To nawet nie do końca jest wazon - ktos kiedyś przerobił go na lampę, lampa trafiła do mnie jakoprezent, po śmierci cudzej cioci, a jak się zepsuła, to po rozebraniu okazało się, że korpusem jest piękny wazon, w którymś ktoś wywiercił dziurkę, ale widać znaczek Rosenthala.
Tak więc okazało się że mam w domu - skarb. Ważnyy o tyle, że był tez jakby przechowalnią pamięci o całkowicie cudzej cioci.
Smutno by mi było, gdyby miał się rozsypać w proch, bo Zdzisława nie umie się zachować (tam to nawet Loki nie wchodził, bo widział, że za dużo szklanych cusiów stoi)
Ale mam pomysł, może ciocie archeolożki mi podpowiedzą, czym można powlec od wewnątrz powierzchnię wazonu, żeby go wzmocnić?
To nie jest tak, że on się czuje przez nas odrzucony, bo dowody miłości zbiera na każdym kroku - to wygląda tak, jakby usiłował rozgryźć czym jest to dziwne stworzenie łażące po jego domu - a najprościej mu tego dociekać przez naśladowanie dźwięków, które ono wydaje.
Nasladuje je doskonale i tak jakby przysłuchuje się tym dźwiękom we własnym wykonaniu, żeby odkryć, co mogą oznaczać.
Chyba jest skrępowany, ze zniża się do takich praktyk
