Wygląda lepiej, bo jest lepiej nawodniony, futro całkiem przyzwoite jak na to co było. Nawadniam go dwa razy dziennie i jakoś to idzie tfu tfu. I chyba tyle z dobrych wieści. Paszcza w strasznym stanie. Była kiepska, ale tak wysoki mocznik spowodował owrzodzenia i podkrwawia. I cuchnie. Chyba dlatego nie chce jeść?? W środę zjadł puszkę, w czwartek liznął serek, wczoraj liznął rybkowego sosu. Dziś już nic. Z czego ostatni przyzwoity posiłek był w środę, ten który potem zwymiotował. Na szczeście od tego czasu nei wymiotuje. Mdłości jednak ma. Dostał do kroplówek coś przeciwbólowego właśnie by go dziąsła mniej bolały, ale to nie działa. Albo nie przez dziąsła nie chce jeść.
Leży głównie na górze w pokoju na szafce. Jak po niego idę to się usztywnia, wczepia pazurami by go nie brać. Ale na kroplówce jest grzeczny. Jak gmeram przy wenflonie to burczy, ale tak to albo leży u mnie na kolanach albo w transporterku. Tam już gorzej mu cieknie, więc albo ja go trzymam, albo głaszczę by stał, albo robię temblak z ręcznika.
Miałam nadzieję, że jak choć ciut zbijemy mocznik, to zacznie jeść, tak wyglądało po pierwszej kroplówce, a tu dupa. Peritol dostaje.
Ale wczoraj choć nic nie zjadł to raz ze mną w kuchni pogadał jak dawniej. Raz. Wczoraj leżał jeszcze w plamie słońca i się grzał w salonie.
To już nie ten mój kotek głupotek, ale nie wyobrażam sobie by miało go nie być.
Do d...
