Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Miałam wypadek.

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Śro sty 06, 2016 21:32 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Dobry wieczor,
Dzieci szybko dorastają i jestes dobra mama, słuchająca próśb dzieci. Tez bym wypuściła do kina, stresu miałaś pewnie co nie miara, ale kiedys musi nastać ten czas.

Kleszcz :strach: o zgrozo... Kiedys miałam poniżej pępka. Po powrocie z grzybobrania. A znajomy myśliwy nabawił sie boreliozy...
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pt sty 08, 2016 18:34 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Florcia tłucze bombki. Siada sobie na stojącym obok stole i dotąd się stara, aż coś spadnie. Już nawet nie chowam odkurzacza. Ten łobuz dobrze wie, że nie wolno siać spustoszenia na choince, ale nie może się powstrzymać. Młode to jeszcze i żarciki jej się trzymają. Paweł ostatnio raczył się do niej zwrócić tymi słowami:
- Florciu, jesteś najpiękniejszą dziewczynką, jaką znam.
Na to Julek zauważył, że Florcia niedługo skończy rok i nie jest już małą dziewczynką, tylko kobietą, a właściwie nastolatką.
- Florciu, jesteś więc najpiękniejszą kobieta, jaką znam. - poprawił się Paweł.
Tak, czas tak szybko ucieka. Czekam na pierwszą rujkę. Wiem, że koty dużych ras mogą później dojrzewać płciowo i powinnam uzbroić się w cierpliwość. Szkopuł w tym, że się obawiam, że ta pierwsza ruja może być cicha, bez zaznaczonych charakterystycznych objawów i ją przegapię. Nie zauważę. Zwlaszcza, że ta moja gwiazda cudnej urody, jest z natury rozmowna, żeby nie powiedzieć rozdarta. Zawsze ma coś do powiedzenia. Choć oczywiście czasem śpi. Ale jest czujna, jak wietnamczyk i jak ja przechodzę do innego pomieszczenia, to ona przeważnie mi towarzyszy. Kotka tropiąca. W tym miesiącu muszę jej zrobić badania genetyczne na HCM i PKD oraz testy na FeLV i FIV. Co prawda widziałam ujemne wyniki badań Florci rodziców, ale uważam, że każda osoba, która będzie wychowywała kociaka od nas, ma prawo do pewności, że maluszek nie jest obciążony wadą genetyczną.
Tak więc czekam na rujkę coraz bardziej niecierpliwie...
Tymczasem mróz na dworze zelżał i przestał zamrażać moje auto. Zresztą na wszelki wypadek nalałam do baku jakiegoś cudu techniki, co podobno nie gęstnieje na mrozie i nie zatyka przewodów. Stu oktanowe paliwo zwiększa moc silnika i sprawia, że moja stara skoda zachowuje się, jak startujący odrzutowiec.
Cieszy mnie niezwykle to ocieplenie, bo sama w roli mrożonki, też nie czuję się ani spełniona, ani szczęśliwa. Za to niedawno spadł śnieg. A dzisiaj, to sypał juz bez opamiętania, zamieniając szaro - burą Białołękę w krainę śniegu. Białe niedźwiedzie biegaja po ulicach. A jak się otrzepią ze śniegu, to się okazuje, że te drapieżniki doskonałe, to dzieci wracające ze szkoły. Maszyny do zabijania. Zwłaszcza czasu rodziców. Ale krajobraz zimowy jest uroczy. Tylko ptaków szkoda.
Mam trzy koty mrucząco - grzewcze, wygodną kanapę, zrobiłam w Empiku świeży zapas książek, więc zima zapowiada się ciekawie.
Do uzupełnienia zasobów czytelniczych skłoniła mnie Zosia, która ostatnio miewa nocami koszmary biblioteczne, związane z niezwróceniem na czas wypożyczonej książki. Przychodzi zapłakana o drugiej w nocy i przyznaje się do winy, a następnie angażuje tatusia i mamusię do natychmiastowych poszukiwań lektury, której położenie jest niewiadome...
Gustawek i Orbinio z ciekawością przyglądają się zimie na balkonie. Gustawuś osiąga szczyty mruczliwści. Wystarczy go dotknąć palcem, a on staje się cały gruchający. A Orbinio? Cóż Orbinio się kołtuni.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt sty 08, 2016 19:00 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Hej :)
A jak przegapisz rujkę to co się takiego stanie? Oszczędzi Ci to nerwów a następna rujka na pewno się pojawi. Nasza rujka juz nas opuszcza a we wtorek będzie Tosia miała zabieg.
Choroby zakaźne to można nawet u weta złapać :/
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt sty 08, 2016 19:13 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Tak wprawdzie, to nic się nie powinno stać. Tak profilaktycznie boję się ropomacicza. Poza tym Florcię trzeba zawieźć do krycia drugiego dnia rui. Więc muszę wyczaić ten drugi dzień.
Marzę bowiem o kociaczkach. Byłoby cudnie, gdyby w tym roku udało się nam doczekać maluszków. Chyba się rozpęknę z radości, jak się uda.
Na choroby zakaźne jesteśmy zaszczepieni, co oczywiście nie chroni kotów tak doskonale, jakbym sobie tego życzyła.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt sty 08, 2016 19:33 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Tylko czy Florcia marzy, żeby mieć kociaczki...;)
Moja Tosia miała rujkę widoczną pod tym względem, że jej zachowanie się zmieniło - było takie jak zwykle, czyli darła japę ;) ale tego dnia była nie do zniesienia, a w nocy zaczęła krzyczeć o 4 rano i darła się długo. I to mi dało do myślenia. Rano krzyczała dalej i przyglądałam się jej i czasem zaczynała charakterystycznie deptać i wypinać tyłek. Robiła to rzadko, ale wtedy akurat to zobaczyłam i już wiedziałam na pewno.
Ropomacicze nie zdarzy się po pierwszej rujce chyba, że dojdzie do wyciszenia hormonami. Wetka mi to tłumaczyła ostatnio, że to hormony powodują ropomacicze (mocno zwiększają ryzyko), bez hormonów tak od razu ropomacicza kot nie dostaje. Nie wiem czy czytałaś u mnie. Kitusia miała ropomacicze w wieku 6-7 l. Bo wtedy miałam blade pojęcie o kotach i ona rujkowała przez te wszystkie lata i to bardzo intensywnie i wetka dawała mi na to hormony - dziś wiem, że to zgroza, ale wtedy ta wetka nie wytłumaczyła mi wszystkiego tak żebym zrozumiała. W końcu w tym starszym wieku zdecydowałam się na kastracje i już Kitusia miała ropomacicze. Na szczęście usunięte bez szwanku dla organizmu. Moja obecna wetka mi powiedziała, ze oczywiście zdarzają się koty, które szybko dostaną ropomacicze po jednej rujce, ale raz że najczęściej po wyciszeniu hormonami a dwa że to odsetek tak rzadki, że nie można go traktować jako normę. W każdym razie myślę, że nie musisz się bać ropomacicza.
:)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie sty 10, 2016 11:58 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Klaudiafj, Florcia na razie, to marzy o wytłuczeniu bombek na choince. Bo to jest bardzo zabawna forma spędzania czasu... Teoretycznie przyswoiłam wiadomości dotyczące rujek i ropomacicza. Tyle, że w tej sprawie jestem zaimpregnowana na racjonalne argumenty. Boję się i już. Jak człowiek kogoś kocha, to przeważnie o niego drży, jeśli jest to ktoś delikatny, kruchy i słabszy.
Znów siedzę na dyżurze. Po wczorajszym szkoleniu z zakresu aspektów prawnych w medycznej branży, a następnie wesołej, choć abstynenckiej kolacyjce w hotelu w Serocku i trzech godzinach snu, bardzo staram się w niczym nie pomylić. Póki co idzie nieźle. Jeszcze godzinka i będę mogła jechać do domu. Do dzieci, do kotów i do... łóżka. Dzieci miały zadanie bojowe, żeby ogarnąć wszystkie kocie sprawy. Zostawiłam dokładną instrukcję obsługi na piśmie. Dzwoniłam do Julka i dowiedziałam się, że wszystko w porządku. Ale przecież nie od dziś wiadomo, że pańskie oko konia tuczy. Więc skoro tuczy konia, to kota napewno też. Czekam z niecierpliwością aż ujrzę moje słodziaki, obejrzę z każdej strony i stwierdzę, że nie poniosły żadnego uszczerbku na skutek mojego pracowego szkolenia.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie sty 10, 2016 12:51 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

[quote="lilianaj"]Florcia tłucze bombki. Siada sobie na stojącym obok stole i dotąd się stara, aż coś spadnie. Już nawet nie chowam odkurzacza. Ten łobuz dobrze wie, że nie wolno siać spustoszenia na choince, ale nie może się powstrzymać. Młode to jeszcze i żarciki jej się trzymają. Paweł ostatnio raczył się do niej zwrócić tymi słowami:
- Florciu, jesteś najpiękniejszą dziewczynką, jaką znam.
N W tym miesiącu muszę jej zrobić badania genetyczne na HCM i PKD oraz testy na FeLV i FIV. Co prawda widziałam ujemne wyniki badań Florci rodziców, ale uważam, że każda osoba, która będzie wychowywała kociaka od nas, ma prawo do pewności, że maluszek nie jest obciążony wadą genetyczną.
Tak więc czekam na rujkę coraz bardziej niecierpliwie...
Bardzo dobrze że robisz takie badania, kiedyś nie badano w tym kierunku rasowych zwierzą lub pomijano te badania. Mój pers Thomasek miał genetyczną PKD ale na szczęście długo choroba nie dawała o sobie znać, może gdybym wiedziała że ją ma - no właśnie i nie wiem co by było... Żył z nami 15 lat i 15 stycznia mija 2 rocznica :placz:
bez niego mi smutno i nadal nie mogę się z tym pogodzić. :placz:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26961
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 11, 2016 13:05 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Hej Lilianaj :)
A ten tydzień jak Ci się zapowiada? Też tak ciężko? Jak dzieci poradziły sobie z kocimi sprawami?
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto sty 12, 2016 17:04 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Gosiu, wspólczuję Ci bardzo. Strata kogoś z rodziny, to zawsze trauma i tęsknota. Mój Maurycy umierał na przewlekłą niewydolność nerek. Wiem, jak to jest. Też żył piętnaście lat. Chociaż nie miał PKD.

Kaludiafj, u mnie każdy tydzień jest... Hm... - szybki. Zawsze mam co robić.
Dzieci dobrze poradziły sobie w trakcie mojej nieobecności.

Święta minęły tak szybko, że nawet nie zdążyłam się nimi nacieszyć. Magia świąt odczuwana w dzieciństwie polega chyba na tym, że ma się dużo czasu na niecierpliwe oczekiwanie. To oczekiwanie porównać można z tym, co przeżywa ojciec pod drzwiami porodówki: wiadomo, że zaraz stanie się coś cudownego i aż człowieka skręca, żeby to było już. Tymczasem moja choinka powoli zaczyna ikk,,'przypominać drapakę i za tydzień, może dwa trzeba będzie ją rozebrać. Wieczorem czuję, jak ona pięknie pachnie. Nawet nie miałam czasu się nią zachwycić w okresie świetności. Byłam zajęta sprzątaniem, przygotowywaniem megaton tradycyjnych wigilijnych potraw, przyjmowaniem gości, oraz podtrzymywaniem funkcjonowania organizmu mojej rodziny. I gdzieś w tym wszystkim przepadła magia świąt. Nie miałam czasu, żeby pomyśleć o sytuacji, w jakiej znalazła się nastoletnia Maryja, której wypadło w obcym miejscu, samotnie, bez pomocy matki lub chociaż sąsiadki, urodzić swoje jedyne dziecko, w grocie, w warunkch urągających higienie, nawet w tamtych czasach. Wtedy wiele kobiet umierało z powodu zakażenia połogowego... Nie mogli znaleźć miejsca w gospodzie, bo taki dom stałby się rytualnie nieczysty i żaden szanujący się Żyd nie chciałby zatrzymać się w takim miejscu i się zarazic ową nieczystością, narażając właściciela na straty finansowe. Kobieta po porodzie dopiero w ósmym dniu była oczyszczona i można było jej dotykać. Biedna Maryja musiała być w ciężkim strachu, gdy po porodzie, który pewnie nie łaskotał, do jej schronienia weszli pasterze. A wówczas pasterze nie mieli sielskiego wizerunku łagodnych , spolegliwychi spokojnych ludzi, ani opini światłych doktorów teologii. Była to zgraja skłonna do bijatyk i awantur. Ale dla nich pewnie byli mili, szczególnie, jak zobaczyli anioły. Pewnie nie jeden pomyślał, że za dużo wypił napojów wyskokowych. A potem wizyta Medrców ze Wschodu i ich dary... I ucieczka do Egiptu... Ucieczka przed śmiercią, na osiołku, w upale, z noworodkiem..
A tymczasem już prawie połowa stycznia. Od tamtych wydarzeń minęłoponad dwa tysiące lat. A moim utrapieniem jest pośpiech i ciągły brak czasu.

Dzisiaj miałam ochotę ukatrupić potomstwo, którym mnie Pan Bóg łaskawie pobłogosławił. To ludzkie. Kocie musiałam ratować. Otóż ktoreś z dzieci nie trafiło celnie do śmietnika przy pozbywaniu się gumy do żucia. I Orbinio w to wdepnął. W każdym razie taki scenariusz podejrzewam. Ten kocurek wymaga codziennego czesania, bo okropnie się kłaczy. Najbardziej newralgiczne miejsca ma pod paszkami. Muszę go dokładnie obmacać, bo robią mu się zbite gruzełki przy samej skórze, które łatwo przeoczyć przy standardowym czesaniu. Zabieg ma miejsce w umywalce w łazience, bo to jest właśnie Orbiniowy azyl. No i dzisiaj chciałam mu ten czas umilić, żeby mu się dobrze kojarzył. Orbiś lubi, masażyk małych stópek. I okazało się, że cały puch między paluszkami, gęsty i długi, kot ma pozlepiany wyżutą gumą. Pewnie odczuwał duży dyskomfort przy chodzeniu. Całe szczęście, że on ma anielską cierpliwość. Musiałam znaleźć miniaturowe nożyczki i wyciąć sierść między paluszkami przy samej skórce. Orbiś trochę się wiercił, więc poczekałam, aż zaśnie i ostrzygłam mu wnętrze stopy na śpiocha. Już myślałam, że bez weta się nie obejdzie, ale jakoś się udało.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Wto sty 12, 2016 17:21 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

O wow podziwiam, że udało Ci się na śpiocha załatwić ten lepiący problem :D Przecież koty się budzą jak tylko mrugniemy ;) A już moje nie dałby sobie nic zrobić na śpiącego :) Miałaś szczęście! Ale Orbinio cierpliwy - taki miś :1luvu:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto sty 12, 2016 17:28 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

klaudiafj pisze:O wow podziwiam, że udało Ci się na śpiocha załatwić ten lepiący problem :D Przecież koty się budzą jak tylko mrugniemy ;) A już moje nie dałby sobie nic zrobić na śpiącego :) Miałaś szczęście! Ale Orbinio cierpliwy - taki miś :1luvu:


Tak, Orbiś, to niezwykły kot. Dodam, że jak się obudził, łapinka została wymoczna, wymyta mydłem i spłukana. I teraz jest bardzo czysta.
Wiem, ze nadużyłam zaufanka, ale nadal mnie kocha. :mrgreen:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Wto sty 12, 2016 17:33 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

:mrgreen:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt sty 15, 2016 16:08 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Doberek :) a gdzie się podziewacie:) Zapracowani, zabiegani :) Pozdrawiamy! :kotek: :kotek: :kotek:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt sty 15, 2016 18:20 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Zwyczajnie się nie wyrabiam. Jak dokonam tego wszystkiego, z czym się uporać muszę, to jestem tak zmęczona, że chce mi się już tylko spać. Zresztą nie mogę siedzieć do północy, bo wstaję o wpół do piątej. A jak się nie wyśpię, to mam usposobienie typowe dla zombi.
Poza tym kaszlę, jak gruźlik w ostatnim stadium choroby nowotworowej. W związku z tym nie idziemy dzisiaj na basen.
Minął tydzień wywiadówkowy. Nie mam żadnego powodu do narzekania, jeśli chodzi o postępy w nauce szanownego potomstwa. Wzorowi uczniowie. Zofijka najbardziej.
Wczoraj kurier przyniósl przesyłkę z zooplusa. Rozpakowałam puszki. Paweł mi pomagał. Jak skończyliśmy, to kazałam mu siadać do lekcji. I co usłyszałam?
- Mamo, nie dam rady teraz się uczyć, bo jestem zbyt podekscytowany nowymi zabawkami dla kotów i muszę natychmiast je wypróbować.
No i puchate towarzystwo miało niezłą gimnastykę.
Zosia natomiast stwierdziła, że czuje się rozczarowana swoją przyjaciółką Oliwką.
- Dlaczego, co Ci się nie spodobało w jej zachowaniu? Uraziła cię czymś? - dociekam, bo Zosia jeszcze nigdy nie wyraziła o kimkolwiek złej opinii.
- Bo Oliwka nie podziwia moich kotów i za mało się nimi interesuje.
Stanęło na tym, że rodzice Oliwki niemal mieszkają w pracy i nie zgadzają się na żadne zwierzę, więc dziecku jest przykro, że inni mają kotki lub pieski, a ona nie
Takimi to dywagacjami się zajmuję.
Za to kociarnia w domu rozpuszczona, jak dziadowski bicz. Siada sobie, na przykład, taki konający w głodu Gustawek, nad pełną świeżego jedzenia miską i patrzy znacząco. Na mnie patrzy. Ja też mam siedzieć na podłodze, bo on wymaga asysty. Więc usadawiam swoją osobę na dywanie, pomiędzy całym dobrodziejstwem inwentarza. Gustawek się uśmiecha znacząco, po czym zaczyna koncert dobroczynny. Czyli taki, który ma mnie skłonić do określonych działań, których podjęcie mogłoby może uchronić mojego okrągłego kocura przed śmiercią głodową. On jest jest cierpliwy. Bardzo, wprost niezwykle. Siedzi nad miską i się drze, wydając z siebie zaskakująco dużo decybeli i wodząc mnie na pokuszenie. Bo czasem mam ochotę... Nie ważne, bo i tak się zawsze powstrzymuję. Kocham go przecież i on o tym wie. I ochoczo tą wiedzę wykorzystuje. W końcu wymiekam. Zanurzam rękę w mięsnej papce i podsuwam marudzie pod nos. Wącha. Oczy mu błyszczą z podekscytowania. W końcu jedzenie staje się jadalne i czuję na dłoni liźnięcia szorstkiego jęzorka. W kuchni rozlega się mlaskanie, ciamkanie i sapanie. Gustawek je. Cały w ekstazie. W miarę upływu czasu je coraz wolniej, aż w końcu już więcej, z przykrością, nie może. Zaczyna się łasić dziękczynnie, a potem bierze się za zwyczajowe ablucje.
Florcia także ma swoje rytuały. Ta gwiazda jasno świecąca i najpuchatsza na świecie nie lubi stałego repertuaru w misce. Potrzebuje i żąda urozmaicenia. I też ma porażający wokal, którym to mnie motywuje do wzmożonych starań o brak nudy w misce.
Jedynie Orbiś pokornie znosi wszystko, co mu los przyniesie. Z codziennym rozczesywaniem kołtunów włącznie.
Tylko czekam na wizytę szacownych członków Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami, po tym, jak sąsiedzi solidarnie oskarżą mnie o znęty. Bo koty tak głośno płaczą, że pewnie na dole słychać. Jak natentychmiast nie spełniam puchatych oczekiwań kulinarnych.
Może to i krzywda dla nich, że nie wychowuję ich konsekwentnie... Ale prawdę mówiąc repertuar zachowań wychowawczych zużywam w kontaktach z Julkiem, Pawłem i Zosią. Kociki pragnę tylko uszczęśliwiać.
A na dworze sypie śnieg.Leci z nieba, jak kaczy puch z rozprutej poduszki. Ostatnio w środę tak padał. Zima tradycyjnie zaskoczyła drogowców i drogi wieczorową porą, stały się białe. Samochody poruszały się po nich w rytmie twista. Kierowcy nieprzyzwyczajeni.
Do dzisiaj śnieg uprzątnięto. I w takich korzystnych warunkach przyrody, jedna miła pani, raźno cofając przed przychodnią na Czumy, wjechała mojej skodzie w dziub. Bo za nią jechałam. Tylko że ja jechałam do przodu. A pani zauważyła nagle wolne miejsce na parkingu i postanowiła z niego skorzystać. Tak się ucieszyła, że zapomniała spojrzeć w lusterka. Zorientowałam się, ci ona kombinuje, cisnęłam klakson, nadużywając sygnałów dzwiękowych i próbując się odsunąć. Ale pani była szybsza i zdeterminowana. No i niestety... Dzwon. Oświadczenie. Dyndającą przednią rejestrację wzmocniłam plastrem do opatrunków. W gabinecie zabiegowym mi dali taki stary, płócienny. Muszę nawiązać kontakt z PZU. Oto do czego prowadzi zauważenie wolnego mejsca parkingowego w Warszawie.
Ostatnio edytowano Pt sty 15, 2016 18:29 przez lilianaj, łącznie edytowano 1 raz

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt sty 15, 2016 18:25 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Witamy się ;)

Ależ Cię koty wychowały. My mamy też rytuały jedzeniowe, ale... nie będę już narzekać.
A dzwonu współczuję...

Ty$ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1408
Od: Nie mar 11, 2012 19:57

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 12 gości