problemy z kiciami po sterylce-

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 08, 2014 16:49 Re: problemy z kiciami po sterylce-

przekliniaki pisze:
happy tree cat's pisze:
redaf pisze:
happy tree cat's pisze:Moja kicia jest wypuszczana na dwór więc postanowiliśmy że będzie musiała zostać wysterylizowana.
Najpierw chcieliśmy żeby zabieg odbył się u weterynarza, który przyjmuje niedaleko nas ale po rozmowach ze znajomymi, którzy u niego byli ze swoimi kotkami (u jednej z kotek do tej pory został guz, a drugiej długo się rana goiła no i weterynarz robił duże nacięcie żeby jemu było łatwiej przeprowadzić zabieg) stwierdziliśmy że to głupi pomysł. Szczególnie jak się okazało że ten weterynarz ze swoimi zwierzętami jeździ do Leszna. Dlatego nasz wybór padł na przychodnię z Leszna. Zawieliśmy maleństwo i mieliśmy ja odebrać po południu. Jak ją odebraliśmy cieszyliśmy się że rana jest malutka i na pewno się szybko zagoi. Kotka nie dostała kubraczka ponieważ weterynarz stwierdził że tylko niewielka liczba kotów wyciąga sobie szwy.
Niestety wieczorem okazało się że nasza kotka należy do tych nielicznych kotów i wyciągnęła sobie szwy. Musieliśmy znowu jechać do weterynarza, który znowu założył szwy i kotek tym razem dostał kubraczek.
Od tego momentu kot zmienił się diametralnie. Z bardzo żywego kotka przeistoczył się w kotka, który w ogóle się nie chciał ruszać. Cały czas leżał na kocyku. Trzeba ją było nosić do kuwety i miseczek. Aż się chciało płakać jak człowiek widział takie biedne maleństwo. Na szczęście rana się zagoiła i można było ściągnąć kubraczek. Jedyne co się zmieniło to to że kotek po sterylizacji nie może jeździć autem bo wymiotuje. Tak naprawdę nie wiem dlaczego tak się stało.
Postanowiłam sobie że jak będę miała kotki to nie pozwolę na sterylizację bo szkoda mi będzie kota.
No i zaadaptowaliśmy dwie kotki (tzn zostały nam podrzucone i tak zostały).
A że one cały czas biegają sobie to stwierdziliśmy że jednak musimy je wysterylizować.
No i znowu pojechaliśmy do przychodni w Lesznie, gdzie okazało się że mają akcje sterylizacji zwierzaków. Zważywszy że mieliśmy pewności że kotki będą chciały z nami zostać czy może wybiorą wolność zdecydowaliśmy się żeby kotki nie były zszywane tylko ich rany zostały sklejone żeby nie musieć z nimi jechać na ściąganie szwów.
Dodatkowo ich uszy zostały nacięte żeby było wiadomo że przeszły zabieg i nie trzeba ich łapać. Tak więc kotki po zabiegu zostały odebrane. Na początku było wszystko w porządku. Miały siedzieć przez tydzień w domu a potem czekała ich wolność.
Niestety okazało się inaczej. Grubej rana się otworzyła i zrobiła się gula, która cały czas rosła. Prawie codziennie musieliśmy jeździć z nią do weterynarza.
W ogóle nie miała siły. Tylko leżała. Była taka biedna. Strasznie było mi jej żal. W domu była z nami ponad trzy tygodnie.
U weterynarza powiedziano nam że a czasie całej akcji że były problemy tylko z dwiema kotkami: z naszą i drugą czarną.
Rozmawiałam z jej właścicielem i ona była w gorszym stanie bo musiała wrócić do lecznicy gdzie została przez tydzień.
Gdybym miała kolejną kotkę to bee się zastanawiać czy ją wysterylizuję czy lepiej nie. Bo nie wiem czy po raz trzeci chce patrzeć jak cierpią moje kotki.
Moje kocice nie miały problemu z sikaniem. Jak Gruba była w domu to korzystała z kuwety Miki i nie było żadnych nieporozumień między nimi.

Jezuuuniuuu!
Zaznaczyłam do przeczytania dogłębnego.
Na razie ni cholery związku skutkowo-przyczynowego nie widzę :roll:


:twisted: to ja może w dużym skrócie napiszę. otóż moje kotki też po sterylizacji miały problemy (tzn dwie z trzech). Tak więc po takim zabiegu zdarzają się różne (niestety) problemy co nie oznacza że zawsze. A najlepiej skontaktować się w tej sprawie weterynarzem i powiedzieć jak wygląda sytuacja. Itp, itd. Koniec


Wiesz happy Twój post miał nieofrtunnie taki wydźwięk jakbyś zwątpiła, nie chciała, uważała że sterylizacja to same zło dla kotki. Ale skoro tak nie myslisz to spoko ;)


wiem że sterylizacja jest spoko i jest potrzebna. Tylko z mojego doświadczenia, tzn moich kotów, to mi ich było szkoda że tyle wycierpiały. Może miały po prostu pecha. Dobrze że przynajmniej nie miały żalu do mnie za to co ich spotkało :) kocice są jednak wyrozumiałe :201461

happy tree cat's

Avatar użytkownika
 
Posty: 850
Od: Czw sie 07, 2014 17:21
Lokalizacja: okolice Leszna

Post » Śro paź 08, 2014 20:14 Re: problemy z kiciami po sterylce-

Jasne, mnie też by serce sciskalo jakby moje kocice cierpiały. My miałyśmy to szczęści, że wszystko przebiegło spokojnie i pomyślnie. :) Teraz czekają nas jajka do uciecia. ;)
Zapraszam do moich sierściuszków: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10787608

przekliniaki

Avatar użytkownika
 
Posty: 109
Od: Wto wrz 09, 2014 11:37

Post » Czw paź 09, 2014 11:58 Re: problemy z kiciami po sterylce-

przekliniaki pisze:Jasne, mnie też by serce sciskalo jakby moje kocice cierpiały. My miałyśmy to szczęści, że wszystko przebiegło spokojnie i pomyślnie. :) Teraz czekają nas jajka do uciecia. ;)


Biedny chlopak :)
ale skoro dziewczyny muszą to przechodzić to on też to przeżyje :twisted:

happy tree cat's

Avatar użytkownika
 
Posty: 850
Od: Czw sie 07, 2014 17:21
Lokalizacja: okolice Leszna

Post » Czw paź 09, 2014 14:00 Re: problemy z kiciami po sterylce-

Hej -już piszę co u nas dalej- ponieważ te szwy sobie Ari wyciągneła powiedzmy po 4 dniach więc już rana była trochę zagojona... no ale skóra tak się przy brzegach wg mnie rozłaziła- weta powiedziała, że jeśli się nie zagoi to trzeba będzie od nowa narkozę - z czyścic ranę i dopiero szwy założyć więc postanowiliśmy poczekać -
codziennie wet : czyszczenie, odkażanie ranki i zastrzyk z antybiotykiem i przeciw bólowy- od dziś jeszcze antybiotyk w tabletce i do kontroli w poniedziałek ale rana jakby lepsza. Jak byliśmy u weta dwa dni temu to miałam takiego doła, że nie jestem w stanie zapanować nad kotkami, że chciałam się zdecydować na kołnierze ale gdy wetka powiedziała, ze jest ciut lepiej to nabrałam wiary w lepsze jutro :kotek:
- cóż wetka powiedziała, ze takiego przypadku jeszcze nie miała - Ari jest wyjątkowo ruchliwa - natomiast Meli fajnie się goi mimo, że wyciągnęła jeden szew.... przestały posikiwać poza kuwetą - chyba dochodzą do siebie ale Ari gdy tylko jestem w domu to pilnuję bo kusi ją jak cholera to miejsce - udało się plaster nakleić ale nie na całości bo łapki przeszkadzają ... i wkładam pod kubraki podpaski takie zwykłe ( kawałek nie całą żeby było trudniej tam grzebać a są takie szczuplutkie że jak łapkę dobrze zadrą to kubrak się tam rozchyla i wystarczy naciągnąć trochę szyję, wysunąć jęzor na maksa i już uff ma rankę dostępną - akrobatka chorobcia jasna ....
więc po prostu zdarzają sie takie przypadki jak nam - wierzę, że wszystko dobrze się skończy - i tym, którzy tez mają taki problem mówię : trzymajcie się bo będzie lepiej :ok:
pozdrawiamy z nadzieją .... :201461

kacperboss

Avatar użytkownika
 
Posty: 47
Od: Śro mar 26, 2014 16:07
Lokalizacja: Olkusz

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Google [Bot] i 32 gości