Z dumą donoszę, że sprawy kuwetkowe unormowały się całkowicie. W zasadzie mogłabym zaryzykować likwidację jednej kuwety, bo sztywnego podziału między chłopakami w tej sprawie nie ma, tylko po co....
Szczyl nie je suchego, jak suche zmieszam z wodą lub jego mlekiem, to siedzi przed miską i mordę drze tak, jakbym go ze skóry obdzierała....
Furkot Szczyla zaczął myć..... pełna harmonia (fotki po południu).... nie wiem czy jest to mycie przed konsumpcją czy z miłości, bo regularnie, z dokładnością szwajcarskiego zegarka, w godzinach między 4.00 a 4.30 (nie! nie 16.00) Furkot na Szczyla poluje.
Sszczyl ucieka, mordę drze, choć nie tak przekonująco jak przed miską z haniebnym suchym żarciem, Furkot go dopada, przegryza mu gardło i ucieka..... na co Szczyl się podrywa, goni Furkota, dopada go, gryzie w ogon lub łapy, w zależności do czego mu bliżej, po czym daje dyla.... Furkot się odwraca, dopada Szczyla, rzuca mu się do gardła..... itd itd

Nie zasypiam do pracy, budzik chętnie odstąpię..... już mi niepotrzebny..... piękny mam wschód słońca za oknami, podziwiam każdego ranka
