Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 25, 2007 1:40

Caty... no... tak nie można! Teraz musimy czekać cały dzień na ciąg dalszy.. :wink:

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Wto wrz 25, 2007 10:27

Już nie mogę sie doczekać
Obrazek
co dalej nastapi

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Wto wrz 25, 2007 19:13

Dominik podniósł ją i przyjrzał się uważnie literom składającym się w napis UWAGA ! MYSZOCHWILA.
- Nie otwieraj – ostrzegła Miaulina.
Dominik przysunął torebkę do nosa i głośno kichnął.
Miaulina zrobiła w torebce niedużą dziurkę i wysypała na liść babki odrobinę szarego, połyskliwego proszku.
- Podejdz do tego draba – szepnęła podając Dominikowi zwinięty liść – i dmuchnij. I staraj się nie stać pod wiatr.
Dominik poślinił palec i uniósł go w górę.
- A jak on...- powiedział niepewnie – A jak...
- Nie zdąży – prychnęła rozbawiona kotka. – A potem nie będzie niczego pamiętał...
Szerokie plecy Serka trzęsły się ze śmiechu, bo razem z resztą chłopców opowiadali sobie kawały.
Dominik na drżących nogach zbliżył się do stołu i dmuchnął w kierunku prześladowcy.
Serek kichnął , powoli odwrócił się i wstał od stołu. Spojrzenie, jakie rzucił Dominikowi naprawdę nie wróżyło niczego dobrego. Dominik rzucił się do ucieczki czując na plecach mordercze spojrzenie.
Ale, o dziwo, nikt go nie gonił...Serek znikł, przepadł jak kamień w wodę.
- Spójrz pod nogi – szepnęła wędrująca po kamiennym murku Miaulina.
Dominik w pierwszej chwili nie zauważył niczego, ale kiedy dokładniej przyjrzał się ścieżce dostrzegł, że jeden z kamyków jest większy niż pozostałe i lekko porusza się...Na ścieżce siedziała mała, szara myszka, w świetle księżyca przypominająca niedużą górkę.
- Czy to jest ... ? – zaczął i spojrzał na Miaulinę.
- Tak – odparła kotka.
Zaniepokojona mysz poruszyła wąsikami...
- Ten, który rzucał we mnie kasztanami ...- powiedziała z namysłem kotka – też był dokładnie taki sam...
Mysz skuliła się tak bardzo, że prawie stała się niewidzialna. Miaulina wysunęła pazurki i dokładnie się im przyjrzała.
- W zasadzie nie jestem głodna, ale pobawić się zawsze można...- miauknęła.
W przeciwieństwie do Miauliny Serek wcale nie miał ochoty na zabawę, bo zerwał się jak oparzony, przebiegł przez trawnik, błyskawicznie wspiął się po nodze od stołu i ukrył się pod serwetką...
Pani wychowawczyni spojrzała na zegarek i podniosła się z miejsca.
- Jak pózno ! – zawołała, ale Bajanna pociągnęła ją za rękaw bluzki.
- I co z tego – powiedziała beztrosko wskazując na Filipa i Weronikę bawiących się ze służbowym psem. – Dzieciaki pośpią jutro trochę dłużej, i tyle. I. przecież jeszcze zostało sporo ciastek...
Pani wychowawczyni spojrzała na stół i wydała przerazliwy okrzyk. Nie była to oczywiście reakcja ani na ilość ciastek, ani na perspektywę spania dzieci do południa, co jak w pewnej chwili wywnioskowała, było cechą większości mieszkańców Złociejowa ... dostrzegła bowiem cieniutki, nerwowo drgający ogonek wystający spod serwetki. Ogonek niewątpliwie należał do myszy, a tych pani wychowawczyni bała się jak diabeł święconej wody.
Nieustraszona Rudolfina, słynąca z tego, że pod łóżkiem zwykle przechowywał żaby, ślimaki, myszy polne i jaszczurki podważyła brzeg serwetki widelcem do sałatki, a mysz rozejrzała się dokoła i rzuciła się do ucieczki, przebiegła chaotycznie między salaterkami, talerzykami i półmiskami, po czym zsunęła się po brzegu serwety na dół.
Panna Madzia i Pacynka błyskawicznie dały nura pod stół, skąd po chwili rozległo się gniewne fuknięcie, nieartykułowany pisk i spod serwety wynurzyła się podzwaniając kolczykami Pacynka. W zaciśniętej ręce trzymała sprawczynię zamieszania .
- To jest moja mysz – syknęła panna Madzia, ale Pacynka zdążyła już pozbyć się myszy, poprawić włosy i triumfująco zadzwonić kolczykami.
- Ratunku ! – piszczał tymczasem Serek czując jak jakaś niewidzialna siła ciągnie go w górę i rzuca na krzesło. Półprzytomnym wzrokiem powiódł po twarzach kolegów.
- N...niedobrze mi – wybełkotał i pobiegł w stronę krzewu hortensji.
„ Przedziwne” pomyślał komendant straży miejskiej patrząc na obie panie. „ Właściwie powinny były wyskoczyć na krzesła, albo zemdleć...”
Szare oczy Pacynki spojrzały niewinnie wprost w niebieskie oczy komendanta i komendant poczuł jak pod służbową odznaką mocno zabiło mu serce.
- Nie bać się myszy...- westchnęła panna Madzia ciskając Pacynce nienawistne spojrzenie – to takie niekobiece...
Pacynka zabębniła paznokciami o blat stołu.
- NIE byłam, NIE jestem i nigdy NIE będę księżniczką na ziarnku grochu – syknęła Pacynka wyzywająco brzęcząc kocimi główkami. – sama umiem zejść ze szklanej góry, a jak będzie trzeba to poradzę sobie ze smokiem...- dodała, w ferworze mieszając wszystkie znane jej bajki.
Komendant lekko uniósł się na krześle.
- Miłe panie...- zaczął w nadziei, że położy kres sprzeczce.
Dwie pary oczu – szarobłękitna i zielona jak na komendę spoczęły na jego twarzy.
- To która z nas jest tą właściwą „miłą panią” ? – fuknęły unisono właścicielki oczu, spojrzały na siebie i nagle wybuchnęły głośnym śmiechem.
Komendant odetchnął z ulgą i otarł czoło. Wprawdzie jego serce od niepamiętnych czasów biło tylko dla Pacynki – czego powinna była się już dawno domyslić, ale panna Madzia wiedziała, że tkwi po uszy w aferze kremówkowej i Bóg raczy wiedzieć, co mogłoby się zdarzyć, gdyby nagle czymś ją uraził...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto wrz 25, 2007 19:43

caty pisze:To do szafy :). Tylko wez coś ze sobą. Może być do picia :roll: albo do zjedzenia...a ja idę wygrzać się - kota pod pachę, herbatę z miodkiem...i lulu


caty! Forumowe Czarownice wiedzą, że moją specjalnością jest serniczek na zimno. Przyda się na jesień?

A tak swoją drogą to co z Twojej twórczości ukazało się drukiem i kiedy?? Wybacz moją ignorancję, ale na forum nie jestem znów tak długo, a i czasu na śledzenie wszystkiego często brak...
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Wto wrz 25, 2007 19:44

Myszą to ja na pewno nie chciałabym zostać :lol:
Ale kotem i w dodatku takim trzynastopiątkowym - bardzo proszę 8)
Może udałoby mi się zorganizować wśród kotów coś na kształt "Trudnej adopcji" :wink:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto wrz 25, 2007 20:36

ajmk pisze:
caty pisze:To do szafy :). Tylko wez coś ze sobą. Może być do picia :roll: albo do zjedzenia...a ja idę wygrzać się - kota pod pachę, herbatę z miodkiem...i lulu


caty! Forumowe Czarownice wiedzą, że moją specjalnością jest serniczek na zimno. Przyda się na jesień?

A tak swoją drogą to co z Twojej twórczości ukazało się drukiem i kiedy?? Wybacz moją ignorancję, ale na forum nie jestem znów tak długo, a i czasu na śledzenie wszystkiego często brak...



Pamiętnik Babuni, Niebajki, Skrzydłak, Bajki z szafy - w osobnych książeczkach, Siedem Sowich Piór - 22.10.07...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto wrz 25, 2007 20:50

Dzieki Caty :D
czekałam spokojnie na ciąg dalszy i dziekuję


Ajmk bajki Caty to najlepszy lek na smutki :ok:

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro wrz 26, 2007 2:44

:D :D :D

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Śro wrz 26, 2007 7:13

Dzień Dobry Caty :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro wrz 26, 2007 16:13

Znowu nie mogłem przez pewien czas obserwować Forum, a po popwrocie , proszę bardzo - jest nowy wątek. Pani Katarzyno, czy ja również mogę przycupnąć gdzieś w kąciku i czytać Pani opowieści ?
Zygmunt

Zygmunt Dziewoński

 
Posty: 15
Od: Śro sty 03, 2007 16:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 26, 2007 19:56

Jest dla Pana specjalna półka. Z poduchą dla Mafiosa. Zapraszamy :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro wrz 26, 2007 20:10

Wszyscy śpią smacznie w Złociejowie...



Mimo póznej pory Dziadek Ramol i Dziadek Rupol wrócili do miasteczka raznym truchcikiem.
Rynek tonął w ciepłym, pomarańczowym świetle lamp, a cienie drzew układały się na kocich łbach w fantastyczne wzory.
Dziadek Ramol i Dziadek Rupol przysiedli na jednej z ławek.
Dziadek Rupol spojrzał na czubki swoich butów.
- Adidas, najlepsza firma – mruknął pod nosem.
Dziadek Ramol, który głuchy jak pień był tylko w niewygodnych dla siebie sytuacjach, surowo spojrzał na przyjaciela.
- A chyba jednak lepsze są Pumy – powiedział lekko unosząc lewą nogę.
- Chyba jednak Adidas – upierał się Dziadek Rupol .
- Chyba jednak nie – ziewnął Dziadek Ramol i nagle zamrugał oczyma ze zdziwienia.
Przed cukiernią stał zakurzony, stary samochód, a na siedzeniu kierowcy spał długowłosy młodzieniec.
Dziadek Ramol zerwał się z ławki tak gwałtownie, że aż cos strzyknęło mu w plecach.
Podbiegł do samochodu i zastukał w przednią szybę najpierw cicho, a potem trochę głośniej.
Młodzieniec uniósł głowę i przetarł oczy.
- Epokę barokową charakteryzuje... – wymamrotał patrząc na Dziadka Ramola stojącego w przedziwnej pozie i rozcierającego sobie krzyże.
Dziadek zastygł na moment, a wtedy Wnuk wygramolił się z samochodu.
- A wy co tak po nocy – zapytał i umilkł, bo w oddali rozległ się wesoły marsz w wykonaniu orkiestry strażackiej.
Wnuk wyskoczył na dach samochodu i spojrzał w kierunku, z którego dochodziła muzyka.
Zobaczył światło księżyca połyskująca na trąbkach i długi sznur migoczących światełek – to komendant straży miejskiej wręczył powracającym do domów pochodnie, które trzymał w sejfie na zapleczu biura na specjalną okazję już od roku. A na końcu pochodu – czego nie było widać nawet z dachu samochodu – szedł Serek niosąc na barana śpiącego Dominika.
- A , rozumiem....powiedział Wnuk. – Imprezka.....
- Dziewięćdziesiąte pierwsze urodziny pani Tekli – wyjaśnił Dziadek Ramol. – Trzeba było zajrzeć na chwilkę.
Wnuk obszedł dookoła samochód i otworzył bagażnik. A potem skinął na Dziadka.
- Udało mi się zdobyć za psie pieniądze – powiedział wskazując na piętrzący się w bagażniku stos pudeł i pudełek.
Dziadek Ramol uważnie przyjrzał się zawartości bagażnika.
Tymczasem Dziadek Rupol przykucnął za samochodem i chichocząc pod nosem, poślinionym palcem wypisał na drzwiczkach BRUDAS, po czym wynurzył się tuż koło przyjaciela, rzucił okiem na stos pudełek i z niewinną miną zapytał :
- A co my tutaj mamy ?
- Chlaptop – oświadczył z dumą Dziadek Ramol.
- Nie – Wnuk pokręcił głową. – Komputer. Najprawdziwszy. – dodał związując włosy w kitkę.
Wręczył staruszkom drobne pudełka, a sam chwycił dwa największe i, przytrzymując je brodą, ruszył naprzód raz po raz ziewając.
W mieszkaniu Dziadka Ramola zapachniało lawendową wodą po goleniu i zbożową kawą,
A ścienny zegar na powitanie oświadczył, że właśnie dochodzi pierwsza.
Dziadek Ramol zatarł ręce i klepnął Wnuka w plecy.
- To chyba montujemy...? – zawołał i nie czekając na odpowiedz zapalił światło w gabinecie.
Zdjął z biurka stertę papierów i rozejrzał się za Wnukiem.
Ale Wnuka nie było ani w kuchni, ani w przedpokoju, , z sypialni natomiast dochodziło głośne chrapanie.
- No to poradzimy sobie sami – zaproponował Dziadek Rupol, który jakiś czas temu rozebrał na części i ponownie złożył kolorowy telewizor. To rzekłszy otworzył najmniejsze pudełko, które zawierało całe mnóstwo poplątanych, kolorowych kabli. Jednak Dziadek Ramol, niby Rejtan, zasłonił własną piersią resztę pudełek.
- Absolutnie – wykrzyknął. – Nie pozwalam !
Zrobił tak oczywiście dlatego, że po rozmontowaniu i ponownym złożeniu telewizora na stole Dziadka Rupola zostało bardzo dużo drobnych, nie wiadomo czemu mających służyć, części... i, rzecz jasna, telewizor przestał działać.
Urażony jawnym brakiem zaufania Dziadek Rupol wzruszył ramionami.
- Cóż ....jak będziecie mieć problem, wiesz gdzie mnie znalezć – mruknął i wyszedł.
Po chwili, z mieszkania piętro wyżej dobiegło głośne szuranie kapciami i pełne irytacji mamrotanie. Dziadek Ramol chwycił ciężki, drewniany stołek i przysunął go do ściany tuz pod wywietrznikiem.
- Absolutnie – usłyszał przez kratkę wywietrznika. – Nie pozwalam...
Dziadek Ramol zszedł ze stołka, wziął do ręki ciężki, solidnie kuty nóż do papieru i parę razy uderzył w kaloryfer.
Z góry odpowiedział mu metaliczny brzęk.
Wnuk drgnął i usiadł na łóżku.
- Komu bije dzwon ? – zapytał zupełnie bez sensu i opadł na poduszkę.
- Śpij, Wnusiu, śpij – Dziadek Ramol przykrył Wnuka kocem i rozejrzał się w poszukiwaniu czegoś naprawdę ciężkiego...
Środkiem rynku przemaszerowała orkiestra strażacka niosąc milczące instrumenty. A gdy zegar miejski wybił wpół do drugiej jakaś srebrna trąbka nieśmiało zagrała cichy hejnał.
- Dobranoc, dobranoc, dobranoc – obiło się o ściany kamieniczek.
- Dobranoc, dobranoc, dobranoc – odpowiedziały wąskie uliczki.
Służbowy pies smacznie ziewnął, a duży, gruby, czarny kot błyskawicznie zniknął z pola widzenia.
Pacynka na palcach weszła do sypialni i spojrzała na łóżko. Duży, czarny, gruby kot spał smacznie zwinięty w kłębek na połowie poduszki.
Pacynka delikatnie dotknęła uszu, nosa i łap kota, nic jednak nie wskazywało, aby miał on gorączkę, albo niedomagał w jakikolwiek inny sposób.
Niemniej jednak, wychodząc z założenia, że należy dmuchać nawet na zimne, Pacynka sięgnęła po notes z numerami telefonów gdzie pod hasłem „dręczyciel zwierząt ” figurował numer znajomego weterynarza, którego duży, gruby, czarny kot znienawidził od chwili, gdy ten orzekł, że w związku z nadwagą trzeba będzie codzienne porcje zredukować o połowę...
Rzecz jasna, że kot od razu ugryzł go we wskazujący palec lewej ręki , ale oczywiście niczego to nie zmieniło...
Pacynka wsunęła się pod kołdrę i przymknęła oczy. Od basowego, głębokiego mruczenia śpiącego kota całe łóżko delikatnie wibrowało.
Pacynka wyciągnęła rękę i przesunęła dłonią po miękkim, ciepłym futrze.
Kiedy kot upewnił się, że zasnęła, ostrożnie otworzył jedno oko i uważnie przyjrzał się swojej pani.
A potem wysunął łapę i bardzo delikatnie przesunął głowę Pacynki w stronę ściany. A kiedy nie obudziła się, przesunął ją jeszcze dalej i wyciągnął się na całą długość...znacznie przekraczającą długość poduszki... Głowa Pacynki wylądował na prześcieradle, pomiędzy poduszką a ścianą. Kot zamruczał jeszcze raz, ziewnął i zasnął.

c.d.n
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw wrz 27, 2007 2:00

:smiech3: :love: :smiech3:

ja chcę do Złociejowa...

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Czw wrz 27, 2007 7:48

Patr77 pisze::smiech3: :love: :smiech3:

ja chcę do Złociejowa...


Ja też chcę bardzo :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Czw wrz 27, 2007 9:17

Ja też chcę, ale z tym, że nie na pewno: z kim i o co będziemy tam wojować :?:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: agatag, Anna2016 i 32 gości