kamari pisze:Już po wszystkim. Niusia spoczęła pod bzem otulona swetrem, tak jak lubiła.
[*]
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kamari pisze:
Luna53 pisze:kamari pisze:
Śpij Niusieńko, śpij……....
puszatek pisze:cicho żyła i cicho...odeszła, nie chciała robić wokół siebie wiele szumu![]()
do zobaczenia kochana Niusieńko w lepszym świecie
kamari pisze:Już po wszystkim. Niusia spoczęła pod bzem otulona swetrem, tak jak lubiła.
Nie Liwio, nie boję się, że to zatrucie, bo nie bylo czym. Bardzo pilnuję, żeby dzieciaki nie miały wokół nic szkodliwego. Nawet wszystkich roślin dawno się pozbyłam. Malowałam akrylami, otwarte farby nie zostawały ani na chwilę w zasięgu kotów. Wszystko mogę sobie zarzucić, ale nie takie zaniedbanie.
Walka, to nie moje imię, tylko Niusi. Tyle przetrzymała, tyle wytrwała i odeszła tak nagle i po cichu.
Niusieńka. Imię nadał jej nasz wet. Trafiła do nas przez pomyłkę. Dostałam wiadomość od Bożenki, która ja uratowała. Pojechałam i zabrałam. Myślałam, że jadę do weta uśpić kota. W takim ciężkim była stanie. Ale cały czas mruczała zadowolona. Wet ją z0baczył i powiedział "niusieńko ty moja" i tak już zostało.
Niusia nie miała normalnrgo życia, ale była taka dzielna. Opiekowała się wszystkimi biedakami. Czuwała nad Miumiu, wychowała Behemocika, małego Jasia, odchowała Myszola, opiekowała się nawet Rudym.
Miała najpiękniejsze oczy na świecie. Zawsze takie zdziwione. Wystarczyło ją dotknąć, a już się podrywała do miziania i mruczała na całego.
Izuniu, z zasady nie robię zdjęć chorym kotom, tak, jak bym nie nie fotografowała chorego człowieka. Jak tylko Felutek wydobrzeje, to mu narobię fotek.
marta-po pisze:To w sumie teraz już nie istotne, nie ma jej, nie cofnie się czegoś co się stało. Z pewnością takie odejście budzi wiele pytań, dlatego że było niespodziewane. Nie czytałam od początku wątków Kamarii, nie znam szczegółów choroby Niusieńki. Jednak przy tak znacznej niepełnosprawności może doszło do ,,awarii" w układzie krwionośnym, jakiś skrzep. Nie znam się na tym zupełnie, tylko zgaduję. Nie mamy wpływu na to, nie jesteśmy telepatamii. Ja przy każdym odejściu mojego kota obwiniam siebie. Wiem, że niesłusznie, ale zawsze czuję się winna, że coś przeoczyłam, zaniedbałam, nie zauważyłam. Ale to jest niewłaściwe myślenie.
Liwia pisze:izka53 pisze:Liwia pisze: ta kocina odeszła tak nagle, taka młoda![]()
A czytałaś , jak bardzo obciążona![]()
Czytałam.
Kamari, absolutnie nie przyszło mi do głowy zaniedbanie - ale czasem zdarza się coś, czego nijak nie jesteśmy w stanie przewidzieć a co do głowy nam w żaden sposób nie ,bo nie ma prawaU mnie np. mały kociak spadając z materaca (4 cm grubości) złamał kręgosłup w pięciu miejscach. Widziałam to naocznie, nie byłam sama - wszyscy to widzieliśmy. Szkoda, że sekcji nie będzie, bo zawsze lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć, niż się zastanawiać "dlaczego" lub (odpukać) stracić kolejnego zwierzaka
Bardzo mi przykro, taki cudny kotek
kamari pisze:marta-po pisze:To w sumie teraz już nie istotne, nie ma jej, nie cofnie się czegoś co się stało. Z pewnością takie odejście budzi wiele pytań, dlatego że było niespodziewane. Nie czytałam od początku wątków Kamarii, nie znam szczegółów choroby Niusieńki. Jednak przy tak znacznej niepełnosprawności może doszło do ,,awarii" w układzie krwionośnym, jakiś skrzep. Nie znam się na tym zupełnie, tylko zgaduję. Nie mamy wpływu na to, nie jesteśmy telepatamii. Ja przy każdym odejściu mojego kota obwiniam siebie. Wiem, że niesłusznie, ale zawsze czuję się winna, że coś przeoczyłam, zaniedbałam, nie zauważyłam. Ale to jest niewłaściwe myślenie.Liwia pisze:izka53 pisze:Liwia pisze: ta kocina odeszła tak nagle, taka młoda![]()
A czytałaś , jak bardzo obciążona![]()
Czytałam.
Kamari, absolutnie nie przyszło mi do głowy zaniedbanie - ale czasem zdarza się coś, czego nijak nie jesteśmy w stanie przewidzieć a co do głowy nam w żaden sposób nie ,bo nie ma prawaU mnie np. mały kociak spadając z materaca (4 cm grubości) złamał kręgosłup w pięciu miejscach. Widziałam to naocznie, nie byłam sama - wszyscy to widzieliśmy. Szkoda, że sekcji nie będzie, bo zawsze lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć, niż się zastanawiać "dlaczego" lub (odpukać) stracić kolejnego zwierzaka
Bardzo mi przykro, taki cudny kotek
A co było Niusi? A czego jej nie było.
Niusia trafiła do nas w styczniu zeszłego roku. Miała strzaskaną miednicę, potworne odparzenia, rany na nóżkach i postrzał. Miała około czterech miesięcy. Uczyłam się na forum opieki nad takim kotem, choćby tego, że kotu zakłada się pampersy.
Były i skrzepy, były zakażenia, zapalenia...badania, zdjęcia, operacje. Chyba tylko kociego kataru nie złapała.
Wszystko przetrzymała po cichutku. Nigdy nie buntowała się przy zabiegach. Kiedy jej przemywałam pupinę mruczała zadowolona.
Przeszła w zyciu tyle, że już nie dałam jej pokroić. Wiem, jak ważne są sekcje, Niunia uratowała w ten sposób zeszłą zimą resztę kotów.
Niunia to też był swoisty paradoks. Miała 7 lat, nigdy na nic nie chorowała, była silna i zdrowa. A odeszła w tydzień. Podczas gdy Antoniowi wystarczył jeden zastrzyk. Stary Ignac dostał dwie tabletki i też żyje i ma się dobrze.
Nie wiem dlaczego Niusia odeszła. Nie wiem, dlaczego ktoś ją uszkodził.
To była wyjątkowa istota, która podarowala mi kilka miesięcy swojego życia. Ulżyło mi kiedy mogłam ją godnie pochować. Pod bzem. Nie wiem, czemu to takie ważne, ale ten cholerny bez jest taki piękny i tak pięknie pachnie.
Niusieńko, dziękuję, że byłaś. Biegaj sobie po trawce i oglądaj świat swoimi pięknymi, zdziwionymi oczami.
To zdjęcie Niusi lubię najbardziej. Nie wiem, co tak siedziało na tej trawce, ale właśnie tak Niusia patrzyła na świat. Z wielkim radosnym zdziwieniem.
kamari pisze:To była wyjątkowa istota, która podarowala mi kilka miesięcy swojego życia. Ulżyło mi kiedy mogłam ją godnie pochować. Pod bzem. Nie wiem, czemu to takie ważne, ale ten cholerny bez jest taki piękny i tak pięknie pachnie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter i 150 gości