Rano otworzyłam balkon i weluks i prasowałam do utraty tchu...zostało tylko to, co dziś się suszyło

Piotrek w drodze do Lublina - się integrował będzie

Jutro, po jego powrocie - wyjeżdżamy do Miłakowa. A wczoraj w nocy była burza i wstawaliśmy zamykać drzwi balkonowe i obudziły się koty i była galopada i zabawa piłeczką pingpongową na panelach o 4 nad ranem...współczuję wszystkim, którzy muszą to przeżywac na co dzień. Dodam tylko, że obserwuję zmiany u Otisa, który dużo więcej biega i chętniej się wciąga do zabawy...nawet gania - tak jak Sonia - chrupki orala wieczorem...taka zabawa, ja rzucam, a koty polują

Wyglada na to, że nam kot zdrowieje. Dostałam dziś propozycję opieki od taty...ale bierzemy koty ze sobą...to niedaleko
