Mam nową kotkę

Szarunia od kilku dni koczowała pod moją klatką pod samochodem. Kiedy wychodziliśmy ja lub syn karmić koty na dworze, wychodziła do nas, bała się zbliżyć i bardzo płakała. Kiedy wchodziłam do klatki, kotka szła za mną, kiedy szłam do niej uciekała. Tak bardzo chciała i tak się bała. Dwa kocury, które zamieszkały w budzie, bez przerwy ją przeganiały od jedzenia. Była głodna i wymarznięta, przestępowała z łapki na łapkę. Dzisiaj wieczorem poszłam karmić koty, ona znowu siedziała pod samochodem i tak litościwie na mnie patrzała i bardzo miauczała. A kocury znowu za nią.
Serce mi pękało, bez problemu weszła do klatki łapki i po kilku minutach klatka się zatrzasnęła. Mam ją już w domu. Koteczka jest zadbana, oczka piękne, wydaje się zdrowiutka. Chyba jest młodą koteczką, jest bardzo oswojona. Ewidentnie to kotka domowa, absolutnie nie radziła sobie na dworze. Jest teraz w klatce, daje się miziać, jest przekochana. Mają przyjść duże mrozy, więc albo zamarzła by na dworze, albo ...... Nie było wyjścia.
Całe szczęście, że zdezynfekowałam mieszkanie, klatka była dokładnie naświetlona lampą bakteriobójczą. Boję się, bo dopiero miałam w domu pp.
Jednak myślę, że dobrze zrobiłam, ratując ją przed głodem i mrozem. Nie powinna nic u mnie złapać po tej dezynfekcji i nie jest malutkim kociakiem, więc ma już swoją odporność, być może była również zaszczepiona.
Jutro wywieszę ogłoszenia, może komuś uciekła, może ją ktoś szuka.
szarunia

