barbarados pisze:Gosiagosia pisze:Chyba nie ma kota co lubi wizyty u weterynarza. Moja sunia tak się bała, że jak już widziała że zbliżamy się do gabinetu to tak się zapierała że musiałam na ręce brać i nieść królewnę.
Mobi się nie bał . On u weta się ... lansował . Wszystkie wetki go kochały a jedna nawet chciała adoptować . Nawet jak juz był chory i chodziliśmy na kroplówki nie bał się i dawał się głaskać .
Cześć Gosia
Moja Moli tez sie czuje swietnie u weterynarz. Lekarka ją na rękach nosi, Moli gada cos po swojemu i grucha bardzo głosno
chyba to spowodowane jest tym ze jest ulga w oddychaniu po operacji i kota okazuje tak wdzięczność 



Cieszę się Gosiu 



o tak, klienci są różni