"Cudownie jest, powietrze jest!!" - aż chciałoby się zakrzyknąć.
I tak ma być, jak rok długi, jeśli o mnie chodzi. Chłodno, ale nie zimno.
Odżyłam. Zaraz sobie nasmażę naleśniczków i siadam z książką przy drzwiach balkonowych, rozkoszując się idealną, aniadową aurą.
Spałam jak zabita do 11.00, co dało 12 godzin bolusiowej głodówki. "Wtrząchnął" zatem śniadanko z antybiotykiem w takim tempie i bez zastanowienia, że byłam gotowa klaskać uszami.
A co do Bolusia jeszcze:
DOSTAŁ DZIŚ PREZENT!!! Od nieocenionej Cioci Mziel!! Zaraz Wam obfotorgafuję.
Marta, dziękuję OGROMNIE. Wzruszyłam się, naprawdę.
Boluś może powiedzieć jak zajączek z bajeczki: "Wśród takich przyjaciół przyjemnie chorować".
Dziś jeszcze mu tych zabawek nie dam, bo nie chcę, by skakał za pajączkiem, gdy jest w opatrunku. Wkrótce zdejmiemy opatrunek i Bolek na stałe powędruje do klatki. Bez przepustek, bo już nie będzie kikutka, który by hamował skoki. Wtedy dam mu zabaweczki.
Postanowiłam, że skoro Boluś dobrze radzi sobie z opatrunkiem, potrzymamy go tydzień, a nie 5 dni. Weci też uważają, że tak będzie o wiele lepiej.
Ostatnio edytowano Sob sie 10, 2013 11:44 przez Aniada, łącznie edytowano 1 raz