Dołączę się do gratulacji
Wierzę, że to
summa summarum dobra decyzja.
bubor pisze:Tak chciałbym żeby wszystko sie jakoś ułożyło ale odnoszę też wrażenie że już nigdy moje kontakty z Kropcią nie będą takie jakie były .
I tu Cię rozumiem.
Aż sobie weszłam powspominać do naszego wątku - i nie powiem, łezka mi się w oku zakręciła.
Miałam identyczne odczucia w trakcie tych pierwszych dni, więcej - czułam się, jakbym zdradziła Balbinkę-rezydentkę. A było ciężko, bo Balbi nie chciała jeść, nie siusiała, nie załatwiała się. No i oczywiście śmiertelnie się na mnie obraziła.
Potem, jak już dziewczyny przełamały impas we wzajemnych relacjach, to czułam się zepchnięta na margines - bo one zajmowały się wyłącznie sobą
I pamiętam, co wtedy napisałam w wątku - że Balbinka odkryła sens życia. Że już nie ograniczała się wyłącznie do czekania na mnie, że w czasach gdy była jedynym kotem w domu, to nasze czułości i zabawy - to było dla niej za mało.
I cóż, miesiące mijały, po pierwszej fascynacji relacje dziewczyn ostygły (nie miziają się jakoś nawzajem, tyle co buziaki noskami, wolą ganianki i sparingi, a i zdarza się im pokłócić - jak to w życiu). Ale nadal jestem przekonana, że żadna z nich żyjąc jako jedyny kot w domu nie byłaby szczęśliwsza, niż teraz.
Twoje wątpliwości i swoiste poczucie winy to zupełnie normalne reakcje na tym etapie dokocenia. Po prostu trzeba przez to przejść.
Trzymam kciuki i wierzę, że wszystko sie ułoży.
Już wkótce
