Ask kochana, no cóż boi się to co poradzić? Muszę uratować malca i go wziąć... ale zgadzam się z Tobą, że to bezsensowna panika z tą toksoplazmozą!
Renatko - byliśmy na Paluchu ale niestety nic. Nie chcą nas wpuścić do kwarantanny, aby zobaczyć koty, nie mówiąc nic o szpitaliku. Opiekunka od psów łaskawie tam weszła i popatrzyła, czy nie ma w klatkach podobnego kota. Powiedziała, że nie ma...
Zobaczyliśmy koty do adopcji i po prostu przeżyłam SZOK! W pokoiku siedziały 3 sierściuszki, czarne, cudne, ale.. śmierdziało tam tak niewyobażalnie, jakby nie było sprzątane od miesięcy... masakra, biedne stworzonka, że muszą w takim syfie siedzieć.. Ja rozumiem, że jest tam wiele zwierząt i mało rąk do pracy, ale jak można dopuścić, aby z pomieszczenia dla kotów tak ohydnie śmierdziało!!!!
W ogóle ludzie są tam bardzo nieuprzejmi (albo ja na takich trafiałam) i mam wrażenie, że zamiast chęci pomocy, zniechęcają... i utrudniają tą pomoc...
A co do małego szaraska, biorę go jutro od koleżanki i zobaczymy. Pewnie będę szukała mu domku na spokojnie, pewnie też wystawię tu post na miau

ALe liczę, że znajdek przyciągnie Gucia... bo tęsknię za nim strasznie ;(
Renatko a jak Twoje koty? przesyłam buźki w ich cudowne pyszczki i Tobie też oczywiście
