 31, 2009 11:21

Wróciliśmy od doc...

I niestety jest źle....
tzn tak, boli mniej, zbadać się pozwolił (choć oczywiście z oporami, ale bez strat w ludziach...), ale...

Zwichnięte kolano, ponadrywane więzadła, prawdopodobnie nie jest zerwane krzyżowe, ale na pewno stwierdzić się nie dało, bo napina mięśnie, i może częściowo to maskować...
na 95% w przyszłym tygodniu operacja kolana :( (te 5% to nadzieja, że jednak samo w jakiś cudowny sposób się zagoi...)

pominę ten drobny fakt, że operacja ma kosztować ~350zł, +wizyty, zdjęcie, itp, a ja chwilowo... szukam pracy.... ale jakoś dam radę, coś wymyślę, i jeśli doc stwierdzi, że trzeba operować to zabieg będzie w najlepszym dla kolana terminie.... najważniejsze, żeby się zagoiło i nie bolało
cholera, wściekła na siebie jestem... zwolniłam się z pracy mając oszczędności na parę miesięcy, żeby dokończyć mgr i się obronić, ale szacując wydatki na te parę miesięcy nie pomyślałam, żeby wliczyć to ponad 500zł nieplanowanych wydatków na leczenie :/ ale sesja się zbliża, i chętnych na korepetycje trochę będzie... mam nadzieję...


poza tym wiem, że go to boli, a ja nie mogę mu pomóc... zrobiłabym wszystko, żeby go to nie bolało... :cry:

proszę, trzymajcie kciuki........

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pt lip 31, 2009 19:00

Jak teraz mały?
Nic sie nie zmieniło?
Może masz skąd pozyczyc taka lampę jaką mamy dla Milutka.
Z moich obserwacji wyglada, ze to pomaga.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt lip 31, 2009 19:11

Takiej lampy niestety niebardzo :(
popytam jeszcze znajomych, czy ktoś nie ma, a nóż..

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pt lip 31, 2009 20:53

Jeny 8O
Dopiero doczytałam 8O

Charm - robisz wszystko tak jak trzeba, bo kierujesz się SERCEM :1luvu:

Bida-połamaniec :(

Behemot przesyła koniczynkę

:ok: :ok:
:ok: :ok:
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Meteorolog1 i 49 gości