weatherwax pisze:Mb, co u Ciebie? Co u Was?
Nadal cicho i smutno.
Kropcia wciąż jest dziwnie nerwowa, pomiaukuje, sama nie wie, czego chce. Kasia jest smutna i apatyczna. Nawet Bisia zachowuje się inaczej niż zwykle: gdy po powrocie z pracy przysiadłam na chwilę na kanapie, Bisia także przyszła na kanapę i położyła się koło mnie. Zdarzyło się to może dopiero trzeci raz, odkąd jest tutaj.
Mnie na przemian ogarnia rozpacz i wściekłość na los.
Ale pomyślałam sobie dzisiaj, że to, co z mojegu punktu widzenia jest smutne i złe, z punktu widzenia Mrusi mogło być zupełnie inne. Przecież totalna większość kotów z tej grupy, w której była Mrusia, nie żyje już od dawna. Duża część zmarła wkrótce po uratowaniu. Inne dość szybko w swoich nowych domach. Kto jeszcze został? Tomuś Czereśniak? Agawa? Ktoś jeszcze? A Mrusia dostała od losu 3 lata niezłego życia. Oczywiście, że ja chciałabym, żeby jej życie trwało jak najdłużej, ale przecież równie dobrze mogła otrzymać tylko 3 miesiące.
Więc może zamiast rozpaczać, że to było tak krótko, lepiej dziękować opatrzności za to, że Mrusia dostała dostatecznie dużo czasu, aby nacieszyć się smacznym jedzeniem, rozkoszować się snem w pościeli, w i na szafach, w słonku na parapetach i w ogródku. Mogła w letnie wieczory polować na ćmy i żuczki w trawie, a rankami, po zjedzeniu śniadania, biegać w radosnym uniesieniu po domu, wydając wesołe okrzyki i wspinając się na futryny.
Dzięki Bisi, którą była zafascynowana i którą obserwowała z uwagą, nauczyła się bawić zabawkami i kulkami z papieru, na które polowała na kanapie, z niezwykłą energią. I w myśliwskim zapamiętaniu mordowała szmaciane przytulanki - ona, starszawa i najłagodniejsza kotka na świecie.
Tyle tylko, że mnie już zawsze będzie brakowało nocami jej donośnego mruczenia, trącania mnie noskiem w nos, ocierania się pyszczkiem o moją twarz i spania razem ze mną na mojej poduszce.
Będzie mi brak jej pogaduszek i zamyślonego spojrzenia jej zielonych oczu.
Dziękuję Wam za to, że jesteście ze mną w tych smutnych dniach.
A przede wszystkim dziękuję Wam za pożegnanie Mrusi.