Bywał u mnie nieraz, zamotało chłopaka, okazuje się, że to Wasz sąsiad.
Koty powitały mnie entuzjastycznie, po nakarmieniu entuzjazm opadł i zajęły się sobą, słodkie są i kochane, tylko mają strrrasznie dobrą przemianę materii. Nasss..., no wiecie, było tak, ze jadna kupa była i w przedpokoju, kotek się brzydzil.
Poczytalam sobie ksiazeczke, glaszczac, pozegnalam czule i wrocilam, zapowiadajac sie na jutro.
Wszystko ok

Mrugam znacząco do męża, że może tak by i te smyki przygarnąć, ale chłop mówi : bierz, ale ja sie wyprowadzam".... hmmm, mam nad czym pomyśleć 






































