Byłam u weta, a nawet dwóch wetów. Niestety u przypadkowych, bo mój zaufany wet wyjechał

Byłam bez kota, diagnoza na podstawie mojego opisu

Dowiedziałam się, że to niemożliwe, żeby u Rosena to była reakcja po odrobaczaniu, bo za długo to trwa. Zdaniem wetów to infekcja bakteryjna, która się przypałętała po prostu w złym czasie

Podobno często tak się dzieje. Mamy biedaka przegłodzić do jutra i przez 3-5 dni (w zależności kiedy ustąpią objawy) mamy podawać mu Synulox. To amoksycylina. Jeśli przez 3 dni nie będzie poprawy, to mamy przyjść z Rosenem. Rosena dziś widzieć nie chcieli, byli pewni diagnozy i stwierdzili, że nie ma sensu kota stresować. Nie wiem co o tym myśleć

Może ktoś mądrzejszy coś doradzi?

Po powrocie z pracy zastaliśmy dwie małe luźne kupy w kuwecie i dwie podobne na podłodze

Od razu schowałam jedzenie i zapodałam tabletkę. To było ok.17.30 i od tego czasu Rosen w kuwecie nie był. Czyżby trafna diagnoza? Jest głodny, pokazuje, że chce jeść, ale też bawi się i jest radosny
Udało mi się wreszcie kupić truskawki

Siedzą w garnku i nie chcą się zagotować
Woda ledwie ciurka a ja chcę pod prysznic iść!

Jeśli chodzi o "kataklizmy" w postaci odłączenia prądu czy wody, to u nas strasznej tragedii nie ma, tylko byłoby to mocno uciążliwe. Teraz np. mogłabym przynieść wodę z pompy ogrodowej - do picia się raczej nie nadaje (nie mamy badań), ale do celów sanitarnych owszem. Ale jednak wolę poczekać na wodociągi niż nosić i grzać

Jak nie ma prądu (piec jest na prąd i moja kuchenka też) - gotować mogę po sąsiedzku na dole, a ogrzewanie mamy rozprowadzone z kominka i w zasadzie tylko z niego korzystamy. Nawet szambo mamy swoje, ekologiczne, więc strajki kanalizacji nam nie są straszne
