Ale że niby myśliwy przyszedł na ich podwórko i zastrzelił psy?
Bo jeśli wałęsały się sampopas po polach i lasach to jak najbardziej myśliwy miał prawo je odstrzelić.
Wtedy niestety właściciel psa jest winny takiej sytuacji bo nie wolno puszczać psów samopas.
Nikt się nie będzie zastanawiać czy dany pies wałęsający się po okolicy jest "przyjazny i słodki, kochający wszystko co się rusza" czy zdziczały - myśliwy może go odstrzelić jeśli znajduje się ileś tam metrów od zabudowań i jest bez opiekuna.
edit. rozwinę trochę to co napisałam.
Mieszkam na wsi gdzie właśnie takie problemy mam na porządku dziennym.
Psy notorycznie wypuszczane samopas żeby sobie "pobiegały" po okolicy. Właściciele zawsze twierdzą że przecież ich psy są łagodne i nikomu nie szkodzą - a ja znajduję potem (często na naszym terenie)pozagryzane sarny czy szczątki mniejszych zwierząt, ciagle muszę pilnować i przeganiać takie psy z naszych pastwisk i wybiegów bo obszczekują i ganiają aż do spienienia konie próbując kąsać je po nogach...
I u nas też myśliwi robią odstrzał takich wałęsających się psów i szczerze jestem im za to wdzięczna. Żal mi tych psów bo to nie ich wina tylko wina ich właścicieli ale musiałabyś zobaczyć taką zagonioną i zagryzioną sarenkę czy rozszarpane zające, koty czy inne mniejsze zwierzaki żeby zrozumieć o czym piszę.
Ja też mam psy ale im myśliwi nie zagrażają bo są zamknięte na terenie naszej posesji. Jeśli wychodzą poza to wyłącznie z opiekunem i stale je mamy na oku.