Z wiosną postanowiłam zadbać o siebie i zapisałam się na fitness. Dziś miałam drugie zajęcia i był to niewinnie brzmiący pilates. Okazało się że to okrutne mordercze ćwiczenia. Ale ogólnie fajnie było tylko momentami czuję różne takie dziwne mięśnie których istnienia nie podejrzewałam. W efekcie tych ćwiczeń i pogody po zjedzeniu obiadu padłam na ryjek i wylądowałam w łóżku na drzemce. Potem zaczęły dołączać koty. Jeden, drugi, trzeci, czwarty - jakiś duży i zaczął chrapać jak młot pneumatyczny - aaa to TŻ, więc potem czwarty kot, piąty kot... i tak sobie słodko spaliśmy w siódemkę
Edit - po wysłaniu tego posta okazało się że wątek dotarł własnie do 100 strony!!
Zaczęłam go pisać 22 lipca 2007 roku a dnia 5 marca 2009 roku historia moich kotów dotarła do setnej strony - bardzo dziękuję Wam za to że jesteście z nami