Też się pochwalę

Biegłam z synkiem (wtedy 3 lata) na ręku do autobusu.
I nagle płytka chodnikowa mi się usunęła spod nóg
Lecąc na pysk (i równocześnie na tył głowy dziecka), zdążyłam się wykręcić na tyło-bok.
Upadliśmy oboje na mój bark. W efekcie ramię wyrwane ze stawu barkowego, rozerwana torebka stawowa, 3 tygodnie w takim pancerzu gipsowym
Potem miesiąc bezwładnej całkiem ręki (prawej oczywiście) i rok wracania do pełnej sprawności.
A autobus postał, poczekał, czy się podniosę i ponieważ się nie podnosiłma, odjechał