ewar pisze:Na sterylki uważam, jedna kotka musiała być usypiana powtórnie i miała wyciągane szwy.Została tylko najgłębsza, ostatnia warstwa, ale była też opcja, że i te trzeba będzie wyciągać.Po prostu zareagowała alergicznie.Z drugą było podobnie, ale u niej szwy zdążyły się rozpuścić.Obie rude, o czym pisałam i na takie kotki zwracam szczególną uwagę.Lepiej przesadzić niż coś zaniedbać, tak uważam.Zilvana miała podlinkowany watek wetów polecanych i pisała, że ta wetka na nim jest.
Pewnie że lepiej przesadzić z obawą niż coś zlekceważyć

Ale Arcana ma rację - obecnie na forum panuje duża i potencjalnie groźna moda na odsądzanie wetów od czci i wiary bez dania im nawet cienia szansy.
Właściciel kota napisze pierwszy post i od razu komentarze bardzo negatywne dla lekarza - czasem nawet bez podstawowej wiedzy na temat tego co wet zrobił a czego nie.
Lub bez wiedzy - czy było to potrzebne czy nie.
Z wszystkich kotek które przewinęły się po kastracji przez moje ręce (kotki własne i nie) o ile pamiętam, na przestrzeni lat, tylko jedna wymagała dodatkowego wsparcia przeciwbólowego bo faktycznie była obolała po operacji a lek przyniósł jej ogromną ulgę.
Innym to by się często troszkę obolałości przydało
Bo totalnie nie zważały na to że maja dziurę w brzuchu podczas skoków i biegania.
Zzszyta, nie zakażona rana dla ogromnej większości kotek w dobę po operacji nie stwarza większych dolegliwości, jest jedynie tkliwa przy dotykaniu.
Pewnie że można kota ku frajdzie właściciela - by miał poczucie zaopiekowania kota faszerować go z marszu przez tydzień antybiotykiem i lekiem przeciwbólowym (zwykle ciągając go na każdą iniekcję codziennie do gabinetu) - ale tak naprawdę korzyść z tego miałby jedynie wet (zysk) i ewentualnie właściciel (poczucie).
Młoda, zdrowa kotka kastrowana w odpowiednich warunkach, wracająca do domu pod opiekę właściciela - absolutnie czegoś takiego nie wymaga.
Dostanie antybiotyk w dniu zabiegu (albo i nie, niektórzy weci nawet go nie podają ograniczając się do odkażenia przed zszyciem wnętrza rany) i to tak naprawdę wystarcza.
Więcej robić trzeba gdyby zadziało się coś nieprzewidzianego.
I tu potrzebna jest czujność właściciela - ale nie by panikował - ale skontaktował się z lekarzem
