Lula i Spóła. Gospodarze oszaleli :D

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Wto wrz 04, 2007 9:07

sibia, Ty sie lepiej nie poddawaj, nie masz kontaktow to bedziesz miala w tym miesiacu nizsze rachunki tel ;) , a moja firma bedzie sie zastanawiac co sie dzieje z abonentem:)

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Wto wrz 04, 2007 9:26

nie dosc, ze slodka i sliczna ta Lulka, to jeszcze urodzona aktorka :lol:
zlitujcie sie - szansa dla powracajacych z wakacji

alysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 2249
Od: Pt sie 17, 2007 21:56
Lokalizacja: W-wa/Holandia

Post » Czw wrz 06, 2007 16:32

Była u nas Agalenora i oprócz darów do pożarcia porobiła pannie zdjęcia :).

Kilka z nich prezetuję:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Piękna, prawda?
Ehh...
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Czw wrz 06, 2007 16:33 Re: Dymno-szylkretowa maleńka Lula ... znowu. Nowe foty :)

zacytowalam zamiast zmienic tytul ;)
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Czw wrz 06, 2007 17:33

Nie tylko piękna, ale i przeeepiękna :D
Ale jak ona urosła 8O 8O
ObrazekObrazek Zawsze będe Cię kochać Gemusiu :*
_________________
Obrazek

Trinity36

 
Posty: 4118
Od: Pon lip 09, 2007 20:58
Lokalizacja: Kraina Latających Scyzoryków

Post » Pt wrz 07, 2007 9:23

Trinity, Lula dziekuje za komlementy :)

Urosła, faktycznie, ale tak nietypowo rośnie. Ma wieeeelkie uszy, smukły pysio (nie widac tego na fotach), dłuuuga jest i umięśniona, bo nie wychudzona, jakaś taka orientowata, czy coś?

Przepiękne zwierzę, no.
I szuka domu...
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Pt wrz 07, 2007 13:34

Z-orientowana lub uegzotyczniona, IMHO

gdy po kilku tygodniach ponownie zobaczyłam Lulę westchnęłam tylko "Aach!"
To kociątko wyrosło na przepiękną młodziutką panienkę.

Lula jest naprawdę przepiękna. Zdjęcia nie oddają jej urody - po prostu trzeba ją zobaczyć

Poza tym to prawdziwy wulkan energii :)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob wrz 08, 2007 18:37

Witam serdecznie!

Podczytuję ten wątek i żałuję Luli baaardzo.
Chciałam zapytać ( na razie bardzo NIEZOBOWIĄZUJĄCO) czy wydałabyś Lulę do domu wychodzącego ? Wiem, że nie wszyscy daja kociaste do adopcji jeśli mają wychodzić.... :(.

Mogę dodać, że w tym domu wychodzącym mam dwie kocie damy, jedna ma 11 lat, a druga około 2 (wzięta ze schronu więc nic na pewno nie wiemy ), a mieszkamy pod lasem, przy drodze polnej, gdzie jeździ coś raz na tydzień i to 20 km /h.

Ale to na razie takie tylko pytanie, bez ustaleń z TŻ...
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Sob wrz 08, 2007 20:29

Witaj :)
Więc tak...
Zależy JAKI wychodzący.
Bo Lula kocha ziemię. Lul kocha sikać do doniczek, gdy dorwie otwarty balkon, to ryje jak kret, albo inna nornica. Zastanawiałam się, jakby to było, gdyby wychodziła...

Z drugiej strony - nigdy nie wychodziła. NIe zna niebezpieczeństw z tym związanych, byłaby łatwym łupem. Uwielbia spać pod kołdrą, zwłaszcza, gdy się czyta z ugiętymi nogami i włazi w taki namiot z kołdry.

Napisz, proszę, jak wychodzą Twoje koty? Czy wychodzą na długo, czy puszczasz je na noc, czy mają adresowniki, jaka jest okolica...
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Sob wrz 08, 2007 21:07

to ja potrzymam kciuki za ten finalny docelowy dom

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Nie wrz 09, 2007 10:35

No to ja opowiem jak to było i jak jest....

Mirunka od kocięcia do 8. roku życia była koteczką domową, mieszkała z nami w mieszkaniu w mieście i świat znała tylko zza szyb. Po 8 latach przeniosła się razem z nami do domu na wieś. Najpierw poznawała dom, drzwi były zamknięte przez około 2 tygodnie. Potem powolutku zaczęłA wychodzić. Najpierw tylko przed drzwi, potem rozszerzyła krąg do ogrodu, a teraz po trzech latach zwiedza okoliczne łąki i pola. Z domowego kota zamieniła się w domowo-ogrodowego. Przychodzi na wołanie, a oprócz tego "melduje się" sama z siebie co jakiś czas. Od wiosny do jesieni drzwi są stale otwarte, a jak jest zimno, to kicia pod drzwiami miauka gdy chce wyjść, a wraca na okno i "puka" łapką. Sama to wymyśliła, dzielna kicia.
Krpoeczkę dostałam w ubiegłym roku ze schroniska od Biafry. Przez 2 tygodnie nie wypuszczałam jej, chciałam, żeby poznała dobrze dom. Po dwóch tygodniach Kropka "powtórzyła cykl" Mirunki. Poznawała okolicę kręgami. Teraz jest też kotkiem domowo-ogrodowym i też wraca na meldowanie się .
Obie damy wiedzą, że noc poza domem jest niedopuszczalna, wracają na moje wołanie o zmierzchu i śpią z nami w łóżku. W ciągu dnia często zasypiają w maliniaku, ale w chłodniejsze dni sypiają w domu.
Adresowników nie noszą, w sąsiedztwie mam tylko jeden dom, sąsiadka odróżnia moje kotki od swoich, a zgubić się nie mają gdzie.
Kiedy wychodzimy wszyscy , koteczki są wołane i zostają zamknięte w domu.
Obie są wysterylizowane i szczepione. Nauczyły się polować i uwielbiają to (brrr...). Przynoszą mi myszy do domu !!!
Właściwie nie widzę tu żadnych zagrożeń dla kotków.... Hmmm... droga z autami daleko, dzikie zwierza przychodzą tylko w nocy, złych ludzi (dobrych zresztą też ) nie ma w okolicy, psy sąsiadki za siatką, a poza tym chowane z kotkami; lubią je i są bardzo przyjazne....
Pytaj jeszcze jakby co...
Aha! Ziemi do kopania dostatek, Mirunka na przykład uwielbia kopać i siusiać w borówkach :). Kołdra na łóżku na razie mieści nas i dwa kotki, trzeciego pewnie też by zmieściła.
Myślmy więc.
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Nie wrz 09, 2007 11:16

8)

Kurczę, tak to opisałaś, że sama bym się dała adoptować...

Ze wstydem przyznaję, że nie mam zielonego pojęcia, gdzie leży Biały Kościół, możesz dać namiary na coś większego w pobliżu?
Bo może się byśmy na zapoznawcze spotkanie namówili, łatwiej by było z TZ rozmawiać, mając puchaty i nadaktywny argument pod ręką ;).

Ciekawa jestem też, co Agalenora myśli o wychodzeniu Luli, bo to jej TZ znalazł pannę, ale myślę, że chyba ok? Agata?
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Nie wrz 09, 2007 11:45

No i tu problemu wyłania się głębia....
Mieszkam nie blisko Warszawy, niestety. Biały Kościół to wieś pod Krakowem. Ale nie takie dystanse kicie pokonywały do nowego domu :) .

A tak w ogóle to pogoda u nas paskudna, a Kropka powędrowała kędyś ponad godzinę temu. Poszłam jej poszukać, zmokłam i zmarzłam i co się okazało?
Kropka, zwinieta w kłębek i cała szczęśliwa spała w wysokich trawach pod modrzewiami, 10 m od domu. I nic nie powiedziała, że tam śpi. Było jej ciepło i sucho i teraz jest niezadowolona że kazałam jej do domu wrócić. Znowu chce wyjść...
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Nie wrz 09, 2007 11:49

Na Huberta sie wybieram do Nielepic, też pod Krakowem, tylko nie wiem, czy z podobnej strony?
Myslalam o jezdzie pociagiem, ale jakby co, to wezme auto.

A co TZ? 8)
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Nie wrz 09, 2007 12:58

He, he, Nielepice są 15 km od nas. Jak popatrzysz na mapę, to na północ od Nielepic jest Zabierzów, a wyżej na północ Wielka Wieś i Biały Kościół.
Możesz nam Lulę przywieźć autem, przy okazji się przekonasz w jakie ręce ją oddajesz :twisted: . Jeśli tylko nie boisz się o zawieszenie samochodu, bo u nas droga bardzo polna.
Mój mąż to człowiek kochający wszystkie stworzenia, jest jak najbardziej "za" odkąd mu tylko wspomniałam o Luli, że dwa razy wracała, że biedna i w ogóle. Nie straszna mu nawet perspektywa skakania po głowie i polowania na palce u nóg. Wprawdzie wspominał coś o pejczu i tresurze, ale nie wiem czy nie miał mnie na mysli :wink:
No to wszystko w Twoich rękach. Przemysl sprawę i decyduj. Pozdrawiam.
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości