Tosia jednak u weta. Nie je i wymiotuje.
Dzwonili, ze nic nie wychodzi (co mnie cieszy, bo nerki wyszly OK) zatrzymaja ja do popoludnia i zobaczymy.
Moze to ze stresu przez przeprowadzke? Ale na niej nie robia wrazenia zmiany, wczoraj przyszli technicy od netu, to stala nad nimi i nadzorowala
Kciuki wskazane. Podejrzewam, ze od adrenaliny i kroplowki jej sie poprawi i jak wrocimy do domu to juz bedzie OK, ale na wszelki wypadek
