No i mamy problemik
wstęp - TŻ zakodował koty na gwizdanie. Gwizd oznacza, że zaraz coś pysznego pojawi się w miskach. Kiedy u nas w domu ktoś zagwiżdże, wszystkie futra natychmiast meldują się w kuchni i świrują czekając na jedzenie. Lola już też się nauczyła.
Bardzo lubię słuchać Simply Red, mam wszystkie płyty, a ponieważ ostatnio pojawiła się nowa, zakupiłam. Właśnie sobie leciała, ja przy komputerze kątem ucha

słucham aksamitnego głosu Micka Hucknala, na moich kolanach Niespodzianka zaciekle ciumkająca rękaw, reszta kotów śpi po kątach... Nagle wielki zryw. Niunia zeskoczyła mi z kolan, z okna zeskoczył Miś, Szczurek pogalopował z łózka... Pospolite ruszenie wpadło do kuchni, tańczy i wyje przy miskach!
No tak. Słyszałam gwizdanie... Ochrzaniłam TŻa, że znowu się zapomniał i pogwizduje do muzyki, nakładam nadprogramową puszkę do misek. TŻ mocno zdziwiony, nie wie o co mi chodzi. Ja się przepycham przez zagłodzone

mordki i nakładam tę cholerną puszkę starając się trafić do misek... I znowu słyszę gwizdanie. Z pokoju.
Ostatnia piosenka z najnowszej płyty Simply Red od dziś ma u nas bana. Ktoś na niej gwiżdże tak, że w moich kotach budzi wygłodniałe bestie
