Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Miałam wypadek.

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Śro gru 16, 2015 21:32 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Trzymam kciuki za zdrowie :ok:
Eh, ja w piątek wzięłam urlop, coby mi tylko do głowy nie przyszło mycie okien i porządki :twisted:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Czw gru 17, 2015 12:02 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Jak się jest chorym to nie można dotykać kotów, ostatnio wiele razy o tym słyszałam. Koleżanka nawet zaraziła fretkę grypą. My od kotów choroby nie złapiemy, ale koty od nas jakoś szybko i łatwo.
No to miałaś dzień. Dobrze, że wszyscy ogarnięci i dostali swoje leki. Trzymam za zdrówko :ok: A teraz to już wcale okien nie umyjesz :mrgreen: Zawsze można to zrobić tak na szybko - otworzyć, spryskać szyby i wytrzeć ręcznikiem papierowym - w sumie nie lubię tak myć i nie myję, ale czasem nie ma innego wyjścia.
A skąd wiedziałaś że to koleżanka z miau?
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw gru 17, 2015 21:49 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Pawel nie poszedł dzisiaj do szkoły. Siedział w domu z kotami. Podobno jakoś powstrzymał się od całowania, ale ciężko było. Orbinio znowu dzisiaj kaszlał, więc oprócz Metacamu i Immunodolu musiał łyknąć pół tabletki Unidoxu, jako aperitif. Mam nadzieję, że mu pomoże. Całe szczęście, że nie ogłosił strajku spożywczego.
Po wczorajszych wyczynach ze szmatą, przydałoby mi się dzisiaj jakieś turbodoładowanie, bo poruszam się wolniej, niż ślimak winniczek.
Ale udało mi się wybrać i kupić choinkę. U tego samego człowieka, co zwykle. Pan od razu zwęził pień i włożył go w stojak. A potem przywiózł drzewko i postawił je na balkonie. Ten sposób nie tylko uniknęłam zbójnickiego tanga z siekierką, ale co ważniejsze, nie musiałam taszczyć drzewiszcza po schodach na trzecie piętro. Jestem ciekawa opinii Floruni, bo to pierwsza choinka w jej życiu. TŻ pewnie nie będzie zachwycony, bo oczekiwał niskiego, wąskiego drzewka typu - kij od szczotki, ale dzieci na pewno będą zachwycone.
Jak sama byłam dzieckiem, to po choinki jeździło się do lasu. Czasami, jak był duży mróz, to drewno tak mocno twardniało, że trudno było ściąć drzewko. Było dużo śniegu, las wyglądał, jak zaczarowany przez Królową Śniegu, konie biegły kłusem, sanie sunęły szybko do cieplego domu. Wspomnienia z beztroskiego dzieciństwa, zawsze brzmią, jak bajka. Teraz jest to bajka moich dzieci. Za kilka dni będą ubierać naszą choinkę i chociaż nie będzie koni, sań i nawet śniegu, one to będą kiedys wspominać z nostalgią.
W naiwności swojej, byłam przekonana, że sprawę prezentów mam załatwioną. Tymczasem Paweł, Julek i Zosia wyrośli na pomocników Świętego Mikołaja...Rozpruwają skarbonki, a ja służę transportem i brakującą częścią gotówki.
Paweł dzisiaj masował Orbisiowi stópki. Orbinio w ekstazie ugniatał cały świat. W pewnym momencie Paweł zadał mi pytanie:
- Mamo, jak to możliwe, że takie milutkie, miękkie łapcie zawierają taki morderczy oręż?

Kaludia, wiedziałam, że pani, którą spotkałam u weta ma wątek na miau, bo czytam ten wątek, a ona pisała, że się wybiera. Traf chciał, że ja tez byłam potrzebowa, bo Orbinio raczył kaszleć.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt gru 18, 2015 12:23 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Może ta pani przeczyta to co piszesz i się poznacie :)
U mnie zawsze była sztuczna choinka i nadal mam w planie taką kupić. Była do sufitu i udekorowana bardzo bogato szklanymi przepięknymi bombkami. Bombki te były tak duże, że mieściły się na nich pełne szczegółów obrazki. Zresztą bombki były w rożnych kształtach. A dziś są takie kosmicznie drogie. Nie wiem czy wcześniej też były takie drogie, czy tańsze, czy więcej pieniędzy było w portfelach, ale dziś żeby skompletować bombki na całą choinkę to potrzebny jest majątek - jedna duża szklana bombka to 50 zł :/
Zawsze kładliśmy na gałązkach watę imitującą śnieg i mnóstwo lampek i łańcuchów błyszczących. To była najpiękniejsza choinka jaka mogła istnieć. W oczach dziecka była jak z baśni. Zrywałam się o świcie jak jeszcze było ciemno, żeby posiedzieć przy choince i wpatrywałam się w bombki i kolorowe lampki.
Pamiętam taki moment, jak byłam bardzo mała może 3-4 lata i pojechaliśmy z rodziną naszym autem WARSZAWĄ ;) po ozdoby choinkowe. To auto było ogromne dla małych dzieci z tyłu siedzących. Jechaliśmy taką uliczką, z jednej i drugiej strony sklepy, tramwaje, ozdoby na ulicach mnóstwo ludzi, już było granatowe niebo i mnóstwo śniegu - nie wiem jak taką uliczkę nazwać, w każdym większym mieście są, ale dziś nie można tam jeździć autami.
Więc zupełnie inaczej niż u Ciebie :) Strasznie mi żal tej choinki mojej, nie wiem czy w przyszłym roku zdecyduje się na żywą. Biedna choinka, powinna rosnąć w lesie. A w doniczce może warto kupić? Tylko gdzie ją potem zasadzić?
Moja choinka ma giętkie gałązki - ciężkich ozdób nie utrzyma. Rzuciłam się na pierwszą lepszą i w sumie dopiero w domu się okazało jaka to jest - chyba świerk akacjowy. Wczoraj pościągałam wszystkie ozdoby i łańcuchy i przywiesiłam białe ażurowane gwiazdki i jeden łańcuch lampek w górnej części choinki, żeby czasem Tosi nie kusił. Jest tak ładna, że te bomki tylko odbierały jej uroku. Stwierdziłam, ze do zielonej choinki najbardziej pasują białe dekoracje, kojarzące się ze śniegiem.
Twoja choinka będzie stać na balkonie? Mój m. też mi wygadywał, że kupiłam drzewko dwa razy za duże jak planowałam - powiedziałam - ale Ty też tam byłeś, to mogłeś zareagować! No ale Ty kupiłaś sama to nie masz takiej wymówki ;) A zresztą, chyba wiadomo, że jaka by nie była to im większa tym lepsza ;)

O obrazem mam dla Ciebie z netu ;)
Obrazek
Nie umiem znaleźć tego, który mam na tapecie, ale ten też jest rozmarzający :D Lubisz takie obrazki? Ja je wręcz ubóstwiam. W Muzeum Górnośląskim w Bytomiu mamy ogromną galerię pełną obrazów - zawsze automatycznie mnie ciągnie do tych, na których namalowane są domy i zapalone w nich światła - można patrzeć i wyobrażać sobie co się kryje w środku.

Trudno się powstrzymać przed głaskaniem kota podczas choroby to to odruch bezwarunkowy - już głaszczemy nim pomyślimy, że przecież nie wolno nam :ok:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie gru 20, 2015 23:27 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Klaudiafj, też lubię takie obrazki. Moja kuzynka, artystka po ASP, mówi, że to kiczowate landszafciki. Ale mi się podobają.
Już nie wiem, gdzie mam ręce włożyć. Najchętniej, to bym je włożyła do kieszeni, na przykład mężowskiej, ale nie mam czasu. Latam, jakby mnie piorun prądem poraził. I tak też wyglądam. W sprzątaniu dzielnie pomaga mi TŻ i trochę dzieci. Przyniosą, wyniosą i pozamiatają. Żeby wszystko dokładnie posprzątać, to trzeba najpierw wszystko powyciągać, co daje efekt porażającego bałaganu. Bo przecież co to za święta bez wcześniejszego wypruwania wszystkich szaf i wyszorowania każdej mysiej dziury? Muszę jeszcze serwetki pokrochmalić na baczność. Ale to już nie dzisisiaj. Dzisiaj zabrałam szanowną córkę Zofijkę oraz chrześniaczkę Dominiczkę na rewię na lodzie na Torwar. Był Kopciuszek. Tańczyli tak pięknie! Coś zachwycającego. Umiejętność opowiedzenia konkretnej historii za pomocą wlasnego ciała, gestów, tańca, układów akrobatycznych wręcz, to coś niezwykłego. A potem poszłyśmy po prezent dla Dominiczki. I co panienka wybrała? Kotka. Pluszowego, co prawda, ale to pozwala mi mieć nadzieję, że bedą z niej ludzie. Nie mogę Dominiczce sprezentować normalnego kotka, bo jej najstarszy brat ma uczulenie, a jej mama ma czworo dzieci, z czego najmłodsze jeszcze nie siedzi. Po rewii poszłyśmy sobie jeszcze na obiadek na babskie pogaduchy i było miło. Tyle, że Zosia wniosła postulat, że chciałaby mieć siostrzyczkę. Nigdy w życiu! Nie ma mowy! Ma Florcię. I ten argument sprawił, że postulat został wycofany.
Wczoraj piekłyśmy pierniczki. Ja, Zosia i Florcia właśnie. Florunia grzecznie nam sekundowała i ani razu nie wlazła w mąkę. Tylko się nam miłośnie przygladała. Okazało się, że na kkilo miodu, kilo cukru, pół kilo masła i szklankę przypraw, trzeba wgnieść dwa i pół kilo mąki, żeby ciasto dało się rozwałkować... Znana część pierniczków nawet nie doczekała lukrowania i podejrzewam nawet, że została połknięta bez gryzienia. Powinnam napisać pożarta, ale nie godzi się tak mówić o własnym, tudzież sąsiedzkim potomstwie. Więc okazało się, że pomysł z grzaniem całego kilograma miodu nie był taki nietrafiony, jak mi się z początku wydawało.
Choinka nabiera mocy urzedowej na balkonie, bo pragnę, aby utrzymała dobra formę na dzień wiglijny i ze czternaście kolejnych dni.
Jutro jadę na Podlasie. Niemal dwieście kilometrów. Po czterech miesiącach pobytu na OIOMie mojej cioci wysiadły nerki i zmarła. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, ile ona musiała wycierpieć na skutek uporczywej terapii. To dobrze, że Pan Bóg się w końcu nad nią ulitował i zabrał ją do siebie. Po takich mękach pewnie nie będzie musiała nawet z czyśca korzystać... OIOM jej zgotował piekło na ziemi.
Cieszę się, że zdążyłam się z ciotką pożegnać. To była moja ulubiona ciotka, młodsza siostra mojej babci. Mam jeszcze jedną ulubioną ciotkę, siostrę dziadka.

Orbinio dalej na antybiotyku. Przestał kaszleć. Złożyłam gigantyczne zamówienie w zooplusie. Przysłali dwadzieścia osiem kilo żwirku i ani jednej puszki z jedzonkiem. Jedziemy na oparach. Mam nadzieję, że jutro kurier przyjdzie, bo jak nie, to zacznę się pieklić. W domu będzie nasza opiekunka, babcia Marysia.
Muszę iść spać, bo jutro wstaję o czwartej trzydzieści.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon gru 21, 2015 21:21 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Właściwie to nie zrobiłam nic na tyle złego, żebym musiała akurat dzisiaj piec makowce. Przez cztery godziny. Przejechałam od rana czterysta kilometrów i wystarczy mi wrażeń. Byłam na pogrzebie mojej cioci staruszeczki. Śmierć wyzwoliła ją z medycznych katuszy. Będzie mi jej brakowało przez jakiś czas, ale wierzę, że jeszcze się spotkamy. W życiu bez bólu, strachu, głodu, żalu i śmierci. Trzeba poczekać. Dużo dla mnie znaczy fakt, że zdążyłam się z ciotką pożegnać, zanim umarła. To była rodzona siostra mojej babci. Mam poczucie winy, że bardziej rozpaczałam po śmierci mojego Maurycego, niż cioci. Niby nie ma czemu się dziwić, w końcu on był najmojszy na świecie, wykochany, wytulony, domowy i rodzinny, a ciocia była daleko i widywałam ją rzadko... Zresztą serce nie sługa. Tyle, że inaczej mnie wychowano. Wdrukowano mi w mózg, że zwierzeta, to istoty niższe, mniej znaczące, mniej czujące i zależne wyłącznie od dobrej woli człowieka. Dzisiaj mam inne poglądy. Pamiętam z dzieciństwa rodzinne spotkania w domu moich pradziadków. Zajmowały połowę każdej niedzieli. Dzisiaj wśród żywych pozostałam ja, mój brat i moja mama. Reszta, czyli pradziadek Konstanty, prababcia Helena, babcia Janina, dziadek Józef, stryj Ludwik i ciotka Jadwiga mogą sobie toczyć niekończące się dyskusje w niebie. Teraz moja mama jest babcią.
I pomyśleć, że u kotów przemiana pokoleń przebiega znacznie szybciej. Muszę się bardzo śpieszyć, żeby zdążyć je wystarczająco kochać.
Fatalnie mi się wracało z Podlasia. Deszcz lał, jak z cebra, światła samochodów jadących z naprzeciwka w ciemności jarząco odbijały się od mokrego asfaltu, wypalając mi żółte dziury w siatkówce. W rezultacie niewiele widziałam. Na dodatek padła mi żarówka w prawym reflektorze. Czepiałam się na pasożyta innych pojazdów i na sznurku ich świateł dojechałam do domu. Akurat zdążyłam na przełożone plumkanie Zosi na pianinie.
Dzisiaj przybył w końcu kurier z kocimi puszkami. Julek odebrał paczkę. Co za ulga. Moi milusińscy mają w końcu normalnie zaopatrzoną kocią szafkę.
Jest mi zimno pod skórą. Na tym cmentarzu zmagazynowałam tyle chłodu, że tylko okład z kota może mnie uratować. Zaraz któregoś złapię i wytarmoszę. Właśnie sobie biegają po całym domu, jak skoczne antylopki bongo. A co mi tam, mogę poczekać aż skończą.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Wto gru 22, 2015 15:49 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Hej :)
Czytałam, ale nie miałam siły odpisać na telefonie...
Mnie też wychowano, że zwierzęta to zwierzęta i nic poza tym... tylko, że niestety ja urodziłam się chyba w głowę puknięta, bo od najmłodszych lat straszyłam wszystkich że przestanę jeść mięso, płakałam nad każdym żyjątkiem. Nawet moja ciotka dewotka powiedziała mi (miałam może 7 lat, kiedy jej się z tego zwierzyłam), że w biblii pisze, że zwierzęta są po to aby je jeść i w imię tej myśli zawsze zjadała tyle zwierząt, że mi się słabo robiło. W końcu kiedy wydostałam się spod maminych skrzydeł w wieku może 17 lat przeszłam na wegetarianizm i tak jest do dziś. Mój m też jest wege.
JA nie widzę różnicy między człowiekiem a zwierzęciem - jesteśmy równi! Może dlatego tak dobrze rozumiem zwierzęta i tak dobrze się z nimi dogaduję, że nawet obce koty wywalają przede mną brzuchy. Bo ich nie oceniam i nie traktuję z wyższością i nie traktuję jak głupszych.
I to nie tylko ja - Światowa Deklaracja PRaw Zwierząt pięknie o tym mówi już w pierwszych słowach :)

Te landszafty są piękne, a najładniejsze te przedstawiające zimę - to u nas ostatnio rzadko spotykane zjawisko. Święta mają być wiosenne jak w zeszłym roku.

Współczuję odejścia cioci, ale na pewno jeszcze się spotkacie, a jej na pewno teraz wesoło, bo dołączyła do reszty rodziny :) Pozytywnie się zachowujcie co by Wam nie wygadała tam na górze w swoim czasie ;)

Dobrze, że wszystkie dzieci zdrowieją :ok: I że mąż pomaga :mrgreen:
Ostatnio edytowano Wto gru 22, 2015 16:15 przez klaudiafj, łącznie edytowano 1 raz
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto gru 22, 2015 16:13 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

WESOŁYCH ŚWIĄT :201461
Obrazek

lidka02

 
Posty: 15922
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Wto gru 22, 2015 19:03 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Świeta ... Jak sie kiedyś na nie czekało ! Rytuał ubierania choinki . Zapachy świateczne . Nastrój . :roll:
Zdrowia zyczę :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Śro gru 23, 2015 17:04 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Doberek Lilianaj, Koteczki i Dzieciaczki :)
Obrazek
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro gru 23, 2015 17:16 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Na te święta co nadchodzą, życzę ciepła i miłości. Niech Cię ludzie nie zawodzą i niech uśmiech w Twym
sercu zawsze gości.
Wesołych Świąt!!!

Obrazek

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26961
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 24, 2015 20:27 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Wszystkiego najlepszego na te Swieta dla Ciebie i Twojej rodziny Lilianko
Obrazek
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Czw gru 24, 2015 22:53 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Zdrowia i spokoju , dla Ciebie i Twojej rodziny :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Sob gru 26, 2015 17:37 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Dziękuję serdecznie za życzenia. Również coś niecoś napisałam, ale złośliwy komputer połknął moje życzenia i nie oddał.
Ale życzę Wam również wszystkiego najlepszego na ten świąteczny czas i naz zawsze. Życzę Wam zdrowia, bo ono jest niezbędne, żeby móc zająć się istotami, które opieki potrzebują. Życzę szczęścia, bo ono również zawsze się przydaje. Życzę cierpliwości i wytrwałości, żeby można było znieść to, co życie przynosi i nie dostać zawału. Życzę doskonałych pomysłów i nieograniczonych możliwości, żeby dało się zaradzić wszelkiej biedzie ludzkiej i zwierzęcej. O miłości Wam życzę, żeby z Was kipiała i kapała na innych. I samych dobrych i życzliwych ludzi, żeby świat był lepszy i bezpieczniejszy. Wszystkiego najlepszego.

Mam dyżur. Siedzę w przychodni "kamieniem gorącym" do dwudziestej drugiej. Z jednej strony trochę smutnawo opuszczać sielski domek i rodzinkę w tak szczególnym czasie, z drugiej zaś proza życia: pieniążki zarabiać trzeba. Chorych jest mnóstwo. Ale przynajmniej mam dostęp do normalnie działającego komputera. I znalazłam pieczątkę, którą zgubiłam z miesiąc temu. Nie mam zielonego pojęcia, co ona robiła w bagażniku. No, leżała sobie spokojnie. Nie mam raczej pojęcia, jak ona się tam znalazła. Mam dyżur z kolegą, który miewa problemy z panowaniem nad swoimi emocjami i bywa czasami wybuchowy i nieco toksyczny, to też siedzę, jak na gwoździach i trzymam kciuki, żeby nie zaczął być paskudny dla pacjentów...
Święta minęły spokojnie i błogo. Choinkę ubraliśmy już w wieczór poprzedzający wigilię. Nie do końca jest to zgodne z tradycją, ale bałam się, że się nie wyrobię. I słusznie. Na wigilię było dwanaście przepisowych dań, z czego Paweł jadł wyłącznie... pieczone ziemniaki, a Zosia rybkę w panierce. Kocięca młodzież jest zachwycona choinką. Szczególnie wiszącymi nisko bombkami i łańcuchami. Specjalnie na dole powiesiłam plastikowe bombki. Tyle, że jak towarzystwo bawi się hucznie, grając w kocią nogę po nocy, to te bombki, turlane po podłodze, strasznie hałasują. Te właśnie zabawy skłaniają TŻ do powstania z łoża. Łapie koty i wyprasza je do przedpokoju. Resztę świątecznych nocy spędzamy słuchając skrobania trzech par pazurków o drzwi i zawodzenia, że kotki nieszczęście spotkało, bo wejść nie mogą. Natomiast tuż po szóstej panna Zofia pracowicie rozpoczyna dzień od wprawek na pianinie. Muszę kupić jej słuchawki. Ale ogólnie dobrze się czujemy. Ja tam tak łatwo się nie poddaję i śpię na zapas. W ogóle dla kotków choinka jest kapitalna, nie tylko do zabawy, ale również do żucia oraz wąchania. I wszystko na niej rozkosznie się majta, jak tylko się delikatnie pacnie łapcią. I kotki lubią nawet spać pod choinką. Jedzenia jest tyle, że nie muszę nic gotować i cieszę się zasłużonym odpoczynkiem po morderczych przygotowaniach do świąt. Oprócz tego, że pracuję. I karmię koty Marysi, przyjaciółki Zosi. Oraz rybki mojej przyjaciółki Marty. Ludzie wyjeżdżają sobie na święta, żeby pobyć z bliskimi, albo odpocząć. Może to i dobra opcja, bez sprzątania. gotowania i całego zgiełku przygotowań. Bez zmęczenia. Ja jednak zdecydowanie wolę spędzać święta w domku.
Ostatnio edytowano Sob gru 26, 2015 18:42 przez lilianaj, łącznie edytowano 1 raz

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Sob gru 26, 2015 17:59 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Spokojnej pracy zycze.

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26961
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Nestor95 i 9 gości