MIAU!
Nie za bardzo mam ochotę ostatnio pisać....... Jak zajrzysz w ten wątek, o ktorym ostatnio napisałam, zrozumiesz....... trochę się wypaliłam i tyle.
Płytki od fiony ciągle nie ma, to i zdjęć nie wklejam, a co!

No więc nie mam się czym pochwalić.
W domu różnie - Zombiczek zrobił się pieszczoch i potrafi siedzieć godzinę na moich kolanach, mruczy, przewraca się, barankuje, no w ogóle.... kochany glut.
Snieguła od paru dni codziennie wskakuje na mnie w nocy i mnie ugniata, ewentualnie ugniata koc pod którym śpię. Ale myśle,że to nie przejaw uczucia do mnie tylko perfidia

z jej strony - chce jeść
Niestety przedwczoraj odkryłam, ze znowu sika w mieszkaniu - i to nie jest popuszczanie, tylko normalnie kuca i robi sioo. Do kuwety też chodzi. Zniszczyła mi bardzo ważne dokumenty, naprawdę wściekłam się. Została ukarana - siedziała 2 godziny w transporterze, dopóki ja się nie uspokoiłam....... Bardzo jej się to nie podobało, ale po wyjściu zaczęła brykać jak zwykle, zaczęła od ugniatania mnie a potem ugryzła mnie w nogę i zwiała......

Jeśli będzie dalej sikać poza kuwetą, fiona będzie dla niej szukać nowego domku. Bardzo mi przykro, ale wszystko zniosę, tylko nie sikającego kota, już o tym pisałam - mam awersję na tym punkcie. Gdyby to była choroba, to co innego, ale ona nie popuszcza, tylko normalanie kuca i leje. Kuweta czysta, zmieniam cały piasek co 5-6 dni, codzienie kopię łopatką

, po 3 dniach przesiewam cały piasek przez specjalne sito.... śnieguła nie ma powodu do stresów, i tak robi co jej się podoba. Ja się wtrącam tylko jeśli wyżera z miski Zombiczka, albo jeśli mu wyrywa zabawki - co jest normą. Śnieguła nie bawi się 1 rzeczą, tylko wyciąga wszystko i co chwila zmienia zabawkę, a jesli Zoe czymś się tylko próbuje bawić, zabiera jej natychmiast.... Przykro o tym pisac, ale jak snieguła siedziała w transporterku to Zombiczek wreszce był szczęśliwy bo mógł szaleć z piłeczką....
Obie dziewczyny są codziennie głaskane, czesane, karmmione kociimi kabanoskami, które uwielbiają. 2 razy w tygodniu funduję im najbardziej wypasione z możliwych jedzenie - Schesira albo Gimpeta. Co wieczór dostają 2 rodzaje mokrego,żeby miały urozmaicone posiłki. 2-3 razy w tygodniu świeże mięcho..... już nie wiem, co robię żle. Z kociego mleka piją już tylko Gimpeta - na mleko innych firm nawet nie spojrzą
Rzeczywiście Śniegułę lubię, a Zombiczka kocham, ale staram się tego nie okazywać. Nic na to nie mogę poradzić - po pierwsze - o życie Zombiczka walczyłam, to tworzy silną więż, a po drugie - ona mnie lubi i potrzebuje, wie że ja to ja. Śnieguła jest samowystarczalna, najbardziej lubi zajac się sama sobą, nie przepada za byciem na kolanach - przynajmniej moich - i głaskaniem zbyt długo - ucieka. Nie będę nic przecież robić na siłę. Ja jestem kochana, kiedy nakładam żarcie i tyle. Ale i tak bardzo, bardzo ją lubię i chciałabym zatrzymać. Nawet trochę mniej kłaczy po tych wszystkich witaminach które dostaje.....
Wczoraj klucha powitała mnie wywaleniem brzucha do góry.... Potem było jedzonko - pyszne mokre + surowy indyk. snieguła normalnie dyszy, piszczy i jęczy jak je surowe mięso, aż przyjemnie jest patrzeć. Zombiczek też je uwielbia, ale Sniegula przechodzoi samą siebie, zachowuje się przekomicznie. uwielbiam te jej stękania kiedy gryzie mięcho, po prostu uwielbiam. No przecież lubię gada

chociaż to straszny przestępca. parę dni temu znowu niszczyła moją wieżę, a przy okazji zwaliła z szafki pudełko ze wszystkimi moimi pierścionkami. Znalazłam je rozwleczone po całym mieszkaniu, kilka rozdeptałam

i muszę teraz gnać do jubilera żeby je naprawić

, nie wszystkie znalazłam..... pierscionek pamiątka rodzinna z brylancikami zniknął - zastanawiam się, czy nie w brzuszku..... oby nie.
Potem był włam do szafki (bo teraz jedzenie dla kota trzymam w szafie ale i tak się włamała), rozgryzła chyba z 10 saszetek, najadała się mokrego i folii, w której był i potem miała kłopoty zołądkiem. Narysowała mi piękną trasę w mieszkaniu - przez całą podłoge, w tym na dywanikach z materiału i na moim plecaku

. Musiałam ją wsadzić pod kran i spłukać od pasa w dół - nawet się zdziwiłam bo praktycznie się nie wyrywała, a śmierdzące blotko bardzo ładnie spłynęło.....
Wczoraj zjadła surowe, pół puszki mokrego i jeszcze rzuciła się na mój talerz i wyżarła mi ryż w sosie......... Eh, wolę już jak mi wyżera z talerza niż jak podkrada Zombiczkowi...........
Od paru dni ma brzydkie śpiochy koło oczu, w kolorze wydzieliny z nosa.... ciżko jest to wyczyścić bo zaschnięte i ona tego nie lubi, po kilku dniach samo odpada. nie wiem, czy to normalne, tak ja z nosem, czy też zasuwać do weta..... pewnie i tak za jakiś czas idę po leki na odrobaczenie, więc ja zabiorę.....
I tyle..... więc proszę o kciuki żeby cholera przestała sikać!!! ja jej tłumaczę, że gdzie indziej raczej nie będzie się zażerać kocimi kabanoskami, więc powinna naprawdę przestać, ale ona nie słucha.....