cześć, Miła Pani Hodowczyni
Luśka wraca do normy. Znaczy się zaczyna marudzić przy mokrym jedzonku.

i zaczęła interesować się raną. Bidulka musi kołnierz całą dobę mieć, bo jak ściągam, to nawet buzi nie umyje, tylko zębami sięga do rany.
Na szczęście jest miłą dziewczynką i udaje obrażoną lampę. Nie dostaje przeciwbólowego, bo po nim latała pod sufitem, a ja z zawałem biegałam za nią "Lusia nie wolno, Lusiunia zejdź, podniosę Cię, słoneczko, popatrzysz na ptaszki, Belluna, nie można, stój, nie wchodź, gdzie zaś leziesz, mówiłam stój, na dół chcesz? zaniosę Cię"

przy dzieciach tak nie cuduję...
A wczoraj byliśmy w Wielkim Mieście.
Zewnętrzne dzieci miały wizytę u
szpecjalisty. Do Beluśki oczywiście dochodząca opieka przyszła, bo przecież nas nie będzie cały dzień.

A ja umarłabym z nerw i strachu.
Wyjechaliśmy wcześnie, żeby w mieście być spokojnie ze dwie godziny wcześniej. Na spokojnie obejrzeć kawałek dużego, pełnego ludzi i samochodów miasta. zobaczyć oszklone wieżowce i nałykać się smogu. No i dupa.
Na autostradzie korek. Gigantyczny wypadek (kurna, czy ja mam pecha jakiegoś z tymi wyjazdami??), bo wypadek. Zamiast włóczyć się po mieście - staliśmy na autostradzie. Mła, monż, trzy dzieci.

A czas mijał. Aż minął.
Spóźniliśmy się do
szpecjalisty... Po kolejnych dwóch godzinach wałęsania się wśród uśmiechniętej służby zdrowia i miłych współczekaczy uciekliśmy z przybytku. Mandat! tadam! przekroczyliśmy czas parkowania o 10minut!

To był najdroższy parking... W nagrodę pojechaliśmy do wielkomiejskiego McDonalda
pytanie konkursowe,
jakie miasto miało okazję mnie gościć?
zdjęcia komórkowe, bo obładowana potomstwem i histerią nie wyciągnęłam aparatu.
widok z okna przychodni

nie, to nie Katowice.

zgadza się, padało. i świeciło słońce, jak to na wyspie

to nawet nie jest najgorsze

a jakie korki w Wielkim Mieście są

centrum handlowe, och, jak się czuję zachęcona

a tak wyglądają domy na przedmieściach Wielkiego Miasta, ta jest jedną z lepiej utrzymanych. Reszty ruder nie udało mi się uchwycić, bo mieszkańcy w kadr wchodzili.

uciekamy od cywilizacji, s trone zachodzącego słońca

Nienawidzę dużych miast.
Nie potrafię w nich zobaczyć NIC ładnego.