Pierwsza nocka juz za nami ,sytuacja sie powtórzyła ,czyli Maltusia w transporterku spała ze mną..w łóżku,przytulona do mojej ręki ,doszła jednak do wniosku że lepiej na podusi i spała na podusi,ze strachu aby ją jakis kot nie zgniótł przykryłam wierzchem od transportera
Pije wode, troszke zjadła ,bardzo płacze ,boli brzuszek ,ciągna szwy...

cały czas chce byc przy mnie ...musi miec mnie w zasięgu wzroku.
jak poszłam z psami na dwór to syn się dar-ł wracaj szybko Malta rozpacza-
Bardzo martwie się wątrobą ,jej zmianami.
Ciesze sie że operacja juz za nami,trwała prawie 2 godziny.
Nawędrowałam się strasznie ,ręce zacisniete w kciuki ,wciśnięte głęboko w kieszenie portek ,aż mi się spociły ,az palce bolały ...liczyłam kroki w lecznicy ,przez 3-4 godziny.
nie potrafiłam sobie miejsca znalezć...
a jak powiedział ze już ,że żyje ,że dobrze no to chciałam go ucałować ,a tylko sie rozpłakałam .
teraz Malta troszke chodzi ,co chwila załosnie zapłacze ...wiem jak boli brzuszek po operacji .
ale i ogonkiem zamerdała
