Wieści od p. Wandy niestety brak, ale czekam spokojnie.
U moich futrzaków niestety spokojnie nie jest

Dzisiaj odsypiałam wczorajsze złe samopoczucie i ubiegłotygodniowe trudności z zaśnięciem

No i sobie pospałam

a biedne koty bez jedzenia.
No i jak się obudziłam (nie piszę o której bo wstyd

) to najpierw Kice dałam jeść i jeszcze prawie śpiąc polazłam do wygnania dwóch kotów złych. Dwa z trzech moich kochanych kotów bardziej były jednak zainteresowane tym co w pozostałej części mieszkania się dzieje, aniżeli jedzonkiem. No i poleciały do sypialni, w "odwiedziny" do Kiki.
Ale się działo

Takiej awantury to jeszcze nie było. Kika zbunkrowała się pod kaloryferem, za tapczanem. Trzy pary przednich łapek latały z taką prędkością, że coś niesamowitego. Trwało to około 5 minut. Kika darła się przy tym straszliwie i burczała bardzo brzusznie. Fifi walkę odbywał w milczeniu, natomiast Mimi tak jakos od czasu do czasu dziwnie miauczała. W pewnym momencie koty dwa złe poczuły chyba jednak głód i nagle - oba w tym samym czasie - udały sie na pierwszy posiłek tego dnia, a biorąc pod uwagę godzinę - nie było to śniadanie
Ja natomiast kontynuowałam piżamowy dzień i poszłam dalej spać. Jak spałam to Kika jakoś tam przeniosła się do szafy, a mnie w pewnym momencie obudziły odgłosy straszliwej walki. Walka odbywała sie w szafie a atakującym był Fifi

Przeżyłam szok, mój kochany misiu atakował Kikę

i to jak. Walka dosyć długo trwała, ale w pewnym momencie Fifi zrezygnował. A potem to wszystkie koty poszły spać. A ja boję się teraz zajrzeć do szafy sprawdzić stan moich ubrań

To tyle z dzisiejszego dnia, ciekawe co jutro nawywijają moje futrzaki.