» Czw lis 03, 2011 22:48
Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota
"Oni" to są dzieci Justynki. Trafiły do mnie do domu w marcu w tym roku jako półroczne kociaki.
Bo koteczki-przyjaciółki były trzy. Justynka, Ogrynia i Ciocia - Babcia.
Były słynne na całą ulicę Narbutta, zawsze chodziły razem, kochały się, ocierały o siebie łebkami, barankowały wzajemnie, spały razem na trawce w ogrodzie.
Justynka dwa razy w roku miała dzieci. Umierały biedactwa na koci katar, gdy się o nich dowiadywałam było już za późno na ratunek. Pewnego dnia pomogła mi delfinka i złapała Justynkę. Sunęła na nią z zasłoną okienną w rękach niczym torreador i zapędziła do klatki.
No i pojechała Justysia na sterylizację. Niestety w lecznicy była infekcja i kocina spędziła tam 16 dni. Pojechałam ją odebrać i mimo moich bezustannych pytań, czy koteczka jest już wyleczona, zapewniano mnie, że tak i że mam ją zabrać z lecznicy. Niestety nie była to prawda. Justysia została wypuszczona na wolność, wróciła do swoich przyjaciółek, nie wyobrażacie sobie jak Ogrynia i Ciocia-Babcia ją witały....
Jednak w sierpniu gdy podeszła do mnie (nigdy nie podchodziła) i otarła się o moje nogi, a ja ją pogłaskałam ogarnęło mnie przerażenie. Była przeraźliwie chuda. Prawdopodobnie nie była wyleczona, bo miała trudności w jedzeniu, może miała rany w pyszczku. Natychmiast pojechałam z nią do lekarza, mimo walki o jej życie umarła 26 sierpnia. Ogrynia i Ciocia - Babcia chodziły smutne, żal było na nie patrzeć.
Od śmierci Justynki były już nierozłączne. Justyna była najmłodsza i była przywódczynią tego stadka. Jak wspomniałam wcześniej, koteczki nie dość że straciły Justynę, to straciły swoje miejsce - swój ogród, piwnicę, drzewa - bo zostały wycięte, dosłownie wszystko. Znalazły się na ulicy, na trawniku przed moim domem, pod samochodami. Zaczęto je krzywdzić, rzucać w nie nożem, strzelać z procy kapslami, rozsypywać jakiś żrący proszek przed trawnikiem. A gdy leżały na trawniku pod malwami, to wycięto te malwy.
No i teraz jeszcze ta tragedia. Gdy miały trafić do mnie do domu, to Ogrynia zaginęła, a Ciocia - Babcia bez przerwy siedzi w oknie, od soboty 22 października i wypatruje swojej przyjaciółki. Nie mam wątpliwości, że Ogrynia też tęskni za Ciocią-Babcią.
No a dzieci Justynki - Rysio i Tosia też czekają na swoją ciocię. Gdy Justysia przestała już opiekować się swoimi dziećmi, to matkowała im Ogrynia. Dzieci dzięki niej nigdy nie były same...
Taka to jest ta moja smutna kocia historia.
Co do łapanki. Teren, na którym mają być postawione klatki jest niedostępny dla przeciętnego śmiertelnika - nie ma mowy aby postronna osoba mogła tam wejść. Klatki będą ustawione w tajemnicy dzięki życzliwości pewnego miłośnika kotów, który na tym terenie pracuje. A kusi go bardzo nagroda, którą wypłacę temu, kto pomoże w odnalezieniu Ogryni.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019