Za mną się zawsze plątały jakieś bidy. Kiedy byłam mała to łaziły za mną psy. Mama znajdowała im domy, a co poniektóre zostawały z nami i moją białą myszką Funia.
Odkad przeprowadziliśmy się do Siedlec plączą sie koty.
Najmilej wspominam kocuki.
Wychodzę rano z domu. Parking zastawiony ciasno samochodami. Podchodzę do swojego autka a pod nim dwa płaczki

Dlaczego akurat pod moim
Zawszone, zagłodzone, zasmarkane...Rudy i czarny. Rudy od razu znalazł najlepsze miejsce do spania - na moim ramieniu. Nie powiem, to było wzruszające.
Szczęśliwie poszły razem do dużego domu i wariują tam po dziś (mają już 6 lat).
A kocuki, bo pani z Tozu źle dała ogloszenie, zamiast kocurki napisał "kocuki" i ludzie dzwonili po kucyki

A :kocuki" są teraz u nas okresleniem na wszyskie małe znajdy
Ech, wiosna...